Nie masz konta? Zarejestruj się

Pomogły Chiny

18.08.2004 00:00
Rozmowa z Jerzym Heldem, nowym prezesem zarządu Chrzanowskich Zakładów Materiałów Ogniotrwałych S.A.
Jeszcze kilka lat temu Zakłady stały nad przepaścią. Niewiele brakowało, aby firma przestała istnieć. Jak wygląda obecna kondycja finansowa ChZMO?
- Od zeszłego roku jesteśmy członkiem Grupy Kapitałowej Zakładów Magnezytowych Ropczyce S.A. Ubiegły rok zamknęliśmy zyskiem netto w wysokości 896 tys. zł (przy przychodzie ze sprzedaży w wysokości 15.265 tys. zł). To pierwszy tak dobry wynik finansowy przedsiębiorstwa od lat. Minione półrocze również wypadło bardzo korzystnie. Na szczegółowe dane musimy jednak poczekać. Nasz właściciel, czyli Ropczyce, jest spółką giełdową i jesteśmy zobowiązani poczekać na oficjalny komunikat w tej sprawie.
Jakie kierunki rozwoju wyznaczyły sobie chrzanowskie zakłady?
- Korzystamy ze światowej koniunktury w hutnictwie. Ożywienie zawdzięczamy rynkowi chińskiemu, który prowadzi potężne inwestycje i konsumuje wielkie ilości stali. Nie można jej wyprodukować bez koksu. Ruszyły więc ze zdwojoną siłą koksownie. W tych firmach potrzebne są jednak gruntowne remonty, a nasza firma dostarcza potrzebnych do nich urządzeń i elementów. Mam tu na myśli przede wszystkim wyroby krzemionkowe, których jesteśmy jedynym producentem w Polsce. Przewidujemy, że boom krzemionkowy potrwa na pewno trzy lata, a może nieco dłużej.
Co stanie się ze Stellą, gdy zapotrzebowanie na krzemionki spadnie?
- Po pierwsze, krzemionki dostarczamy nie tylko do koksowni, ale również do hut szkła. Ich zamówienia nie są zbyt wysokie, ale utrzymują się na stałym poziomie. Staramy się zachowywać zdrową równowagę między wytwarzanymi przez nas produktami. Nie opieramy funkcjonowania firmy wyłącznie na wyrobach krzemionkowych. Zabiegamy również o rynek hutniczy, dla którego wytwarzamy różnego typu produkty technologiczne: masy, zasypki.
Trudno chyba poruszać się po polskim rynku hutniczym, który w większości pozostaje w rękach kapitału zagranicznego.
- Właściciele hut bacznie przyglądają się ofertom kontrahentów i szczególną uwagę przywiązują do ceny i jakości. Staramy się sprostać ich wymaganiom.
Chrzanowskie Zakłady są starym przedsiębiorstwem, które, przynajmniej na pierwszy rzut oka, wygląda na zaniedbane. Hale produkcyjne straszą powybijanymi oknami i odpadającymi tynkami. Co z inwestycjami w Stelli?
- Wbrew pozorom, wizerunek naszej firmy zmienia się. Remontujemy budynki, porządkujemy teren. Ropczyce przekazały nam linie technologiczne do produkcji zasypek i wyrobów z betonu. W przyszłym roku nakłady inwestycyjne będą wielokrotnie wyższe, od obecnych.
Wspomniał Pan o porządkowaniu terenu zakładu. Stella wciąż zajmuje ogromny obszar, od którego musi odprowadzać niemałe podatki. Co stanie się ze zbędnymi gruntami?
- Sporo już sprzedaliśmy lub wydzierżawiliśmy. Obecnie również trwają przetargi na sprzedaż pojedynczych działek.
Ropczyce pomagają Wam w zdobywaniu rynków zbytu.
- To prawda. W Grupie Kapitałowej marketingiem i obsługą rynku zajmuje się spółka ZM Invest. Dzięki współpracy z Ropczycami nasza oferta jest komplementarna. To bardzo ważne dla wielkich odbiorców, którzy chcą u jednego producenta „załatwić” jak najwięcej spraw, w tym zakupów.
Mówimy o ożywieniu gospodarczym, z którego korzystają również Chrzanowskie Zakłady. Czy oznacza to zwiększenie zatrudnienia w firmie?
- Na razie nie mamy takich planów. Jeśli ruszą przewidywane inwestycje w koksowniach, którym sprzedajemy nasze wyroby, nie jest wykluczone, iż będziemy potrzebować nowych ludzi. Ostatnie przyjęcia miały miejsce na przełomie 2003 i 2004 roku. Obecnie nasza załoga liczy niewiele ponad 100 osób. Zapewniam, że zatrudnienie jest stabilne i nie ma mowy o zwolnieniach.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 33 (645)
  • Data wydania: 18.08.04

Kup e-gazetę!