Nie masz konta? Zarejestruj się

Ostatnie trofeum królowej Gabrysi

20.10.2004 00:00
Łzy szczęścia popłynęły po policzkach Gabrieli Kubic (na zdjęciu w środku), gdy z ust konferansjera prowadzącego konkurs Miss Pokoju na Świecie padło jej nazwisko.
Łzy szczęścia popłynęły po policzkach Gabrieli Kubic (na zdjęciu w środku), gdy z ust konferansjera prowadzącego konkurs Miss Pokoju na Świecie padło jej nazwisko.
Bo jak zapewnia dziewiętnastoletnia mieszkanka Źrebiec koło Chrzanowa, z wyborami w Turcji nie wiązała żadnych nadziei.
Zdobyty tytuł wzbogacił i tak już imponującej wielkości kolekcję. Był także miłym zwieńczeniem rocznego panowania Miss Polski Nastolatek 2003. Urodziwa chrzanowianka na samą myśl, że niebawem będzie zmuszona przekazać koronę swojej następczyni, smutnieje. To był bowiem rok pełen niespodzianek i niezapomnianych wrażeń, o których za jakiś czas przypomną tylko zdjęcia, segregowane w teczce wycinki prasowe i pożółkłe szarfy.
Nowe obowiązki studentki I roku zarządzania i marketingu Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie szybko pomogą wrócić do szarej rzeczywistości, w której mało kto wie, że Gabriela była królową piękności.
Ostatnie trofeum królowej
Łzy szczęścia popłynęły po policzkach Gabrieli Kubic, gdy z ust konferansjera prowadzącego konkurs Miss Pokoju na Świecie padło jej nazwisko.
Bo jak zapewnia dziewiętnastoletnia mieszkanka Źrebiec koło Chrzanowa z wyborami w Turcji nie wiązała żadnych nadziei.
- Długo się zastanawiałam czy w ogóle jechać do Turcji. Raz, że moja znajomość języka angielskiego pozostawia wiele do życzenia, dwa byłam zupełnie zdana na siebie. Dlatego też bałam się, że zwyczajnie sobie nie poradzę. Tymczasem wszyscy dookoła namawiali mnie na ten wyjazd. Jedź, zrób sobie wakacje – ciągle mi powtarzali zarówno moi bliscy jak również w Biurze Missland, które zgłosiło mnie do tego konkursu. Już na miejscu moje obawy zostały rozwiane. Zakwaterowano mnie w pokoju z bardzo sympatyczną Niemką. Obie średnio znałyśmy angielski, a mimo to nie miałyśmy problemów z dogadywaniem się. Każdy dzień do późnych godzin miałyśmy wypełniony ćwiczeniami nad choreografią, sesjami zdjęciowymi oraz spotkaniami. Któregoś dnia całą grupę zaproszono do tureckiej telewizji. Chcąc uniknąć wywiadów powiedziałam, że kompletnie nie znam angielskiego. I miałam święty spokój – wyjawia najpiękniejsza ambasador ziemi chrzanowskiej.
Dzień dobry i bobry
Uwagę Gabrysi zwróciła bardzo dobra organizacja oraz stała opieka, co niektórym kandydatkom krzyżowało plany ,,wypuszczenia się” na miasto.
- Praktycznie żadna z nas nie mogła w pojedynkę opuszczać hotelu. Tłumaczono to względami bezpieczeństwa. Dlatego też wszędzie chodziłyśmy całymi grupami. Z tych samych powodów zabroniono nam kąpieli w morzu – dodaje.
Turcy, słysząc, że jasnowłosa piękność o niebieskich oczach pochodzi z kraju nad Wisłą popisywali się znajomością polskich słów. Jeden z tubylców zaskoczył ją wspominając o... bobrach.
- Ktoś mu wmówił, że w Polsce jest dużo bobrów. Na początku nie wiedziałam o co mu chodzi, ale za to potem miałam z tego wielki ubaw – wspomina dziewiętnastolatka.
Gabrysia jak zapewnia nie jechała z nastawieniem na wygraną, a jedynie by poczuć ostatni powiew wakacji.
Wśród 24 kandydatek znalazły się Norweżka, Greczynka, Rosjanka, Litwinka, Węgierka. Oprócz Europejek w szranki stanęły również reprezentantki Czarnego Lądu m.in. z Ghany. Dominowały szatynki i brunetki. Blondynki z Gabrielą Kubic na czele stanowiły mniejszość.
- Chyba dlatego już na samym początku próbowano mi wmówić, że jestem faworytką tego konkursu. Niespecjalnie jednak przywiązywałam do tego wagę – mówi bez fałszywej skromności miss.
Początek końca
Z jej obserwacji wynika, że turecki targ urody w niczym nie odbiegał od tych, organizowanych w Polsce. Może poza jednym: prezentacją piżamowej kolekcji.
Gabrysia żałuje, że nie miała zbyt wiele wolnego czasu na zwiedzanie tureckiej metropolii Izmir, nie wspominając o wylegiwaniu się na słońcu.
Zdobyty tytuł wzbogacił i tak już imponującej wielkości kolekcję. Był także miłym zwieńczeniem rocznego panowania Miss Polski Nastolatek 2003. Urodziwa chrzanowianka na samą myśl, że niebawem będzie zmuszona przekazać koronę swojej następczyni smutnieje. To był bowiem rok pełen niespodzianek i niezapomnianych wrażeń, o których za jakiś czas przypomną tylko zdjęcia, segregowane w teczce wycinki prasowe i pożółkłe szarfy.
Nowe obowiązki studentki I roku zarządzania i marketingu Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie szybko pomogą wrócić do szarej rzeczywistości, w której mało kto wie, że Gabriela była królową piękności...

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 42 (654)
  • Data wydania: 20.10.04

Kup e-gazetę!