Kilkaset osób przyszło na sobotni Piknik Porębski. Tegoroczna impreza, odbywająca się od pięciu lat na terenie dawnego dworu Szembeków, była być może ostatnią.
Według nieoficjalnych informacji, obecna właścicielka pałacu - Polka mieszkająca we Włoszech, która nabyła posiadłość od gminy - nie godzi się na zorganizowanie kolejnego pikniku. Czy piwo, strzelanie do zapałek, występy zespołów i tańce do późnej nocy - przynajmniej w otoczeniu dworskich ruin, przejdą do historii?
- Nic o tym nie wiem. Właścicielka dworu jest bardzo pozytywnie nastawiona do współpracy – zapewnia burmistrz Alwerni Jan Rychlik, nie potwierdzając wiadomości przekazanych nam przez gminnych urzędników wyższego szczebla.
- Sobotni piknik był w porównaniu do minionych wzbogacony o występ góralskiego gawędziarza Wojciecha Łukaszczyka-Hajduka z podhalańskiej wioski Mursasichle oraz recital krakowskiej dziennikarki Kai Cyganik. Jedno jest pewne: z roku na rok frekwencja rosła – mówi Władysław Tomczyk, dyrektor SOK w Alwerni, współorganizator imprezy.
Pan Wojciech, jak na górala przystało, bawił publiczność dowcipami zaprawionymi sporą dawką erotyzmu. Tymczasem Kaja zaserwowała słuchaczom pieśni o wielkim kochaniu, marzeniach i małżeństwie, w którym ona-wariatka, a on-bęcwał zapomnieli o wspaniałości życia...
- Za uiszczeniem niewielkiej opłaty w wysokości 2 zł można pojeździć na koniu – zachęcał Zbigniew Klatka, który przyznał, że robi za gminnego konferansjera. – Jeśli ktoś dużo waży, musi zapłacić 2,50 – bawił jakieś 300 osób zgromadzonych na pikniku.