Wszołek krytyk się nie boi
Z Waldemarem Wszołkiem, trzebińskim radnym i sołtysem Dulowej oraz przewodniczącym gminnej komisji rozwoju, członkiem komisji budżetowej, przewodniczącym komisji rewizyjnej OSP Dulowa, zastępcą prezesa UKS Dulowa i delegatem Trzebini do Związku Międzygminnego Gospodarka Komunalna oraz wykluczonym z listy członków TRS Niezależność, rozmawia Klaudia Remsak
Z Waldemarem Wszołkiem, trzebińskim radnym i sołtysem Dulowej oraz przewodniczącym gminnej komisji rozwoju, członkiem komisji budżetowej, przewodniczącym komisji rewizyjnej OSP Dulowa, zastępcą prezesa UKS Dulowa i delegatem Trzebini do Związku Międzygminnego Gospodarka Komunalna oraz wykluczonym z listy członków TRS Niezależność, rozmawia Klaudia Remsak
Początkiem marca Trzebiński Ruch Społeczny Niezależność poinformował na łamach prasy o wykluczeniu z grona swych członków Waldemara Wszołka. Jak się pan wtedy poczuł?
- Fatalnie! To jak uderzenie w twarz. Byłem tym bardziej zdziwiony, bo przecież sam odszedłem z Niezależności w grudniu 2002 roku. W TRS nie podobał mi się pęd do władzy niektórych członków.
No, ale przecież na tym polega polityka.
- Zgadzam się, ale przede wszystkim trzeba służyć społeczeństwu. Członkowie Niezależności dzielą się na osoby chciwe władzy i na mrówki robocze.
Do której grupy pan się zaliczał?
- Byłem zwykłym członkiem, płacącym uczciwie wszystkie składki.
Co było bezpośrednią przyczyną usunięcia pana z Niezależności?
- Przewodniczący stowarzyszenia, prof. Zbigniew Bonderek chciał przeznaczyć moją dietę radnego na spłacenie części kary 9 tys. zł nałożonej na ugrupowanie przez komisję wyborczą. Powiedziałem: nie! Nie miałem pojęcia, skąd ta kara, bo sprawę owiano tajemnicą. Ja nie poczuwałem się do jej spłaty. Z tego powinien był się rozliczyć komitet wyborczy, do którego nie należałem.
Rozmawiał pan o tym z przewodniczącym Bonderkiem?
- Tak. Usłyszałem od osób towarzyszących panu przewodniczącemu z Niezależności, że zostałem wyniesiony do rady miasta na barkach Niezależności, dlatego powinienem się poczuwać do spłaty kary. Odparłem: „Panie profesorze, niech płacą winni, którzy popełnili błąd”. Przestałem płacić składki i nie chodziłem na zebrania. Zgodnie ze statutem, już wtedy powinienem być usunięty.
A tak nie było?
- Dopiero za rok, w lutym 2004 roku, dostałem oficjalne pismo, że zostałem skreślony. Byłem zdziwiony, że tak późno.
Teoretycznie, ten fakt powinien sprawę zakończyć, ale tak się nie stało. W tym miesiącu Niezależność poinformowała wszystkich zainteresowanych o wykluczeniu pana z szeregów. Podczas kampanii poprzedzającej bezpośrednie wybory sołtysa Dulowej, ktoś zrywał pana plakaty. To jakaś nagonka?
- Nagonka na moją osobę jest faktycznie odczuwalna, choć tak bywa przy piastowaniu społecznych funkcji. Ale ja krytyki się nie boję.
Społecznych? Przecież jako radny i sołtys pobiera pan dietę i ryczałt.
- Dietę radnego przeznaczam na opłacenie rachunku za telefoniczne rozmowy służbowe (400-500 zł miesięcznie) i na przejazdy w sprawach służbowych.
Trzebińscy radni zastanawiają się nad kandydaturami do tytułu Honorowego Obywatela Trzebini. Wysunięto kandydaturę prof. Zbigniewa Bonderka. Co pan na to?
- Profesora szanuję jako człowieka, wspaniałego naukowca. Nasze relacje były i są bardzo dobre. Tytuł Honorowego Obywatela powinien jednak przypaść osobie, która służy społeczeństwu. Wydaje mi się, że panem Bonderkiem manipulują natomiast inni.
Początkiem marca Trzebiński Ruch Społeczny Niezależność poinformował na łamach prasy o wykluczeniu z grona swych członków Waldemara Wszołka. Jak się pan wtedy poczuł?
- Fatalnie! To jak uderzenie w twarz. Byłem tym bardziej zdziwiony, bo przecież sam odszedłem z Niezależności w grudniu 2002 roku. W TRS nie podobał mi się pęd do władzy niektórych członków.
No, ale przecież na tym polega polityka.
- Zgadzam się, ale przede wszystkim trzeba służyć społeczeństwu. Członkowie Niezależności dzielą się na osoby chciwe władzy i na mrówki robocze.
Do której grupy pan się zaliczał?
- Byłem zwykłym członkiem, płacącym uczciwie wszystkie składki.
Co było bezpośrednią przyczyną usunięcia pana z Niezależności?
- Przewodniczący stowarzyszenia, prof. Zbigniew Bonderek chciał przeznaczyć moją dietę radnego na spłacenie części kary 9 tys. zł nałożonej na ugrupowanie przez komisję wyborczą. Powiedziałem: nie! Nie miałem pojęcia, skąd ta kara, bo sprawę owiano tajemnicą. Ja nie poczuwałem się do jej spłaty. Z tego powinien był się rozliczyć komitet wyborczy, do którego nie należałem.
Rozmawiał pan o tym z przewodniczącym Bonderkiem?
- Tak. Usłyszałem od osób towarzyszących panu przewodniczącemu z Niezależności, że zostałem wyniesiony do rady miasta na barkach Niezależności, dlatego powinienem się poczuwać do spłaty kary. Odparłem: „Panie profesorze, niech płacą winni, którzy popełnili błąd”. Przestałem płacić składki i nie chodziłem na zebrania. Zgodnie ze statutem, już wtedy powinienem być usunięty.
A tak nie było?
- Dopiero za rok, w lutym 2004 roku, dostałem oficjalne pismo, że zostałem skreślony. Byłem zdziwiony, że tak późno.
Teoretycznie, ten fakt powinien sprawę zakończyć, ale tak się nie stało. W tym miesiącu Niezależność poinformowała wszystkich zainteresowanych o wykluczeniu pana z szeregów. Podczas kampanii poprzedzającej bezpośrednie wybory sołtysa Dulowej, ktoś zrywał pana plakaty. To jakaś nagonka?
- Nagonka na moją osobę jest faktycznie odczuwalna, choć tak bywa przy piastowaniu społecznych funkcji. Ale ja krytyki się nie boję.
Społecznych? Przecież jako radny i sołtys pobiera pan dietę i ryczałt.
- Dietę radnego przeznaczam na opłacenie rachunku za telefoniczne rozmowy służbowe (400-500 zł miesięcznie) i na przejazdy w sprawach służbowych.
Trzebińscy radni zastanawiają się nad kandydaturami do tytułu Honorowego Obywatela Trzebini. Wysunięto kandydaturę prof. Zbigniewa Bonderka. Co pan na to?
- Profesora szanuję jako człowieka, wspaniałego naukowca. Nasze relacje były i są bardzo dobre. Tytuł Honorowego Obywatela powinien jednak przypaść osobie, która służy społeczeństwu. Wydaje mi się, że panem Bonderkiem manipulują natomiast inni.
Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.
Najnowsze komentarze