Nie masz konta? Zarejestruj się

Balansowanie

09.06.2004 00:00
Prowadzenie klubu sportowego to w dzisiejszych czasach balansowanie na linie. Gdy nie wystarcza dotacja z gminy, a nie widać sponsorów, można upaść.
Prowadzenie klubu sportowego to w dzisiejszych czasach balansowanie na linie. Gdy nie wystarcza dotacja z gminy, a nie widać sponsorów, można upaść.
Wiedzą coś o tym działacze trzebińskich klubów, którzy na co dzień borykają się z dziesiątkami problemów.

Z użyczonym boiskiem
- Bardzo przydałaby się szatnia z prawdziwego zdarzenia. Znajomy udostępnia nam pomieszczenie, w którym przebierają się gospodarze i sędziowie. Nie mamy zaplecza dla gości. W ostateczności mogą się przebierać na scenie domu kultury. Tak było, gdy graliśmy w piątej lidze – przedstawia realia prezes LKS Korona Lgota Zbigniew Jastrzębski. Sytuację komplikuje też fakt, że klubowe boisko znajduje się ... w gminie Krzeszowice.
- Notarialnie była to własność wsi Lgota i naszej szkoły podstawowej. Tak się jednak potem porobiło, że zarządcą terenu została gmina Krzeszowice, z którą mamy podpisaną umowę użyczenia. Bez prawa własności nie możemy jednak podejmować żadnych inwestycji – narzeka prezes Jastrzębski.

Nie poczuwają się
Nad zalewem Chechło systematycznie trenuje ponad 60 młodych kajakarzy Miejskiego Klubu Sportów Wodnych w Trzebini. Nie tylko z Trzebini, ale również z Chrzanowa. Tymczasem ta gmina nie poczuwa się do dofinansowania działalności.
- Raz dostałem z Chrzanowa jakieś pieniądze, ale na tym się skończyło. Od trzech lat nie mam stamtąd żadnej dotacji – podkreśla prezes MKSW Wiesław Gregorczyk.
W tym roku kajakarze znad Chechła dostali z gminy Trzebinia 35 tys. zł. Wydatki są dużo większe. Reszta pochodzi od sponsorów oraz z działalności gospodarczej (wynajem domków i wypożyczanie sprzętu pływającego).
Działalność gospodarczą prowadzi też UKS Trzebinia. Klub mający siedzibę w SP nr 8 wynajmuje szkolną stołówkę, gdzie organizowane są różne imprezy. Ubiegłoroczny zysk z tej działalności, przeznaczony w całości na sport, wyniósł prawie 16 tys. zł. Klub prowadzi siłownię oraz drużyny piłkarskie i siatkarskie.

Bez wody i prądu
Budżety większości trzebińskich stowarzyszeń sportowych opierają się na gminnej dotacji, co wymusza minimalizowanie kosztów.
W hali Gwarek przy byłym szybie Zbyszek trenują zarówno młodzi tenisiści ziemni z UKT Trzebinia, jaki i kulturyści z LKS Trzebinia. Działacze obu klubów narzekają na brak prądu i wody. Takie spartańskie warunki bynajmniej nie zachęcają do przychodzenia na treningi. W pewnym momencie przedstawiciele UKT co prawda wymogli wznowienie dostaw wody. Zaraz jednak zażądali, by ją ponownie zakręcono. Z RPWiK-u dostali rachunek stwierdzający, że zużyli ni mniej ni więcej, tylko ... 4 tysiące m3 wody. Czyli ilość wystarczającą do zapełnienia czterech basenów. Tak przynajmniej wskazywał wodomierz.
Pojawiła się ostanio nadzieja, że w krótkim czasie dostawy mediów zostaną wznowione i zawodnicy nie będą już na treningi przynosić własnych butelek z wodą. Co prawda, mimo spartańskich warunków trenerowi Waldemarowi Zmełtemu udało się wychować tenisowych mistrzów Polski w kategoriach skrzatów i młodzików, jednak działacze marzą o powrocie do normalności.

Rodzice postawili weto
Najtrudniej jest klubom na dorobku. Doświadczają tego zapaleńcy, którzy trzy lata temu utworzyli UKS Szóstka. Niewielką gminną dotację (3 tys. zł) przeznaczano na sprzęt dla młodzieży trenującej w SP nr 6 w Gaju.
Jednak nie tylko brak finansów spędza sen z powiek trenerów. Niedawno trzeba było wycofać z rozgrywek piłkarską drużynę trampkarzy młodszych UKS Szóstka. Rodzice zawodników doszli bowiem do wniosku, że ich problemy z nauką wynikają z zaangażowania w sport. Zabronili więc dzieciom przychodzenia na treningi...
Trzeciej ligi nie będzie
Jako finansowe El Dorado postrzegany jest w mieście MKS Trzebinia-Siersza, który z gminnej kasy dostał w tym roku 250 tys. zł. Okazuje się jednak, że i taka nieosiągalna dla innych klubów dotacja nie gwarantuje pokrycia wszystkich wydatków w czwartoligowym klubie, którego niektórzy kibice chcieliby widzieć swoich piłkarzy o szczebel wyżej.
- Budżet czwartoligowego klubu powinien się zamknąć kwotą 400 tys. zł. By grać w trzeciej lidze, musielibyśmy mieć 1,5 mln zł. Gdyby rafineria dała milion, sprawa byłaby do rozważenia, ale na to się nie zanosi – zauważa burmistrz Adam Adamczyk, będący prezesem MKS-u.
Nic więc dziwnego, że nawet najbogatszy trzebiński klub rozgląda się za sponsorami. Dzięki nim, udało się już wymienić dach na trybunie oraz zakupić krzesełka, które w najbliższych tygodniach zostaną zamontowane na widowni.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 23 (635)
  • Data wydania: 09.06.04

Kup e-gazetę!