Nie masz konta? Zarejestruj się

Odsiadka bez zawiasów

12.05.2004 00:00
Grzegorz L. (ps. Ćmaga) dostał dwa lata pozbawienia wolności, Józef F. (ps. Bereta) – rok i osiem miesięcy.
Grzegorz L. (ps. Ćmaga) dostał dwa lata pozbawienia wolności, Józef F. (ps. Bereta) – rok i osiem miesięcy.
Obu oskarżonym zarzucono pobicie kelnera oraz zniszczenie mienia w lokalu Cyganeria 15 grudnia 2002 roku. Dodatkowo Grzegorza L. skazano za grożenie barmanowi pozbawieniem życia.
Na poczet wymierzonej kary chrzanowski Sąd Rejonowy zdecydował się zaliczyć oskarżonym okres tymczasowego aresztu, jaki odbyli w wadowickim więzieniu. Berecie zostało więc 5 miesięcy ,,odsiadki”, natomiast Ćmadze – 11 miesięcy. Józefowi F. i Grzegorzowi L. przysługuje jednak prawo złożenia apelacji. Jeśli odwołanie takie wpłynie do Sądu Okręgowego w ustawowym terminie (14 dni od dostarczenia skarżącej stronie żądania uzasadnienia wyroku), to krakowski wymiar sprawiedliwości będzie potrzebować kilku miesięcy na ustosunkowanie się do werdyktu sądu rejonowego. W międzyczasie Bereta i Ćmaga mogą się cieszyć wolnością.
- Celem Sądu było ustalenie, czy popełnione przestępstwo miało wyłącznie chuligański charakter, czy może chciano dokonać rozboju. Jednak nie znaleziono dowodów świadczących o zamiarze osiągnięcia przez Beretę i Ćmagę majątkowych korzyści – mówił Janusz Kawałek, przewodniczący sędziowskiego składu orzekającego.
Przy okazji Sąd podkreślił brak rzetelności w sporządzaniu policyjnych protokołów opisujących rozróbę w chrzanowskiej restauracji. Wszak przesłuchiwani funkcjonariusze nie potrafili dokładnie powiedzieć, jak wyglądało przepytywanie świadków grudniowej awantury i czy mieli oni możliwość przeczytania własnych zeznań przed ich podpisaniem. Sędzia Janusz Kawałek nie omieszkał również przypomnieć wcześniejszych wypowiedzi Berety, który przekonywał, również na łamach prasy, że nie zrobił nic złego, jedynie rzucił krzesłem w bufet.
- Postawa taka wskazuje na dużą demoralizację, zatem wymaga kary pozbawienia wolności, bez możliwości zawieszenia wyroku – brzmiał werdykt Sądu.

W całej sprawie może zastanawiać postawa Romana K., właściciela Cyganerii, który zaraz po dokonaniu demolki namawiał świadków zdarzenia do składania zeznań. Tymczasem, w trakcie sądowego przesłuchania, nie miał pretensji do oskarżonych. Po awanturze straty wyliczył na kilka tysięcy złotych, z czasem zmalały do 1.900 zł. Okazało się bowiem, że nie została zniszczona kasa fiskalna, jak utrzymywał na początku, ani nie skradziono skrzynki piwa. Po prostu codzienna zadymka.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 19 (631)
  • Data wydania: 12.05.04

Kup e-gazetę!