Nie masz konta? Zarejestruj się

Po pierwsze kondycja

08.09.2004 00:00
Musieli szybko pedałować, dobrze orientować się w terenie, mieć mocne nogi i żelazną kondycję, pływać kajakiem i wspinać się. Najlepsi pokonali 200-kilometrową trasę w 26 godzin.
Musieli szybko pedałować, dobrze orientować się w terenie, mieć mocne nogi i żelazną kondycję, pływać kajakiem i wspinać się. Najlepsi pokonali 200-kilometrową trasę w 26 godzin.
Na starcie IV Ekstremalnego Rajdu Orła stanęło 11 dwuosobowych drużyn, podzielonych na kategorie juniorów, seniorów i mixów. W niedzielny poranek wszyscy wystartowali z dziedzińca zamku w Porębie-Żegoty. Przejechali na rowerach przez Orlej, Miękinię i Psary do Płok. Po drodze musieli zaliczyć punkty kontrolne. Jeden z nich na zamku w Rudnie. Niektóre ekipy zostawiły rowery pod zamkiem i wyszły na górę na piechotę. Musiały jednak po nie wrócić, bo sędziowie stwierdzili, że na każdym punkcie etapu rowerowego zawodnicy muszą pojawić się z rowerami.
Jak było do przewidzenia, od samego początku przewagę uzyskał zespół Speleo, w skład którego wchodzili: Remigiusz Nowak (Poznań) i Artur Kurek (Warszawa). Na punkt kontrolny przy szkole w Płokach przybyli ponad kwadrans przed drugą ekipą. Dostali od sędziów mapę i rozpoczęli 20-kilometowy bieg na orientację. Okazało się, że już na etapie rowerowym było kilka niespodziewanych zdarzeń.
- Walnęłam klatką o ziemię. Na szczęście mogę oddychać. Ale ten upadek mi nieźle przejechał po psychice – zwierzała się sędziom warszawianka Anna Kowalewska z zespołu Napieraj.pl, pokazując rozbite kolano.
Bieg na orientację zajął zawodnikom znacznie więcej czasu, niż spodziewali się organizatorzy.
- Mapa była robiona już kilka lat temu i od tamtej pory w terenie trochę się zmieniło. Dlatego nieco błądziliśmy – tłumaczył potem Dominik Popławski z juniorskiej ekipy Pogoń Chrzanów.
Zamiast o czternastej, pierwsza ekipa pojawiła się nad Balatonem dopiero po szesnastej. Tutaj czekało zadanie specjalne – wspinaczka na skałkę. Do wyboru były trzy drogi o różnej skali trudności. Większość ekip nie miała problemów z pokonaniem ściany. Potem co sił w nogach pedałowali nad Chechło. Kajakami musieli pokonać 3-kilometrową trasę po zalewie, na której organizatorzy wytyczyli kilka punktów kontrolnych. Nad prawidłowością tej części rywalizacji czuwał sędzia Adam Hanusiak.
Zaraz po wyjeździe z akwenu pecha miała seniorska drużyna Orły Chrzanów Franki Team.
- Przed Bolęcinem nagle pękła opona, w której miałem jakieś 4 atmosfery powietrza. Wyrwało ją aż z obręczy. Musieliśmy się wycofać – mówił z żalem Paweł Sikora, którego partnerem był Robert Pietrzak.
Gdy trzymające się razem obie drużyny juniorów dotarły nad tamę, było już ciemno. Mimo to otrzymały zgodę na wypłynięcie (zawodnicy mieli kamizelki, a nad brzegiem czuwał szef chrzanowskiego WOPR-u Marcin Kowalik). Drogę oświetlali latarkami zawieszonymi na czole.
Potem co sił w nogach pedałowali do Lipowca. Po dwudziestej drugiej rowery wynieśli pod sam zamek. Tam zgodnie z regulaminem mieli wykonać kolejne zadanie specjalne – zjazd z wieży na dziedziniec.
- Niestety, okazało się, że stróż już zamykał obiekt i nie pozwolił nam zjechać, co udało się drużynom przed nami. Trochę rozczarowani pojechaliśmy dalej. O północy byliśmy na mecie w Porębie-Żegoty – opowiadała 16-letnia Maria Hanusiak z Chrzanowa ze zwycięskiego juniorskiego zespołu Upsidedown.
Jej partnerem był 17-letni Marcin Korcz. Na trasie wypili sporo wody i odżywiali się batonikami.
Pozostałe zespoły miały jeszcze przed sobą etap pieszy (seniorzy 95 km, a mixy 65 km). Trasa prowadziła m.in. przez Grojec, Grzmiączke, Płazę, Żelatową, Żarki, Babice i Rozkochów. Zawodnicy musieli odnaleźć punkty kontrolne. Każdy był oznaczony lampionem z perforatorem oraz znakami na drzewach. Na całej trasie rozstawionych było aż 26 sędziów.
Przed zmęczonymi zawodnikami organizatorzy z KS Orły Chrzanów przygotowali jeszcze jedno zadanie specjalne – wspinaczkę na skałki Gałdynowskie. Nie wszystkie ekipy były w stanie podołać zadaniu. Podpatrzyliśmy odpoczywający u podnóża skałek, wyczerpany zespół Buszmenów, którzy nie zdecydowali się na wyjście na górę. Zgodnie z regulaminem, dostali godzinę kary. Mimo to ambitnie ukończyli rajd, przybywając na metę tuż przed wręczeniem pucharów i nagród rzeczowych.
- Trasa była trudna fizycznie, ale urozmaicona – ocenił Remigiusz Nowak ze zwycięskiego Speleo, jednej z najlepszych ekip ekstremalistów w kraju. Pokonanie 200-kilometrowej trasy zajęło im 26 godzin.
- By coś zdziałać w tym rajdzie, trzeba mieć przygotowanie kondycyjne i dobrą orientację – podkreślił sędzia główny Jerzy Kryjomski.
W przyszłym roku centrum zawodów prawdopodobnie będzie w Ciężkowicach.

Wyniki
Seniorzy
1. Speleo (Remigiusz Nowak, Artur Kurek), 2. Mapy ścienne (Ireneusz Waluga), 3. Koliba Chorzów (Bartłomiej Wower, Dariusz Wójcicki).
Nie ukończyły zawodów ekipy: Okno Plus i Orły Chrzanów Franki Team.
Mixy
1. Napieraj.pl (Krzysztof Dołęgowski, Anna Kowalewska), 2. HTKJ Skóry (Katarzyna Marcińczak-Jarek, Andrzej Jarek), 3. Buszmeni (Małgorzata Wójcik, Paweł Zieliński)
Nie ukończył rajdu zespół Kasie
Juniorzy
1. Upsidedown (Maria Hanusiak, Marcin Korcz), 2. Pogoń Chrzanów (Dominik Popławski, Bartłomiej Buziewicz)

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 36 (648)
  • Data wydania: 08.09.04

Kup e-gazetę!