Ubolewanie, prośba o interwencję, informacja – to nagłówki wybranych anonimów, które w przeciągu kilku miesięcy trafiły do redakcji „Przełomu”.
Autor lub autorzy listów zarzucają Leszkowi Ozdze, zastępcy komendanta powiatowej policji, stosowanie mobbingu wobec podwładnych.
Osoba, podpisana jako aspirant R. R., twierdzi, że zastępca komendanta traktuje chrzanowską policję jak „prywatny folwark”. „Leszek Ozga znęca się psychicznie nad policjantami, krytykuje ich wypowiedzi, kwestionuje samodzielne decyzje, terroryzuje krzykiem i wulgarnymi wyzwiskami, wyśmiewa wygląd” – donosi tajemniczy aspirant i jednocześnie zapewnia, że pisze w imieniu wszystkich funkcjonariuszy.
Inne anonimy z ubiegłego roku są bardziej pikantne, żeby nie powiedzieć infantylne, w swojej formie. Mówią o rzekomym seksie, uprawianym podczas nocnych patroli, o klepaniu sekretarek „po tyłkach”, o alkoholowych balangach. Donosy nie dotyczą wyłącznie zastępcy komendanta chrzanowskiej policji.
- Dziwię się, że prasa zajmuje się analizowaniem anonimów, które nie są wiarygodne. Ponadto sytuacja taka rodzi u autorów anonimowych listów przekonanie, że tym sposobem mogą załatwić pewne sprawy – uważa wicekomendant Leszek Ozga.
Jakie sprawy? Kiedy Ozga przyszedł do Chrzanowa w marcu 2003 roku i zaczął odpowiadać za sekcję prewencji, zaczął wymagać od podwładnych znajomości służbowych przepisów i godnego reprezentowania policji. Tymczasem nie jest tajemnicą, że w chrzanowskiej Komendzie, za czasów poprzedniego szefostwa, nie działo się najlepiej.
Zdaniem obecnego kierownictwa KPP Chrzanów, niektóre osoby nie mogą się pogodzić z faktem, że niegdysiejsze Eldorado, w którym wiele spraw pozostawało poza kontrolą, po prostu umarło. Rodzi się więc pytanie, czy zaostrzenie dyscypliny to już mobbing?

Rozmowa z Leszkiem Ozgą, zastępcą komendanta KPP Chrzanów,