Mieszkańcy Regulic i Nieporazu cały rok czekają na święto swoich wsi. Gdy w końcu nadchodzi, piknikują całymi rodzinami.
Na Jurajski Piknik ściągają nie tylko mieszkańcy Regulic i Nieporazu. Impreza przyciąga uczestników z gminy Alwernia, a nawet z wiosek gminy Krzeszowice. Państwo Kłoskowie z Alwerni przyjeżdżają na festyn co roku.
- Jesteśmy tu z sentymentu. Żona pochodzi z Regulic. Zabawa jest zawsze przednia. W sobotę trwała do czwartej rano. Z dwieście osób chyba tańczyło. Taki festyn to dobra okazja, by spotkać się ze starymi znajomymi, posiedzieć, porozmawiać. Poza tym impreza jest dobrze pomyślana, bo każdy znajdzie coś dla siebie: i dorośli, i dzieci – mówił Zbigniew Kłosek.
Zadowolenia z pikniku nie kryła również młodzież. To jedna z nielicznych imprez, na której mogą się wybawić.
- Co roku jest lepiej. Zawsze znajdą się jakieś dodatkowe atrakcje. Wcześniej więcej było występów dzieci. Dziś przyjeżdżają kabarety – chwalił Grzegorz Prochownik.
Gwiazdą ostatniego dnia Pikniku Jurajskiego okazał się kabaret ze Śląska „Do góry nogami”. Artyści, mimo iż od czasu do czasu operowali śląską gwarą, bez trudu nawiązali kontakt z publicznością. Widzowie dziękowali za występ brawami i salwami śmiechu.
Sporą atrakcją dla dzieci i młodzieży była strzelnica. Jej właściciel - pan Kazimierz – narzekał wprawdzie, że nastały ciężkie czasy w branży, ale co rusz ktoś sięgał po wiatrówkę.
- Strzelanie to dobra zabawa, jak się ma dobre oko. W domu tata zrobił nam tarczę ze styropianu i ćwiczymy z pistoletu na kulki – opowiadali Dawid i Kamil Kłoskowie, którzy ustrzelili drobne nagrody.
Podczas imprezy nie zabrakło patriotycznego akcentu. Równo o godz. 17. zabrzmiała syrena strażacka. Wszyscy biesiadnicy powstali z ławek. W ten sposób uczczono 60. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego.