Ks. prof. Andrzej Zwoliński, wykładowca Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, mówił w chrzanowskiej parafii Matki Bożej Różańcowej o zagrożeniach związanych z działalnością sekt.
- Cechą charakterystyczną niemal wszystkich sekt jest tak zwane bombardowanie miłością. Członkowie sekty okazują bardzo duże zainteresowanie i pomoc osobie werbowanej, by w ten sposób przyciągnąć ją do grupy. Potem to nastawienie się diametralnie zmienia, gdy uda się ją wciągnąć. Z reguły sekta nie podaje też na początku swojej prawdziwej doktryny. Potencjalni nowi członkowie słyszą więc na przykład pytanie: wierzycie w Chrystusa? My też uważamy, że On jest Bogiem. Dopiero później stopniowo okazuje się na przykład, że dla sekty równie dobrze bogiem jest pies, kot, kwiat w doniczce, czy każdy człowiek – mówił obrazowo prelegent.
Cechą charakterystyczną sekt jest często ich niewinna z pozoru nazwa.
- Na przykład sekta o nazwie Akademickie Stowarzyszenie Urzeczywistniania Wartości Uniwersalnych o mało co nie zorganizowała na Uniwersytecie Gdańskim tygodnia kultury studenckiej. Dopiero tuż przed imprezą ktoś przytomny wyjaśnił władzom uczelni, że to groźna sekta. Tak samo niewinnie brzmi nazwa Kościół Dzieci Bożych, która wielu może się kojarzyć choćby z czymś bliskim katolickiej Oazie. Tymczasem ta sekta pozyskuje pieniądze na ewangelizację dzięki... prostytucji. Członkowie sekty otrzymują komunikat: ty jesteś bożą przynętą, a ryby chodzą po ulicy – opowiadał ks. prof. Andrzej Zwoliński.
Sekty są bardzo niebezpieczne, bo wypaczają osobowość swoich członków, co następuje poprzez „pranie mózgów”, dlatego – zdaniem prelegenta, tak ważne jest zapobieganie werbunkowi młodych ludzi do sekt, który nasila się podczas wakacji.