Nie masz konta? Zarejestruj się

Brudna gra

09.11.2004 00:00
Pobicie i znieważanie sędziów, ostra gra, wulgarni kibice. Tak wygląda ciemna strona lokalnej piłki. Coraz częściej gości na stadionach chamstwo i agresja.
Pobicie i znieważanie sędziów, ostra gra, wulgarni kibice. Tak wygląda ciemna strona lokalnej piłki. Coraz częściej gości na stadionach chamstwo i agresja.
Ostatni incydent miał miejsce tydzień temu w Brodłach, gdzie miejscowy Zryw podejmował Górzankę Nawojowa Góra. W 85. minucie przy stanie 3-2 doszło do rozróby. Jeden z kibiców gości wulgarną odzywką sprowokował bramkarza Brodeł. Ten wyszedł z bramki i zaczął się bić z delikwentem. Doszło do ogólnej szarpaniny. Kapitan Brodeł, który próbował załagodzić atmosferę, został kopnięty w twarz. W tej sytuacji sędzia przerwał mecz.

Brakuje ochrony

- Taka sytuacja zdarzyła się u nas pierwszy raz – utrzymuje trener LKS Zryw Brodła Stanisław Czech.
Sprawą zajmie się w tym tygodniu komisja dyscypliny podokręgu.
Niestety, klubów nie stać na to, by (tak jak na stadionie MKS Siersza) wynająć zawodową ochronę. Czyżby więc do takich zajść miało dochodzić częściej?
Na to wszystko nakłada się brutalna gra. Zwłaszcza w niższych klasach. Nierówna murawa, słabe przygotowanie techniczne zawodników i wreszcie zwykła boiskowa agresja sprawiają, że kontuzje są na porządku dziennym.
- Skąd się bierze tyle agresji? Przecież to czyste amatorstwo. Tutaj nie gra się o wielkie pieniądze, ale piwko czy kiełbaskę – zastanawia się jeden z działaczy podokręgu.

Nikogo już nie dziwi

Niemal nikt nie reaguje już na wyzwiska płynące z trybun, boiska czy ławki rezerwowych. Zwłaszcza na meczach derbowych. Tak było choćby w Libiążu na ostatnim meczu Janiny z Gromcem, gdzie łacina w wydaniu kuchennym wyrywała się z wielu gardeł. Oprócz wyzwisk, dochodzi czasem do czynnej agresji ze strony kibiców.
Kilka lat temu w Libiążu po meczu Janiny z Zagłębiem Sosnowiec na boisku i wokół stadionu rozgorzała regularna bitwa. W ruch poszły pięści i kamienie. Policja użyła armatek wodnych, by ostudzić gorące głowy pseudokibiców.
Rok temu grupa kilkudziesięciu szalikowców Fabloku i fanów z zaprzyjaźnionych klubów wszczęła rozróbę w trakcie derbowego meczu z Janiną. Zostali jednak spacyfikowani przez policjantów ściągniętych na stadion z całego powiatu. Kibice twierdzili potem, że to policja ich sprowokowała.

Brudna gra
W tym roku doszło już do kilku „zadym”, które sprowokowali zawodnicy nie zgadzający się z orzeczeniami arbitrów. Na wiosnę sędziowie z Olkusza prowadzący w Trzebini mecz klasy A pomiędzy rezerwami MKS-u a Płazą nie wyszli na drugą połowę. Arbiter główny twierdził, że w drodze do szatni został uderzony kamieniem przez zawodnika Płazy. Ten fakt zgłosił na pobliskim komisariacie.
Miesiąc temu w Lgocie doszło do przepychanki pomiędzy zawodnikami miejscowej Korony a Płazy. Na boisko wtargnęli też kibice. Goście twierdzili potem, że sytuację sprowokował jeden z zawodników Lgoty, który uderzył gracza z Płazy z pięści pod oko. Tymczasem sędzia ukarał czerwoną kartką tylko futbolistę przyjezdnych, który w ramach rewanżu ugodził rywala łokciem. Gospodarze twierdzili zaś, że nerwową atmosferę wprowadzili goście, którzy nie dość, że grali faul, to jeszcze wykłócali się z sędzią z Wadowic. Skończyło się karą czasowej dyskwalifikacji dla jednego z graczy Płazy, który miał znieważyć sędziego już po końcowym gwizdku.

Faulowany sędzia
Jednak do najpoważniejszego zdarzenia doszło 17 października w Kamieniu (gmina Krzeszowice), w którym miejscowy Start podejmował Kwaczałę. Ucierpiał w nim jeden z sędziów chrzanowskiego podokręgu.
- Przyjechałem na mecz jako kibic. Po jego zakończeniu szedłem polną drogą w stronę samochodu. Nagle poczułem z tyłu uderzenie w głowę. Zachwiałem się. Po chwili do jednego napastnika dołączyło kolejnych dwóch, którzy zaczęli mnie okładać. Broniłem się, ale dosięgły mnie dwa mocne uderzenia. Niedługo potem sprawcy wsiedli do malucha i uciekli. Sam znalazłem się w chrzanowskim szpitalu na oddziale ortopedii, gdzie przeleżałem 9 dni. Dalej się leczę. Doznałem wstrząsu mózgu. Mam trwałe wgniecenie w czaszce na wysokości brwi. Jestem przekonany, że to pobicie miało związek z moim sędziowaniem. Wcześniej po meczach zdarzały się pogróżki pod moim adresem – powiedział nam chcący zachować anonimowość arbiter z 18-letnim stażem, który prowadził już około tysiąca spotkań.

Sami sobie winni?
Niektórzy trenerzy są zdania, że często to sami sędziowie stwarzają na boisku sytuacje konfliktowe.
- Uważam, że w 99 procentach arbitrzy swoimi złymi decyzjami podgrzewają atmosferę. Według mnie poziom sędziowania się obniżył po tym, jak wszedł przepis zakazujący prowadzenia zawodów przez czynnych piłkarzy, którzy dużo lepiej czuli grę – twierdzi trener LKS Tempo Płaza Dariusz Bieroński.
- Rzeczywiście, zdarzają się sędziowskie pomyłki, ale one przytrafiają się też najlepszym arbitrom na świecie. Wiele nieporozumień wynika stąd, że trenerzy, kibice i sami zawodnicy nie do końca znają obowiązujące przepisy. A te ciągle się zmieniają. Staramy się jak najlepiej szkolić sędziów. Stopniowo następuje też pokoleniowa zmiana warty. Sędziowie z większym stażem muszą czuć na plecach oddech młodzieży – twierdzi prezes Podokręgu Chrzanów Józef Cichoń.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 45 (657)
  • Data wydania: 09.11.04

Kup e-gazetę!