Mikołaj przegonił meneli
Taki był spokój na Rynku. A teraz, patrz pan, świat się wywrócił do góry nogami – starsza kobieta, z wyraźnym przepiciem na twarzy, błąka się między świątecznymi straganami i nie może się nadziwić, że jej królestwo upadło.
Taki był spokój na Rynku. A teraz, patrz pan, świat się wywrócił do góry nogami – starsza kobieta, z wyraźnym przepiciem na twarzy, błąka się między świątecznymi straganami i nie może się nadziwić, że jej królestwo upadło.
Przez długie lata na chrzanowski Rynek zlatywała się sfora „niebieskich ptaków”. Wczesnym rankiem kupowali w najbliższym spożywczaku wino i obsiadywali zielone ławeczki wokół usychającej fontanny. Tak przez cały dzień, do późnej nocy.
- Nieraz obchodziło się Rynek, bo nigdy nie było wiadomo, co takiemu menelowi skoczy do łba – wyznaje pani Aleksandra, wieloletnia mieszkanka Chrzanowa.
Sobota. Niebo nad centralnym placem stolicy powiatu jakby wyładniało od widoku różnokolorowych kamieniczek.
- Dzisiaj otwieramy nową kartę w historii naszego miasta – na scenie, ustawionej na środku Rynku, uwija się Antoni Dobrowolski, prowadzący I Chrzanowski Jarmark na Świętego Mikołaja.
Kto wystąpi? – dopytuje starszy pan, który przyszedł z wnuczkiem.
Będą folklorystyczne grupy: Luszowianki, Balinianki, Pogorzycanki, Płazianki. W kotłach bulgoczą regionalne zalewajki. Stragany przyciągają drewnianymi wyrobami rękodzielniczymi, świątecznymi ozdobami, zimowymi kurtkami, a nawet kosmetykami. Św. Mikołaj rozdaje prezenty napotkanym dzieciom.
- Jak się podoba? – zagaduję mężczyznę w średnim wieku.
- Ogromne zmiany! Oczywiście, na lepsze. To, co teraz jest, nie da się porównać z tym, co było – libiążanin Władysław Radko nie kryje podziwu.
- Wraca klimat niegdysiejszego Chrzanowa. Niech św. Mikołaj, znajdujący się w tutejszym kościele, patronuje miastu przez długie wieki – mówi luszowianka Krystyna Jachymczyk.
Wspomina dawne jarmarki mikołajowe. Jak to w okolicach 6 grudnia kramy rozsiadywały się na ulicach: Mickiewicza i Ogrodowej, krzycząc do przechodniów: „Kupujcie złote pierścionki, różańce, piernikowe serca!”.
- Kiedyś dostałam od chłopaka takie serce piernikowe z pięknym napisem „Kocham Cię”. Gdy prezent pochodził z odpustu, miał większą wartość – zapewnia Janina Maciejowska z Luszowic.
Chrzanowianka Jadwiga Tomska nie może się nadziwić zmianom, jakie zachodzą na Rynku.
- Podobne imprezy powinny być organizowane każdego roku – uważa.
Ludzie, z którymi rozmawiałem podczas sobotniego jarmarku mikołajowego, mają poczucie, że przed dwoma laty nie zmarnowali swojego głosu wyborczego, popierając obecną ekipę rządzącą.
Przez długie lata na chrzanowski Rynek zlatywała się sfora „niebieskich ptaków”. Wczesnym rankiem kupowali w najbliższym spożywczaku wino i obsiadywali zielone ławeczki wokół usychającej fontanny. Tak przez cały dzień, do późnej nocy.
- Nieraz obchodziło się Rynek, bo nigdy nie było wiadomo, co takiemu menelowi skoczy do łba – wyznaje pani Aleksandra, wieloletnia mieszkanka Chrzanowa.
Sobota. Niebo nad centralnym placem stolicy powiatu jakby wyładniało od widoku różnokolorowych kamieniczek.
- Dzisiaj otwieramy nową kartę w historii naszego miasta – na scenie, ustawionej na środku Rynku, uwija się Antoni Dobrowolski, prowadzący I Chrzanowski Jarmark na Świętego Mikołaja.
Kto wystąpi? – dopytuje starszy pan, który przyszedł z wnuczkiem.
Będą folklorystyczne grupy: Luszowianki, Balinianki, Pogorzycanki, Płazianki. W kotłach bulgoczą regionalne zalewajki. Stragany przyciągają drewnianymi wyrobami rękodzielniczymi, świątecznymi ozdobami, zimowymi kurtkami, a nawet kosmetykami. Św. Mikołaj rozdaje prezenty napotkanym dzieciom.
- Jak się podoba? – zagaduję mężczyznę w średnim wieku.
- Ogromne zmiany! Oczywiście, na lepsze. To, co teraz jest, nie da się porównać z tym, co było – libiążanin Władysław Radko nie kryje podziwu.
- Wraca klimat niegdysiejszego Chrzanowa. Niech św. Mikołaj, znajdujący się w tutejszym kościele, patronuje miastu przez długie wieki – mówi luszowianka Krystyna Jachymczyk.
Wspomina dawne jarmarki mikołajowe. Jak to w okolicach 6 grudnia kramy rozsiadywały się na ulicach: Mickiewicza i Ogrodowej, krzycząc do przechodniów: „Kupujcie złote pierścionki, różańce, piernikowe serca!”.
- Kiedyś dostałam od chłopaka takie serce piernikowe z pięknym napisem „Kocham Cię”. Gdy prezent pochodził z odpustu, miał większą wartość – zapewnia Janina Maciejowska z Luszowic.
Chrzanowianka Jadwiga Tomska nie może się nadziwić zmianom, jakie zachodzą na Rynku.
- Podobne imprezy powinny być organizowane każdego roku – uważa.
Ludzie, z którymi rozmawiałem podczas sobotniego jarmarku mikołajowego, mają poczucie, że przed dwoma laty nie zmarnowali swojego głosu wyborczego, popierając obecną ekipę rządzącą.
Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.
Najnowsze komentarze