Nie masz konta? Zarejestruj się

Nieoszlifowana perła

25.08.2004 00:00
Balaton - to jedna z perełek trzebińskiego krajobrazu, która wciąż czeka na oszlifowanie, czyli na gospodarza, który utworzy tu kąpielisko z prawdziwego zdarzenia.
Balaton - to jedna z perełek trzebińskiego krajobrazu, która wciąż czeka na oszlifowanie, czyli na gospodarza, który utworzy tu kąpielisko z prawdziwego zdarzenia.
Trzebiński Balaton to jedno z pięciu kąpielisk w gminie. Trzeci rok zarządzają nim Usługi Komunalne. Postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda administrowanie akwenem, odwiedzanym w słoneczne dni przez rzesze miłośników wypoczynku nad wodą.

Trochę piasku, kilka ławek
O ile miejscowi znają drogę do kąpieliska na pamięć, to mieszkańcy Śląska, czy Krakowa, po raz pierwszy przebywający w tych stronach, mają problemy. Dlatego nierzadko osoby nie znające terenu są „naprowadzane” przez znajomych nad akwen przy pomocy telefonów komórkowych. Tablica informacyjna stoi, niestety, tylko przy samym wjeździe.
Kąpielisko formalnie czynne jest od 10 do 18. Już dwie godziny wcześniej na plaży i w jej otoczeniu trwa sprzątanie. Kilku młodych ludzi zbiera śmieci, opróżnia też kosze.
- Średnio dwa razy w tygodniu opróżniany jest kontener. Rano z kąpieliska zbieramy 8-10 worków śmieci. Dwa razy w tygodniu grabimy też plażę – wylicza administrator kąpieliska, Lesław Głuch. Na potwierdzenie słów wskazuje na młodego człowieka w żółtej koszulce, zajętego grabieniem piasku. Oprócz administratora na kąpielisku jest czterech pracowników sezonowych.
- Przed sezonem nawieźliśmy 27 ton piasku oraz wysiewkę, którą utwardziliśmy parkingi. Przybyło też osiem ławek. Choć nie ukrywam, przydałoby się ich trochę więcej. Doprowadziliśmy ponadto bieżącą wodę – Lesław Głuch bilansuje tegoroczne inwestycje.

Szalety i parkingi
Mimo to, nadal trudno mówić o zadawalającym standardzie w ośrodku. Przydałyby się na przykład stałe toalety. Na razie załatwić pilną potrzebę można w ubikacjach ustawionych przez dwóch handlowców prowadzących nad Balatonem działalność gospodarczą.
Należy też ostatecznie ucywilizować parkowanie samochodów. Zwłaszcza wobec zwiększonego ruchu ulicą św. Stanisław, w związku z przedłużającym się remontem ulicy Piłsudskiego.
- W planach gminy jest budowa szaletów z prawdziwego zdarzenia. Sprawę parkowania też udało się w dużym stopniu rozładować. Od połowy czerwca do końca sierpnia został ustawiony zakaz zatrzymywania się przy Balatonie na odcinku do ulicy 22 Stycznia. Inna sprawa, że nie wszyscy go respektują. W tym roku przybyło też miejsc parkingowych. Miejsca postojowe są przy ulicy, jak i obok plaży. Przygotowaliśmy też rezerwowy parking od ulicy Rybnej – dodaje Lesław Głuch.

Omijają bramki
Idealnym rozwiązaniem dla gminy byłoby znalezienie inwestora, który urządziłby kąpielisko z prawdziwego zdarzenia. Mało jednak prawdopodobne, by ktoś chciał to zrobić, skoro Balatonowi nadal potencjalnie zagraża słynne jeziorko w Górce.
Utrzymywanie kąpieliska (nawet w tak ograniczonej formie) kosztuje. Dlatego pobierane są opłaty. Za wstęp płaci się 2 zł (dorośli) i 1 zł (dzieci). Za postój na górnym parkingu trzeba zapłacić 3 zł, a dolnym – 4 zł.
Prawdopodobnie i w tym roku koszty ponoszone przez Usługi Komunalne przewyższą wpływy. Po części to wynik kapryśnej pogody panującej tego lata. Poza tym, nie wszyscy korzystający z kąpieliska chcą płacić za wstęp. Młodzież często obchodzi łukiem „bramki” ustawione od strony ul. św. Stanisława i ul. Rybnej, schodząc z korony wału w innych miejscach.

Spokojny wypoczynek
- Dalej zdarzają się jeszcze pytania od niektórych osób, za co płacą. Głównie stawiają je miejscowi, bo przyjezdni z reguły grzecznie kupują bilety. Odpowiadam, że trzeba sprzątać plaże, czy dozorować ją przez ratowników – wyjaśnia Lesław Głuch.
Na akwenie jest dwóch ratowników WOPR-u – Konrad Szarek z Młoszowej i Andrzej Dudziak z Chrzanowa. Pracują tu (kolejno) drugi i trzeci sezon.
- Zawsze przed wywieszeniem flagi na maszt, co następuje punktualnie o dziesiątej, nurkujemy i sprawdzamy dno kąpieliska. Usuwamy z niego wszystko, co mogłoby stanowić niebezpieczeństwo dla kąpiących. Głownie butelki i puszki – informuje Konrad Szarek.
W tym roku ratownicy nie musieli zbyt często interweniować. Rozcięta noga i dwie interwencje pogotowia (do zasłabnięcia i dziecka pogryzionego przez osę) to wszystkie tegoroczne incydenty.
Wypoczynek jest więc spokojny, choć w słoneczne weekendy nad Balatonem wypoczywa nawet dwa tysiące osób.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 34 (645)
  • Data wydania: 25.08.04

Kup e-gazetę!