Nie masz konta? Zarejestruj się

Zgoda buduje, niezgoda rujnuje

17.11.2004 00:00
Niczym w „Zemście” Fredry mieszkańcy Czernej toczą wieloletnie, sąsiedzkie spory o mur.
Niczym w „Zemście” Fredry mieszkańcy Czernej toczą wieloletnie, sąsiedzkie spory o mur.
Droga, przy której stoi ów mur, jest wąska i zasłania on całkowicie widoczność na niebezpiecznym zakręcie.

Grochem o ścianę
Czerna słynie z tego, że większość dróg do posesji wiedzie stromymi wzniesieniami. Latem można tam wjechać, zimą jest z tym spory problem. Taka też jest droga „Na marmur”: wąziutka i stroma.
Kilku mieszkańców przez wiele lat interweniuje w gminie, by skłonić właściciela muru do jego wyburzenia i przesunięcia. Jednak bezskutecznie.
- Od czterech lat piszemy pisma, apelujemy. Tą droga chodzą dzieci, a przy zakręcie jest tak wąsko, że ledwo samochód może przejechać. Zza zakrętu natomiast zupełnie go nie widać. Jak przejeżdża auto, nie ma się gdzie usunąć – tłumaczy mieszkanka Czernej, dodając, że sąsiad postawił ten mur nielegalnie, na gruncie gminnym.

Lustro nic nie daje
Sprawa własności spornego odcinka jest jeszcze bardziej problematyczna, bo tak naprawdę nikt nie wie, do kogo należy.
Właściciel muru w 2002 roku wynajął geodetę. Ten wytyczył granice i okazało się, że przebiega ona już w drodze. Czyli na niekorzyść gminy, która z kolei nie zgodziła się na takie dictum. Nie podpisano więc dokumentów.
Równocześnie wyjaśniono zainteresowanym mieszkańcom, że właściciel muru nie musiał mieć zgody na jego budowę. Nie musiał też tego zgłaszać w wydziale architektury, gdyż mur stoi bezpośrednio na skale i nie posiada fundamentów.
Jednocześnie, po interwencjach na policji, na zakręcie postawiono lustro drogowe. Jak twierdzą mieszkańcy, to nic nie daje, bo jezdnia w tym miejscu ma szerokość zaledwie dwóch metrów, a skarpa zasłania widoczność.

Właściciel nieugięty
- Już raz wynająłem geodetę, okazało się, że granica nie podoba się gminie, to niech wynajmą swojego. Ja tam nie chce z nikim sporów toczyć, ale z jakiej racji mam burzyć murek, który stoi na moim gruncie, a do tego zabezpiecza mi dom. Gdyby nie on, osuwałaby się ziemia – tłumaczy właściciel muru.
Zarówno sołtys, jak i kierownik wydziału geodezji rozkładają ręce.
- Postępowanie o rozgraniczenie jest nie tylko długotrwałe, ale i bardzo kosztowne. Nie stać nas na to, by spierać się o 40 centymetrów, których nawet nie widać na posiadanych przez nas mapach – informuje Ryszard Maleta, kierownik wydziału geodezji w krzeszowickim magistracie.

Może zapanuje zgoda
- To są po prostu sąsiedzkie spory. Znając jednak sytuację, postaraliśmy się o barierki ochronne, by zmniejszyć zagrożenie – wyjaśnia sołtys Czernej Józef Kot.
Mieszkańcy jednak w postawieniu barierek widzą zgoła przeciwną stronę.
- Barierki? To chyba tylko po to, żeby już nikt nie mógł uciec na ten skrawek trawy przed jadącym autem – mówią rozgoryczeni.
Tak spór o mur ciągnie się i jego końca nie widać. Może, podobnie jak w Zemście, w końcu znajdzie się jakieś rozwiązanie, gdy między sąsiadami zapanuje zgoda.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 46 (658)
  • Data wydania: 17.11.04

Kup e-gazetę!