Nie masz konta? Zarejestruj się

Do policyjnego kłębka

19.05.2004 00:00
Bracia Wleciałowie, zajmujący się holowaniem aut, ujawniają listę „prezentów” zakupionych dla chrzanowskiej policji w 2001 i początkiem 2002 roku.
Bracia Wleciałowie, zajmujący się holowaniem aut, ujawniają listę „prezentów” zakupionych dla chrzanowskiej policji w 2001 i początkiem 2002 roku.
W ubiegłotygodniowej publikacji pt. „Po holowniczej nitce” Marek Gorzkowski, komendant powiatowej policji, zapewniał, że służbowa dokumentacja, którą przejrzał, nie zawiera żadnej wzmianki mówiącej o sponsorowaniu KPP Chrzanów przez braci Wleciałów. Jeżeli w tej sytuacji sponsoring miał rzeczywiście miejsce, to można domniemywać popełnienie przestępstwa.
- Zacznijmy od lamp (pokojowych – dop aut.), które zakupiliśmy dla sekcji ruchu drogowego. Trzy sztuki są jednakowe, czwarta – innego koloru. Następnie szara wykładzina do policyjnej siłowni. Dokładnie nie pamiętam, ile metrów, ale może być około czterdzieści. Przekazałem Komendzie 21-calowy telewizor marki Telestart, ponieważ w starym było bardzo słabo widać obraz. Daliśmy też srebrny radiodtwarzacz – wylicza Rafał Wleciał.

Współpraca czy korupcja?
- Osoba odbierająca lampy grymasiła, bo jedna lampa – jak wspomniałem – była innego koloru. Mówiłem, że mogę ją wymienić za parę dni, jednak osoba, z którą rozmawiałem, stwierdziła: „Dobra, niech będzie” – relacjonuje holownik.
Dodaje, że konkretni policjanci, albo w telefonicznej rozmowie informowali, co jest potrzebne na Komendzie, albo przyjeżdżali na parking Wleciałów, przekazując swoje „życzenia”.
- Ponieważ PZU zasponsorowało sprzęt do ćwiczeń, jeden z oficerów prosił mnie, żebym kupił wykładzinę. Trochę przeciągałem, ponieważ była to kosztowna „impreza” – przyznaje chrzanowski holownik.
Czy bracia Wleciałowie ofiarowywali policji konkretne prezenty, bo chcieli pokazać dobre serce?
- Cały czas wciskano nam ciemnotę, że wszystko dzieje się w ramach współpracy z policją. Dzisiaj dowiaduję się, że jest to korupcja. Wtedy nie miałem o tym pojęcia – przekonuje Rafał Wleciał.
Jak twierdzi, odbierał od policjantów sygnały, że zostanie odstawiony na bok, jeżeli nie dostarczy wybranych towarów. Co otrzymywał w zamian za rzeczowy sponsoring?
- Jeżeli klient miał rozbite lub zepsute auto na drodze, funkcjonariusze podawali mój numer telefonu – przyznaje holownik.
Lawetowanie bez faktury
Rafał Wleciał powiedział na łamach „Przełomu”, że zdarzało mu się za darmo holować uszkodzone radiowozy. Komendant Marek Gorzkowski, przejrzawszy dokumentację, potwierdził, że 12 grudnia 2001 roku Wleciałowie „lawetowali” policyjny samochód, ale usługa została zapłacona. Tymczasem właściciel chrzanowskiej pomocy drogowej opisuje zdarzenie na autostradzie z pierwszego kwartału 2001 roku, kiedy został uszkodzony służbowy volkswagen passat.
- Auto znalazło się na naszym parkingu, bo nikt nie wiedział, co zrobić z rozbitym pojazdem. Po jakimś czasie odebrałem telefon z policji i usłyszałem: „Z jakiej racji samochód znalazł się u was? Proszę go natychmiast przywieźć na Komendę” – opowiada Rafał Wleciał.
Inny przypadek darmowego holowania dotyczy policyjnego fiata ducato, w którym zerwała się linka sprzęgła.
- Miałem telefon, by pojechać do krakowskiej dzielnicy Azory i ściągnąć samochód do chrzanowskiej Komendy. Tak zrobiłem, jednak nikt się nie zapytał, ile za kurs – konstatuje.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 20 (632)
  • Data wydania: 19.05.04

Kup e-gazetę!