Nie masz konta? Zarejestruj się

...widziały gały co podpisywały

31.03.2004 00:00
Kredyty w dwanaście godzin bez poręczycieli i ograniczeń. Kto by się nie skusił taką ofertą mając nóż na gardle? Dał się jej zwieść także szczwany lis, jak zwykł mówić o sobie Zygmunt.
Kredyty w dwanaście godzin bez poręczycieli i ograniczeń. Kto by się nie skusił taką ofertą mając nóż na gardle? Dał się jej zwieść także szczwany lis, jak zwykł mówić o sobie Zygmunt.
Plakaty zachęcające do skorzystania z atrakcyjnej oferty, nowo powołanego do życia, kredytowego pośrednika wisiały w połowie marca m.in. na słupach ogłoszeniowych w newralgicznych miejscach w Chrzanowie.
- Miałem problemy finansowe i w krótkim czasie potrzebowałem gotówki. Warunki, o których krzyczały plakaty, bardzo mi odpowiadały. Wyrwałem karteluszek z adresem firmy i następnego dnia wybrałem się do jej siedziby na Śląsku. Zanim dotarłem pod wskazany adres, z ciekawości wstąpiłem do tamtejszego magistratu, by sprawdzić jej wiarygodność. Tymczasem nikt o niej nie wiedział, nie było też wpisu w rejestrze podmiotów gospodarczych. Nie omieszkałem spytać o ,,kredytodawcę” zarówno w straży miejskiej, jak i na policji, ale wszyscy przecząco kiwali głowami. Nie przeszkodziło mi to w podjęciu decyzji o wzięciu kredytu – relacjonuje krok po kroku.
Po krótkiej rozmowie z pracownikiem firmy Zygmunt podpisał wniosek o kredyt (nazwany oddłużeniowym), do którego załączył kopię dowodu osobistego, prawa jazdy i odcinka emerytury za marzec. Do tego wszystkiego podłożono mu do podpisania weksel ,,in blanco”, za który musiał wyłożyć 30 zł.
- Nikt wówczas nie chciał mi powiedzieć, w którym banku będzie on realizowany. Po kilku dniach zadzwoniłem pod podany mi wcześniej numer telefonu, by się upewnić co z obiecanym kredytem. W chwili gdy usłyszałem, że pożyczkę mogę otrzymać wyłącznie za czyimś poręczeniem, wycofałem się, prosząc o zwrot złożonych przeze mnie dokumentów – ciągnie opowieść Zygmunt.
Reakcja mężczyzny po drugiej stronie słuchawki była dla niego szokiem: widziały gały, co podpisywały.
Stanowczo odmówiono mu zwrotu dokumentów zasłaniając się tym, że są one natychmiast niszczone w przypadku negatywnego rozpatrzenia wniosku.
- Mam powody, by uważać, że firma ta handluje danymi osobowymi. Nie mam też pewności, że zniszczyli weksel, z którego mogą zrobić jakiś użytek.
Patrz pani, starym i doświadczony, a taki numer mi wywinęli – użala się nad sobą.
Zygmunt, mając obawy, że padł ofiarą oszustów, złożył doniesienie do prokuratury rejonowej na Śląsku.
- Wydawało mi się, że nikt nie jest w stanie lisa szczwanego przechytrzyć, a jednak... – wyrzuca sobie lekkomyślność.

Imię bohatera na jego prośbę zostało zmienione.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 13 (624)
  • Data wydania: 31.03.04

Kup e-gazetę!