Zaczynają się potwierdzać doniesienia „Przełomu” o nieformalnych układach pomiędzy stróżami prawa i laweciarzami.
Z prokuratorskiego śledztwa wynika, że telewizor, znajdujący się w chrzanowskiej komendzie policji, pochodzi od braci W. – właścicieli drogowych pomocy.
W maju Rafał W. ujawnił prezenty, które w 2001 i początkiem 2002 r. miał zakupić dla KPP Chrzanów: cztery lampy pokojowe dla drogówki, około 40 m wykładziny do służbowej siłowni, 21-calowy telewizor marki Telestart i srebrny radioodtwarzacz.
Rafał W. nie krył w rozmowie z dziennikarzem „Przełomu”, że otrzymywał, w zamian za rzeczowy sponsoring, cenne informacje.
- Jeżeli klient miał rozbite auto na drodze, funkcjonariusze podawali mój numer telefonu – przyznał holownik.
Zyskiwał laweciarz, ale i stróżom prawa musiał się opłacać istniejący układ. Według nieoficjalnych źródeł, policjanci dostawali kilkadziesiąt złotych od każdego telefonu. Holownicy zaprzeczają jednak jakimkolwiek powiązaniom łapówkarskim.
Ponadto bracia W. mieli odbierać od mundurowych sygnały, że zostaną odstawieni na bok, jeżeli zerwą współpracę.
Podinspektor Marek Gorzkowski, szef powiatowej policji, potwierdził, że przedmioty, wymienione przez braci W., znajdują się na komendzie i – co ważniejsze – nie zostały zafakturowane. Sprawę skierował do Prokuratury Rejonowej w Oświęcimiu. Jednocześnie dwóch stróżów prawa oświadczyło, że telewizor i radiodtwarzacz stanowią prywatną własność.
Tymczasem prokuratorskie śledztwo zdążyło już wykazać, że telewizor został przywieziony od braci W. przez jednego z policjantów.
Czy wcześniejsze oświadczenie było zatem kłamliwe? Pomocnik dyżurnego, który je podpisał, odszedł na emeryturę. Jeśli okaże się, że poświadczył nieprawdę, prokuratura winna wobec niego wyciągnąć konsekwencje.