Nie masz konta? Zarejestruj się

Prezesi wysiadają

12.01.2005 00:00
Gmina Chrzanów ma najmniej do powiedzenia w ZK KM, choć na jego funkcjonowanie płaci najwięcej. Burmistrz Ryszard Kosowski postanowił z tym skończyć.
Gmina Chrzanów ma najmniej do powiedzenia w ZK KM, choć na jego funkcjonowanie płaci najwięcej. Burmistrz Ryszard Kosowski postanowił z tym skończyć.
- Zaufałem we wrześniu prezesowi Tadeuszowi Gruberowi oraz przewodniczącemu zgromadzenia Adamowi Adamczykowi, że wreszcie coś zmienią na lepsze, że wprowadzą choćby tylko czytelną formę rozliczeń finansowych i jasne zasady zatrudniania pracowników. Jednak pozytywnych efektów nie widzę. Nawet przeciwnie. Ostatnie wypowiedzi kierownictwa ZK KM, zresztą cytowane przez „Przełom”, przyśpieszyły moją decyzję o wystąpieniu z tego Związku – oświadczył burmistrz Kosowski.

Projekt uchwały
Na najbliższej sesji (25 stycznia) Rada Miejska w Chrzanowie rozpatrzy projekt uchwały w sprawie wystąpienia gminy z ZK KM, związku zajmującego się organizacją lokalnej komunikacji. Jeśli zostanie przegłosowana, wystąpienie nastąpi „z zachowaniem trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia ze skutkiem na koniec 2005 r”.
W uzasadnieniu projektu napisano, że brak skuteczności w działaniu Związku przejawia się głównie wysokimi kosztami jego funkcjonowania oraz niekorzystnymi dla Chrzanowa zasadami rozliczeń (w roku 2005 ta gmina ma zapłacić 1,57 mln zł).
Ponadto, jak zaznaczono, „powszechnie krytykowane są nepotyczne formy zarządzania Związkiem”. Łacińskie słowo „nepotyzm” określa tu zjawisko zwane po polsku „kumoterstwem”, czyli faworyzowanie rodziny i znajomych przy obsadzaniu stanowisk.
Za takie kierowanie Związkiem jego prezes bierze miesięcznie ok. 7 tys. zł brutto, natomiast przewodniczący zgromadzenia inkasuje do kieszeni 700 zł za jedno posiedzenie.

Popatrzeć w przyszłość
- Trzeba teraz siąść razem i popatrzeć w przyszłość, bo nasze trzy gminy powinny mieć nadal wspólną komunikację, lecz opartą na wzajemnym zrozumieniu, czyli bez wykorzystywania partnerów i bez rozbudowanej oraz kosztownej czapki administracyjnej – tłumaczy Kosowski.
Co, jeśli Trzebinia i Libiąż nie zechcą dogadać się na nowo? Wtedy, jak twierdzi burmistrz Chrzanowa, gmina zorganizuje swoim mieszkańcom komunikację samodzielnie. Rozpisze przetargi długoterminowe na obsługę poszczególnych linii, na których obecnie i tak kursują przecież obcy przewoźnicy, bo sam ZK KM nie posiada ani jednego autobusu.
Opcja zerowa
- Jeśli radni podejmą tę uchwałę, będziemy mieć cały rok, by dograć szczegóły. Tak czy inaczej, komunikacja zbiorowa w naszej gminie będzie, ale zorganizowana lepiej i za rozsądniej wydawane pieniądze – zapewnia burmistrz.
Jego zdaniem rozwiązanie Związku jest w obecnej sytuacji najkorzystniejszą opcją. Obecny statut ZK KM oraz powołane w oparciu o jego zapisy władze, pozostają coraz dalej w tyle za zmieniającą się rzeczywistością.
Bogumił Kurylczyk

Dla „Przełomu” komentują:
Tadeusz Arkit,
burmistrz Libiąża:
- Uważam, że wspólne organizowanie komunikacji przez Chrzanów, Libiąż i Trzebinię to racjonalny model. Być może w ostatnim półroczu współpraca między gminami tworzącymi związek nie układała się najlepiej, ale komunikacja funkcjonuje dobrze. Mam obawy, czy wystąpienie Chrzanowa ze związku tego nie zakłóci. Na razie bowiem nie wiadomo, jak ta gmina planuje zorganizować komunikację po ewentualnym wystąpieniu z ZK KM.

Benedykt Jagiełło,
delegat Trzebini w ZK KM:
- Nie rozumiem, dlaczego Chrzanów chce występować ze związku, skoro komunikacja działa dobrze. Myślę, że są to trochę takie strachy na Lachy. Wierzę jednak w rozsądek chrzanowskich radnych. Jeśli zaś rzeczywiście doszłoby do wystąpienia Chrzanowa z ZK KM, myślę, że Trzebinia i Libiąż dadzą sobie radę bez niego.

Nie wiem, czy lokalnej komunikacji wyjdzie na dobre wystąpienie Chrzanowa ze związku. Nie wiem, czy wyjdzie też ono na dobre pasażerom. Wiem jedno - nie dziwię się chrzanowskim samorządowcom, że mają dosyć tej związkowej kohabitacji. Bo mariaż trzech gmin w ZK KM przestaje już być małżeństwem nie tylko z miłości, ale i z rozsądku. Chrzanów płaci do związkowej kasy najwięcej, a ma do gadania tyle, co kot napłakał. Trzebinia i Libiąż nie kryją, że grają w jednej drużynie, z której Chrzanów wypadł, gdy odważył się powiedzieć publicznie to, co nie powinno - przynajmniej w opinii niektórych - wyjść poza zacisze kuluarów.
Niedawno miałam przyjemność uczestniczenia w zgromadzeniu ZKKM. Współczułam, ale i dziwiłam się delegatom Chrzanowa, jak prawie bez mrugnięcia oka znosili bezpardonowe ataki na chrzanowski samorząd za to, że ośmielił się skrytykować kumoterstwo funkcjonujące w tej międzygminnej instytucji. Kumoterstwo, na które zdają się przymykać oczy włodarze Trzebini i Libiąża.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 2 (665)
  • Data wydania: 12.01.05

Kup e-gazetę!