Nie masz konta? Zarejestruj się

Dzień, w którym pęknie tama

09.11.2004 00:00
Rozmowa z geologiem Markiem Szuwarzyńskim, kierownikiem polsko-duńskiego projektu „Zbiornik wodny w Trzebini skażony odpadami przemysłowymi”
Rozmowa z geologiem Markiem Szuwarzyńskim, kierownikiem polsko-duńskiego projektu „Zbiornik wodny w Trzebini skażony odpadami przemysłowymi”
Składowisko odpadów produkcyjnych dawnych ZSO Górka w Trzebini to zagrożenie dla ludzi i miasta. Czego musimy się obawiać dopóki nie zostanie zlikwidowane?
- Składowisko obejmuje zwał odpadu stałego, zbiornik odcieków (żrącej wody wypełniającej kamieniołom – przyp. aut.), a na jego dnie hipotetyczny szlam. O charakterze zagrożeń decydują spiętrzone odcieki, zaś fakt, że wszystko to znajduje się w opuszczonym kamieniołomie wapieni i margli, nie ma tu istotnego znaczenia.
Można mówić o kilku rodzajach zagrożeń. Trzy z nich mają istotne znaczenie: awaria tamy, bezpośredni kontakt człowieka z odciekiem (w zbiorniku, czy poza nim), pogorszenie jakości wód podziemnych. O ile bezpośredni kontakt z płynną zawartością zbiornika może mieć charakter szkody indywidualnej (choć dotkliwej dla poszkodowanego), a pogorszenie jakości wód podziemnych na razie ma zasięg bardzo lokalny, o tyle wystąpienie awarii tamy byłoby katastrofą. To poważne zagrożenie dla ludzi i mienia na obszarze położonym na południe od składowiska.
Jak doszło do wypełnienia kamieniołomu w Górce wodą?
- Spiętrzenie nastąpiło na skutek wybudowania pełnej betonowej tamy przegradzającej sztolnię łączącą kamieniołom Górka z kamieniołomem Balaton. Niestety, nieznana jest konstrukcja tej tamy, nie wiadomo też nic o materiałach, z jakich ją zbudowano. Dodam, że działania te podjęto bez wymaganych pozwoleń. W chwili obecnej tama znajduje się na końcu ślepego, nieprzewietrzanego wyrobiska podziemnego (sztolni), co umożliwia kontrolę jej stanu. Z drugiej strony wiadomo, że za tamą znajduje się osiemnastometrowy słup cieczy agresywnej w stosunku do betonu. Jej kontakt z odciekami trwa od chwili rozpoczęcia piętrzenia w roku 1991, a więc od ponad 13 lat. Nie jest też znany stan masywu skalnego obok i powyżej tamy. Filar ochronny pozostawiany podczas eksploatacji kamieniołomu dla ochrony sztolni był niewielki (także w tym przypadku nie istnieje odpowiednia dokumentacja), a w jego bezpośrednim sąsiedztwie prowadzono roboty strzałowe.
Okoliczności te wskazują na poważne zagrożenie przedarcia się spiętrzonych odcieków do sztolni przez skorodowaną tamę albo przez spękane skały obok niej. W każdym przypadku może nastąpić niekontrolowany odpływ dużych ilości wody.
Czy można przewidzieć skalę tej katastrofy?
- Gwałtowność zjawiska zależeć będzie od wielkości otworu, przez który popłynie woda. W najgorszym wypadku, przy całkowitej destrukcji tamy, odpływ może osiągnąć prędkość ok. 50 m3/s, co oznacza całkowite opróżnienie akwenu w ciągu ok. 3 godzin, z przemieszczeniem odcieków z kamieniołomu Górka w kierunku obiektów Rafinerii i dawnych Zakładów Metalurgicznych Trzebinia, aż po ulicę Kościuszki i nasyp dworca PKP.”
Gotowy jest już raport z projektu polsko-duńskiego na temat tego miejsca. Czy dostarczył nowej wiedzy? Co pana najbardziej zaskoczyło w tym opracowaniu?
- Raport bardziej służy uporządkowaniu wiedzy już posiadanej. Z tego też założenia wyszliśmy w grupie roboczej i dlatego pierwszy etap prac nad projektem polegał na zebraniu wszystkich dostępnych materiałów archiwalnych. Istotnie zaskoczyła mnie niewielka ilość (w zasadzie brak!) podstawowych informacji o odpadach, składowisku i jego otoczeniu. W zamian istniało wiele projektów rozwiązania problemu. Powiem brutalnie, że oznacza to nie tylko brak jakiejkolwiek refleksji nad skutkami decyzji o lokalizacji składowiska, ale też kompletną bezmyślność podczas prób usunięcia tych skutków, gdy się już ujawniły. Porażająca jest także całkowita bezkarność osób, które to wszystko robiły niezgodnie z prawem.
Prace terenowe i laboratoryjne wypełniły luki w znajomości składowiska. Na przykład wyniki testów wymywania pozwolą wybrać sposób postępowania z odpadami stałymi, gdy usuniemy zagrożenie związane z odciekami.
Gdyby nie projekt duński, rozpoznanie problemu w takim zakresie nie byłoby możliwe – w polskich warunkach praktycznie nie udaje się uzyskać pieniędzy na ten cel (w naszym przypadku też wystąpiły spore kłopoty z finansowaniem prac po stronie polskiej). Projekt był działaniem studialno-koncepcyjnym i w tej sferze należy też oczekiwać jego wyników, choć znane są mi opinie, że powinien doprowadzić do materialnego rozwiązania wszystkich problemów.
Kto i jak, pana zdaniem, powinien pomóc miastu w rozwiązaniu problemu Górki?
- Problem jest z jednej strony bardzo poważny, a z drugiej – bardzo lokalny. Ze względu na ową lokalność (prowincjonalność?) nie wydaje mi się, by jego rozwiązaniem chciał zająć się ktoś z zewnątrz. Pokazują to dotychczasowe doświadczenia i tak już chyba zostanie. W tej sytuacji „pomóc” powinni ci wszyscy, do obowiązków których należy według litery prawa rozwiązanie problemu, a tego nie robią.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 45 (657)
  • Data wydania: 09.11.04

Kup e-gazetę!