Nie masz konta? Zarejestruj się

Góral wrócił do hal

30.06.2004 00:00
Wielu z jego poprzedników żyło obok ludu. On się z nim zbratał. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, że człowiek ten tak bardzo zmieni oblicze Karniowic i Dulowej.
Wielu z jego poprzedników żyło obok ludu. On się z nim zbratał. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, że człowiek ten tak bardzo zmieni oblicze Karniowic i Dulowej.
Niejednemu zakręciła się łza w oku, kiedy na pożegnanie trzeba było zaśpiewać proboszczowi Stanisławowi Fijałkowi „Sto lat”. Duchowny odszedł na emeryturę po 33 latach kierowania parafią pw. Matki Boskiej Szkaplerznej w Karniowicach. Parafianie dziękowali mu za wytrwałość, poświęcenie, za kurhan, za kazania i za wszystko, co czynił nie dla siebie, ale dla innych. Zdaniem mieszkańców, proboszcz nauczył ich, jak osiągać cele, by to, co niemożliwe, stało się możliwym.
- Mam 75 lat, a wciąż marzę! – zapewniał ksiądz emeryt opowiadając o ekologicznych domkach, które zamiast eternitu pokryte są zieloną czapą i do budowy których będzie przekonywał.
Stanisław Fijałek podkreślał, że najbardziej umiłował niepełnosprawnych, chorych, samotnych, ludzi w podeszłym wieku i dzieci. Nie bratał się z politykami, choć „prosili o poparcie”.
- Zaufałem wam, choć wiem, że między nami bywało różnie. Nienarodzone dziecko kopie swoją matkę w brzuch. Ja też wiedziałem, że ktoś będzie mnie kopał, ale się nie zniechęcałem, bo prawdziwy ból jest zawsze połączony z miłością. Mam satysfakcję i jestem ogromnie szczęśliwy, że dane mi było służyć waszym rodzinom. Rodzina to klucz do ocalenia przyszłości Polski, narodu i Kościoła – wyznał.
Na karniowickiej ziemi pozostawił po sobie dzieło życia – Ośrodek Pamięci Zmarłych. Lada dzień kurhan będzie gotowy. Inicjator zapewnia, że pojawi się na otwarciu nekropolii, która już teraz przyciąga wiele wycieczek.
- Zginam kolana przed Bogiem, że ta budowla się udała – mówi ks. Fijałek.
Był proboszczem oryginalnym, kontrowersyjnym, zaskakującym. Mimo słusznego wieku, kursował swoim czerwonym seicento, które podarowali parafianie, nie rozstawał się z telefonem komórkowym przytwierdzonym do paska, był w ciągłym ruchu i wiecznie miał mnóstwo spraw do załatwienia. Za stres i ciężką pracę przy budowie kurhanu zapłacił zdrowiem. Ale i z tej opresji wyszedł obronną ręką. Powrócił do codziennych obowiązków, bo miał cel: uruchomienie Ośrodka Pamięci Zmarłych. Zwykle powtarzał, że trzeba mieć w życiu pasje, bo to one utrzymują przy życiu. Mieszkał skromnie, jadał skromnie i podobnie wyglądał. Szczupły, w szarym prochowcu i czarnym berecie. Takiego zapamiętają go parafianie.
- Czuję się doskonale, bo życie mi się przecież nie kończy – zapewnił.
Ksiądz Stanisław wyjechał już do Kamesznicy. Zamieszkał w domku, który wybudowali jego krajanie. Górale mawiają, że to „Chata u Stasia Harnasia”.
- Wracaj do nas! – krzyczeli górale z Kasieńki, którzy przyjechali na ostatnie nabożeństwo odprawiane przez księdza Fijałka w karniowickim kościele.
I proboszcz wrócił. ci, którzy nie zdążyli się z nim pożegnać, mogą to zrobić w trzebińskiej księgarni „U Jury”, gdzie w sobotę, 3 lipca, przed południem będzie podpisywał swoją biografię autorstwa Renaty Jochymek.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 26 (638)
  • Data wydania: 30.06.04

Kup e-gazetę!