Nie masz konta? Zarejestruj się

Chore kasztany

19.05.2004 00:00
Od kilku lat kasztanowce poważnie chorują. Stały się pożywką dla szkodnika o fantazyjnej nazwie – szrotówek kasztanowcowiaczek. Czy zaczną umierać stojąc? Czy powiat chrzanowski będzie stać na walkę ze szrotówkiem?
Od kilku lat kasztanowce poważnie chorują. Stały się pożywką dla szkodnika o fantazyjnej nazwie – szrotówek kasztanowcowiaczek. Czy zaczną umierać stojąc? Czy powiat chrzanowski będzie stać na walkę ze szrotówkiem?
Co roku powtarza się ten sam scenariusz. Liście kasztanowca przedwcześnie brązowieją i opadają. Pod koniec lata drzewa powtórnie kwitną. W następnym roku słabną. Tracą walory dekoracyjne, nie wiążą owoców. Winne są larwy szrotówka, żerujące na liściach kasztanowca od połowy maja.
Nie każdy kasztanowiec jest dla larw szrotówka łakomym kąskiem.
- Owad woli kasztanowca białego. Nie atakuje kasztanowca jadalnego, ani czerwonego – mówi Marian Fiszer, naczelnik wydziału ochrony środowiska w trzebińskim urzędzie miasta.
Jednak, gdy larw jest dużo, a pożywienia mało, nie gardzą również innymi drzewami.
- W ciągu roku mogą pojawić się trzy lub cztery pokolenia szkodnika. Rok temu, kiedy pojawiły się aż cztery generacje, zaobserwowano ślady żerowania szrotówka również na klonach – zaznacza Patrycja Kasprzyk, inspektor w powiatowym wydziale ochrony środowiska.

Liczenie kasztanowców
Radni z powiatowej komisji ochrony środowiska zwrócili się do wydziału ochrony środowiska, by zebrał informację o kasztanowcach na terenie powiatu chrzanowskiego. Do gmin poszło pismo, by zajęły się inwentaryzacją drzew. Gminy zrobiły to na różne sposoby. Jedne – jak Alwernia – ograniczyły się do terenu miasta, w którym doliczono się 101 drzew.
Gmina Libiąż skorzystała z pomocy Ligi Ochrony Przyrody, Miejskiego Zespołu Administracyjnego oraz mieszkańców. Wyliczono, że rośnie w niej około 110 kasztanowców.
Gmina Babice skorzystała z pomocy szkół. Poszukiwaniem kasztanowców zajęły się dzieci. Ich rachunek mówi o 112 drzewach, przy czym aż 49 rośnie w samych Babicach.
Gmina Chrzanów podała jedynie dokładną informację o kasztanowcach rosnących w parku miejskim i Kościelcu (174 sztuki). Oszacowano, że w całej gminie i sołectwach może rosnąć około 300 zagrożonych drzew.
Najsolidniej do inwentaryzacji przyłożyła się gmina Trzebinia, która wysłała w teren dwóch pracowników wydziału ochrony środowiska. Zliczyli wszystkie kasztanowce białe. Wyszło, że na terenie gminy rośnie ich 546. Najwięcej w sołectwie Młoszowa, które zdobi aż 179 tych dekoracyjnych drzew. Blisko 100 to okazy z młoszowskiego parku.
Informacje mają służyć oszacowaniu kosztów walki ze szrotówkiem kasztanowcowiaczkiem. A te mogą być wysokie.
Ze szrotówkiem walczyć można na kilka sposobów. Szkodnik nie ma w Europie naturalnego wroga. Marnym przeciwnikiem są dla niego owady i roztocza. Zagrażają mu tylko w nieznacznym stopniu. Bardziej pomocne mogą okazać się sikorki.
- Najprostszą i najbezpieczniejszą metodą zwalczania szrotówka jest jesienne grabienie opadłych liści i ich palenie – twierdzi inspektor Kasprzyk.
Poczwarki szkodnika zimują bowiem wewnątrz zeschniętego listowia. Mogą wytrzymać temperatury nawet do -23°C. Z nadejściem wiosny – zwykle pod koniec kwietnia – wylegają się z nich pierwsze motyle.
Palenie liści kasztanowca nie prowadzi jednak do całkowitej likwidacji szkodnika. Zawsze pozostaną miejsca, z których niemożliwe jest całkowite usunięcie liści – parki czy gęste zarośla. To azyle larw szrotówka, które w nim przezimują do następnego roku.

Polowanie na samce
W Krakowie spróbowano innego sposobu – polowania na samce. Pnie drzew otulono opaskami lepowymi nasyconymi feromonem płciowym samicy.
Na lep łapią się jednak nie tylko szrotówki, ale również inne pożyteczne owady. Poza tym plaster trzeba często zmieniać, co podnosi koszty i jest uciążliwe w przypadku większej liczby drzew.
Nieufność mogą budzić próby opryskiwania pni kasztanowca preparatami chemicznymi. Ma to służyć zniszczeniu motyli. Jednak argumentem przeciwko traktowaniu setek drzew tą metodą w miastach, jest ryzyko zatrucia ludzi i środowiska.

Zastrzyki do pnia
Pionierem w walce ze szrotówkiem w naszym powiecie jest gmina Trzebinia. Na przełomie marca i kwietnia kszatanowcom rosnącym w okolicach Dworu Zieleniewskich i ul. Zawadzkiego zaserwowano zastrzyki. To tzw. metoda mikroiniekcji.
- Zabieg przeprowadziła specjalistyczna firma z Jaworzna. Do pni 82 drzew wstrzyknięto specjalną substancję – informuje naczelnik Fiszer.
W każdym drzewie na wysokości około 1 metra wywiercono otwory. Wstrzyknięta substancja ma dostać się do liści. W ten sposób pokarm larw zmieni się w truciznę. Zabieg należy powtórzyć za dwa lata.
Metoda jest podobno skuteczna. Jednak i tu rodzą się pewne wątpliwości. Pień drzewa zostaje bowiem okaleczony przez odwierty o średnicy 8 mm i głębokości sięgającej nawet do 7 cm.
- Nie zaobserwowaliśmy żadnych skutków ubocznych – zapewnia Marian Fiszer.
Akcja kosztowała gminę ponad 4,5 tys. zł. Czy inne gminy i starostwo pójdą w jej ślady? Być może w walce o nasze kasztanowce trzeba połączyć siły i sięgnąć do powiatowych i gminnych funduszy ochrony środowiska.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 20 (632)
  • Data wydania: 19.05.04

Kup e-gazetę!