Nie masz konta? Zarejestruj się

Chrzanowianie nie wiedzą?

19.05.2004 00:00
Chrzanowski cmentarz wojenny to opłakany widok. Miejsce, gdzie kiedyś pochowano żołnierzy pierwszej wojny światowej, jest odwiedzane przez amatorów mocnych trunków i wandali, a także miłosników pikniku.
Chrzanowski cmentarz wojenny to opłakany widok. Miejsce, gdzie kiedyś pochowano żołnierzy pierwszej wojny światowej, jest odwiedzane przez amatorów mocnych trunków i wandali, a także miłosników pikniku.
Jesienią 1914 roku w Chrzanowie powstał szpital wojskowy. Na początku listopada rozpoczęły się pierwsze pochówki żołnierzy, którzy umierali na cholerę, tyfus i z powodu odniesionych ran. Grzebano ich równolegle w dwóch miejscach. Na cmentarzu parafialnym spoczęło 51 osób, a za cmentarzem żydowskim pochowano 171 żołnierzy.
Ostatni pochówek miał miejsce 5 kwietnia 1915 roku. Już miesiąc później czasopismo „Nowości Ilustrowane” donosiło o wybudowaniu w Chrzanowie cmentarza wojskowego. Na grobach ustawiono krzyże, a nad cmentarzem górował czterometrowy obelisk.
Wśród pochowanych byli Austriacy, Bośniacy, Chorwaci, a nawet trzech żołnierzy rosyjskich, czyli przedstawiciele wrogiej armii. Dokumenty odnotowały również osoby pochodzenia polskiego (m.in. Ignac Oleksiewicz, pochodzący z Ciężkowic, należących do dystryktu Chrzanów). Zmarli żołnierze byli katolikami, prawosławnymi, protestantami i muzułmanami.
Ponad 90 lat po utworzeniu cmentarza, miejsce to jest nie do poznania. Obelisk został zniszczony, wszędzie pełno śmieci i rozbitych butelek. Cmentarz już od dawna jest miejscem odbywania pikników. Większość chrzanowian po prostu nie wie, że za Kierkowem jest wojenny cmentarz. Jedynym pozytywnym przejawem było uczytelnienie kwater, co nastąpiło kilka lat temu z inicjatywy redakcji „Przełomu”.
Ostatnio cmentarz odwiedzili członkowie Klubu Spacerowicza przy chrzanowskim muzeum. Byli wzburzeni stanem miejsca pochówku żołnierzy z pierwszej wojny światowej.
- Nieważne, że większość pochowanych stanowią Austriacy, którzy byli uważani za zaborców. Ale to przecież w szeregach armii austriackiej działały legiony polskie. To są po prostu ludzie, którym należy się po śmierci minimum szacunku. Trzeba zrobić wszystko, by to miejsce znów przypominało cmentarz – apelował do członków klubu Wojciech Wyzina, propagujący wiedzę o chrzanowskich cmentarzach.
- Za to, jak wygląda cmentarz, odpowiadają lokalne władze. Potrzebna jest oddolna akcja, by poprawić istniejący stan i na początek choćby postawić tablicę informacyjną. Jednak na dłuższą metę trzeba się nastawić na pracę organiczną. Musimy informować o cmentarzu wojskowym, kogo tylko się da – zaapelował do członków klubu geolog Marek Szuwarzyński.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 20 (632)
  • Data wydania: 19.05.04

Kup e-gazetę!