Nie masz konta? Zarejestruj się

Wołanie o deszcz

02.06.2004 00:00
Przysiółek Płazy, Pogórze, leży ledwie dwa kilometry za wsią, ale za to w innej epoce. Tam bowiem, z braku wody, czas liczy się od deszczu do deszczu.
Przysiółek Płazy, Pogórze, leży ledwie dwa kilometry za wsią, ale za to w innej epoce. Tam bowiem, z braku wody, czas liczy się od deszczu do deszczu.
- No, chmurzy się, będziemy mieć dobrze - zagaduje tu sąsiad sąsiada. Nie ma ich wielu, bo chałup stoi tylko pięć, w tym jedna niezamieszkała, a druga sprzedana letnikom.

Stanisław
nie porzuci
Stanisław Cudak, lat 41, wyprowadził się do Chrzanowa. Ale kiedy tylko może, przyjeżdża sam, z dziećmi lub z żoną do matki, od tego roku wdowy.
- Ojcowizny nigdy nie porzucę - podkreśla Stanisław, syn Jana i wnuk Adama Cudaka, który w roku 1934 wystawił w Pogórzu drewniany dom. I tę datę, wyrytą przez cieślę na belce, z dumą prezentuje.
Właśnie stawia ogrodzenie wokół domu. Musiał przywieźć nie tylko budulec, lecz również wodę do rozrobienia cementu. Grodzi się za przykładem sąsiada, który wykupił posesję obok, otoczył ją kamiennym murem oraz czarnymi deskami, a teraz przyjeżdża na weekend z Krakowa i chowa za tym parkanem swoją prywatność.
- Ale w porządku jest, choć nie nasz - zaznacza pan Stanisław. Powadzi do swojej mamy, by powiedziała, jakie to pieskie jest życie bez wody. Oby już jak najkrócej.

Józefa przegotuje
Józefa Cudak, lat 62, pokochała Jana Cudaka w roku 1962. Wzięła z nim ślub i wprowadziła się tutaj, na to „bezwodzie”.
- Dopiero mój ślubny wprowadził do gospodarstwa trochę nowoczesności. Pod każdym dachem założył rynnę i wszystkie je skierował do podziemnego kanału z piaskiem. Deszczówka płynąc tamtędy sama się filtruje i gromadzi jakby w studni, a to tylko zbiornik, choć wyciągamy z niego wiaderka kołowrotem - gospodyni demonstruje urządzenie rodem z obszarów pustynnych.
- Ale życie bez wody bieżącej jest trudne. To było marzenie mojego męża. Umyć się w domu do woli. Nie dożył tej chwili biedaczek, choć tak bardzo chciał. Teraz syn, w imieniu wszystkich, zabiega u burmistrza Chrzanowa o wodociągi. Może ja się na nie doczekam? – głośno myśli Józefa Cudak.
Ostatnio przyśnił jej się kran. Kręciła nim, kręciła, ale nie pociekło nic. Więc to nie mógł być proroczy sen.
Proponuje herbatę. Z czego? No, na deszczówce, ale trzykrotnie przegotowanej...Sąsiedzi wszystko na deszczówce gotują, tak się przyzwyczaili przez lata.

Jan nie oślini
Jan Dusza, lat 43, wyjaśnia przy swoim domu, z której rynny deszczówka do czego służy.
- Od frontu mam wodę do mycia, bo przecież śliną się nie wyczyszczę. Od podwórka mamy wodę przefiltrowaną, czyli do jedzenia – prowadzi pod podobne urządzenie jak u Cudaków.
Najbliższy zbiornik wody w okolicy to leśne źródełko obok drogi z Płazy do Regulic. Przez las i łąkę, trzeba iść dobrym krokiem kwadrans. Z pełnymi wiadrami dłużej.
- Ale ja się tamtej wody nie napiję. Żaby w niej pływają. Kurz z asfaltowej drogi miesza się ze smołą i też do ujęcia wpada. Wolę już deszczówkę, chociaż ona na pewno nie jest za zdrowa. Nadaje się najlepiej do mycia głowy – wyjaśnia pan Jan.
Przypomina sobie, że kiedyś rodzina Kumalów, której dom stoi nieopodal pusty, wykopała wielkim kosztem studnię głęboką na 18 kręgów.
- I zaraz w niej woda zanikła, uciekła w ziemię, bo tu kopać trzeba za nią jeszcze dużo głębiej, jak na Saharze. Nikogo na to nie stać, chyba że gmina nam pomoże – twierdzi Jan Dusza.

Zdziwienie Józefy Duszy
Józefa Dusza, lat 75, matka Jana, mieszka w Pogórzu od urodzenia.
- Mnie rodzice w deszczu kąpali, Janka też tak myłam i wszyscy nasi trzymają się prosto – zapewnia pani Józefa, choć sama już trochę jest przygarbiona.
Jej żaden kran po nocach się nie śni. Ona ma takie marzenie, żeby codziennie, przez kilka godzin regularnie z nieba padało. Wtedy nie musiałaby oszczędzać tej wody.
- Przez tyle lat przywykłam do tego, że na wszystko: mycie, pranie, jedzenie i picie, wystarcza mi dziennie półtora wiaderka deszczówki, że już gdybym miała dwa razy więcej, to by mi całkiem do szczęścia wystarczyło - uważa pani Józefa.
I dziwi się, że w całym powiecie chrzanowskim tylko ona i jej sąsiedzi żyją wyłącznie dzięki deszczówce.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 22 (634)
  • Data wydania: 02.06.04

Kup e-gazetę!