Nie masz konta? Zarejestruj się

Bo do tańca trzeba dwojga

01.12.2004 00:00
Jakich argumentów należałoby użyć, by przekonać młodych ludzi do nauki tańca towarzyskiego?
- Taniec może być przede wszystkim przyjemnym sposobem spędzenia wolnego czasu, zwłaszcza dla młodzieży.
Jakich argumentów należałoby użyć, by przekonać młodych ludzi do nauki tańca towarzyskiego?
- Taniec może być przede wszystkim przyjemnym sposobem spędzenia wolnego czasu, zwłaszcza dla młodzieży. Dodatkowo ma znacznie większe zalety niż np. aerobik, gdyż angażuje jednocześnie wszystkie mięśnie. Ma także kolejny walor: uczy prostej postawy i koordynacji ruchów. Ponadto, poprzez taniec towarzyski obie strony stają się bardziej śmiałe, otwarte i pewne siebie w kontaktach z drugą płcią.
Czyli mowa ciała…
- Każdy taniec niesie ze sobą jakieś emocje. Tango to wyraz kłótni dwojga. Paso doble oznacza walkę torreadora z bykiem, cha-cha to filuterna zabawa. Rumba jest tańcem miłości. To sposób na bezsłowne komunikowanie się obu partnerów.
Dlaczego pomimo tych licznych atutów, osób zainteresowanych znajomością rumby czy walca jest coraz mniej?
- Jeśli już zainteresowanie wykazują dziewczęta, to zwerbowanie na kurs chłopców czasami graniczy z cudem. Sądzę, że pokutuje przekonanie, iż taniec towarzyski jest wyłącznie tańcem turniejowym. Nic bardziej mylnego, bowiem to także mieszanie stylów, które śmiało można wykorzystać bawiąc się na każdym parkiecie.
Może potencjalnych kursantów zraża fakt, iż brakuje okazji do popisywania się tymi umiejętnościami?
- Takie okazje stwarzają bale, wesela, studniówki. Ożywienie ruchu na kursach zauważyłam właśnie przed sylwestrem i karnawałem, co zbiega się w czasie ze studniówkami. Zdarzają się pary, które zapisują się na kurs przedmałżeński, tylko po to, by dobrze wypaść na własnym weselu.
Który z tańców z reguły przysparza najwięcej kłopotów parkietowym nowicjuszom?
- Według mnie z tańców latynoamerykańskich najtrudniejsza jest rumba, z kolei ze standardów – walc angielski.
W opinii nastolatków, dreptających w miejscu i solo na dyskotekach, nauka tańca w parach może uchodzić za obciach?
- Za czasów naszych rodziców obciachem było nie umieć tańczyć. Do dobrego tonu należała znajomość kroków i figur tanecznych. Niestety, rewolucji w tym podejściu dokonały dyskoteki, które niejako zwolniły panów z obowiązku proszenia do tańca w parze i następnie prowadzenia partnerki.
Gdy kobieta trafi na nieodpowiedniego partnera, taniec z nim nie należy do przyjemnych.
- O tak, wielokrotnie bywając na różnego rodzaju przyjęciach i uroczystościach widziałam partnerów, którzy wymachiwali lub wykręcali rękę partnerki, przetaczając ją po całej sali, na dodatek nie do taktu.
Czy to oznacza, że śmiałków, chcących z panią zatańczyć, jest jak na lekarstwo?
- Niestety, ci, którzy tańczą „zawodowo”, są nacenzurowani. Innymi słowy, pozostali boją się poprosić ich do tańca, nie wiem może w obawie przed kompromitacją.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 48 (660)
  • Data wydania: 01.12.04

Kup e-gazetę!