Nie masz konta? Zarejestruj się

Pijane panowanie dyżurnego

13.10.2004 00:00
O godz. 16.25 miał 1,03 promila alkoholu. Tłumaczył, że około 15. wypił 0,7 litra piwa. Był na służbie. Odpowiadał za ruch pociągów na libiąskiej stacji PKP.
O godz. 16.25 miał 1,03 promila alkoholu. Tłumaczył, że około 15. wypił 0,7 litra piwa. Był na służbie. Odpowiadał za ruch pociągów na libiąskiej stacji PKP.
Wobec dyżurnego Kazimierza Ż., mieszkańca Libiąża, zastosowano policyjny dozór. Mężczyzna ma 52 lata, żonę i dorosłe dzieci, stały adres zamieszkania i pół życia przepracowane na kolei. Dotychczas nie notowany w policyjnych aktach, teraz może trafić za kratki. Dlaczego?

Pił w pracy...
5 października, po godz. 16., libiąscy stróże prawa otrzymali telefoniczne zgłoszenie od anonimowego rozmówcy. Donos był bardzo poważny. Funkcjonariusze usłyszeli, że dyżurny ruchu jest pijany. Tymczasem mężczyzna miał czuwać nad bezpiecznym kierowaniem osobowych i towarowych pociągów na wolne tory. Kolejarz został natychmiast poddany badaniu na zawartość „trunku” w wydychanym powietrzu. Była godz. 16.25. Licznik wyświetlił 1,03 promila. Po 10 minutach pokazał 1,08 promila.
- Przyjmuje się, że spożyty alkohol rozchodzi się w organizmie przez dwie godziny – informuje komisarz Dariusz Pogoda z KPP Chrzanów.
Dyżurny stacji kolejowej przyznał, że około 15. wypił półtora litra piwa, które przyniósł do pracy. Podana godzina jest realna, dawka – zaniżona, bowiem po jednym piwie alkomat wskazuje ok. 0,2 promila. Na miejscu nie znaleziono ani butelek, ani puszek po „browarze”. Zatrzymany wyjaśnił, że zatarł ślady na widok podjeżdżającego radiowozu.
Między godz. 17.20 a 18. nie kursowały pociągi na trasie Trzebinia-Oświęcim. Został wezwany zastępca naczelnika ds. inżynierii ruchu, który szukał zastępstwa za pijanego pracownika kolei. Mówiąc krótko zrobiło się małe zamieszanie na stacji PKP w Libiążu.
...i kontrolował sytuację
Pijany dyżurny ruchu, przed zatrzymaniem przez policję, chciał skierować pociąg relacji Czechowice-Kraków na zły tor. Czy pasażerowie znajdowali się w niebezpieczeństwie?
- Mogły się co najwyżej pojawić utrudnienia dla pasażerów. Ludzie wysiedliby w szczerym polu – mówi Zbigniew Uroda, chrzanowski prokurator rejonowy.
Mężczyźnie postawiono dwa zarzuty: sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia katastrofy oraz znajdowania się w stanie nietrzeźwości podczas wykonywania czynności związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa ruchu.
- Dyżurny potwierdził spożywanie alkoholu, natomiast nie przyznał się do zarzutu sprowadzenia katastrofy. Zapewniał, że panował nad całą sytuacją – informuje prokurator Uroda.

Kilka lat temu było głośno o kierownikach ruchu na stacji PKP w Krzeszowicach. Akurat wypadły imieniny dróżniczki Krystyny. W nastawni lała się wódka, więc szlabany pozostawiono otwarte. Auta pokonywały przejazd. Pecha miał kierowca ciężarówki, który nie zdążył uciec przed rozpędzonym pociągiem towarowym.
Zabezpieczając miejsce wypadku, stróże prawa nie mogli znaleźć tylnego mostu samochodu. Okazało się, że przeleciał nad pobliskim budynkiem – taka była siła uderzenia. Co by było, gdyby „pocisk” trafił w chałupę...? A wszystko przez imieninową libację w nastawni.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 41 (653)
  • Data wydania: 13.10.04

Kup e-gazetę!