Nie masz konta? Zarejestruj się

Nie wierzę w obietnice Food Machines

10.03.2004 00:00
Radny Franciszek Wołoch o swoich adwersarzach w radzie mówi „grupa trzymająca władzę”, zaliczając do niej również pana. Co to za grupa? Dlaczego Wołoch tak pana nie lubi?
Radny Franciszek Wołoch o swoich adwersarzach w radzie mówi „grupa trzymająca władzę”, zaliczając do niej również pana. Co to za grupa? Dlaczego Wołoch tak pana nie lubi?
- Radny Wołoch każdego, kto ma inne zdanie od niego, uważa za swojego wroga. W poprzedniej kadencji rady nie miał najlepszego zdania na temat Agencji Rozwoju Ziemi Chrzanowskiej, teraz mówi zupełnie coś innego. Trudno się zorientować, co myśli naprawdę.
Być może zachowanie radnego Wołocha jest nieco niezrozumiałe, ale i pańskie ruchy w radzie budzą wątpliwości. Na styczniowej sesji głosował pan za wnioskiem o powierzenie ARZCh zarządzania chrzanowsko-trzebińskim parkiem przemysłowym. Teraz żywo popiera pan ideę powołania spółki z udziałem Rafinerii Trzebinia S.A. i PKE S.A.
- W styczniu nie było alternatywy dla ARZCh. Od lat działam w biznesie i w swoim życiu przeprowadziłem wiele negocjacji. Wiem, że zawsze należy mieć wyjście rezerwowe. W styczniu dopiero go poszukiwaliśmy. Jedyne, co mogłem zrobić, to zagłosować za wtedy istniejącą opcją. Teraz warunki się zmieniły. Gminy Chrzanów, Trzebinia i Libiąż, powiat chrzanowski oraz rafineria i koncern podpisały list intencyjny w sprawie powołania spółki do zarządzania parkiem. Za dwoma firmami, które zaangażowały się w to przedsięwzięcie, stoi potężny kapitał, jakiego park pilnie potrzebuje. Byłbym nierozsądny, gdybym nie poparł tej idei.
Co stanie się z Agencją? Czy widzi pan możliwość, aby odegrała jeszcze jakąś rolę w tworzeniu parku?
- Uważam, że tak. W Unii Europejskiej preferuje się partnerstwo publicznoprywatne. Jeśliby większościowy udziałowiec ARZCh, prywatna spółka Food Machines zdecydowała się wejść ze swoim kapitałem do spółki zarządzającej parkiem, mogłoby to być z pożytkiem dla wszystkich.
Zaproponował pan takie rozwiązanie sygnatariuszom listu intencyjnego, a zwłaszcza rafinerii i koncernowi?
- Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, ale sądzę, że pomysł ten znalazłby akceptację.
Zgodnie z zapisami Ustawy o powoływaniu parków przemysłowych, spółka, która będzie takim tworem zarządzać, ma mieć charakter non profit. Jaki w takim razie interes mieliby właściciele Food Machines, aby inwestować swoje pieniądze w spółkę, która cały wypracowany zysk przeznaczy li tylko na cele statutowe?
- To dobre pytanie. Wydaje się, że każdy inwestor prywatny chce przede wszystkim zarobić na przedsięwzięciu, w które inwestuje swoje środki. Nie inaczej byłoby zapewne z Food Machines. Zresztą, dość wymowny był gest, jaki przedstawiciele firmy uczynili na ostatniej sesji rady miasta, kiedy to radni nie poparli wniosku o powierzeniu ARZCh zarządzania trzebińską częścią parku. Panowie po prostu wyszli.
Czy dla pana, jako przedsiębiorcy od pracującego w spółce prawa handlowego, postępowanie przedstawicieli Food Machines jest wiarygodne?
- Kilka razy zwracałem się do tej firmy o przedstawienie dokumentów dotyczących działalności spółki. Food Machines jest spółką z ograniczoną odpowiedzialnością i dane dotyczące jej działalności są w związku z tym jawne. Przedstawiciele firmy nie okazali mi jednak żadnych dokumentów na ten temat.
Zarówno prezes Agencji, jak i szefowie Food Machines, jako swojego głównego atutu używają argumentu o przekazaniu do ARZCh 500 tysięcy złotych. Co pan o tym sądzi?
- To, że ktoś wpłacił pieniądze, jeszcze nic nie znaczy. W każdej bowiem chwili może je wycofać. W kodeksie handlowym istnieją wyraźnie określone zasady i procedury, wedle których podwyższa się kapitał zakładowy. Nie wiem, jak wyglądało to w tym przypadku. Mówi się jedynie o wpłacie pieniędzy.
Wierzy pan w obietnicę utworzenia 600 nowych miejsc pracy w Trzebini? Składali ją przedstawiciele Food Machines.
- Nie wierzę. Jako przedsiębiorca sam tworzę miejsca pracy i wiem, że tak wysoka ilość jest bardzo trudna do osiągnięcia.
Dlaczego nikt nie zapytał o to przedstawicieli Food Machines i ARZCh? Okazją była ostatnia sesja rady miasta. Sądzę, że radni chętnie dowiedzieliby się szczegółów.
- Być może to nasz błąd, że nikt nie przepytał tych ludzi... Przed sesją rozmawiałem z radnymi Korczyńskim i Wołochem. Zapytałem o te 500 tysięcy. Próbowałem im wyjaśnić, jak podobne operacje przeprowadza się w spółkach prawa handlowego. Niestety, bez odzewu.
Czyżby za trudna tematyka?
- Chyba tak. Zapytała pani, dlaczego nie rozmawialiśmy o tym na sesji. Proszę zauważyć, że nie było wtedy najlepszej atmosfery do posługiwania się merytorycznymi argumentami. Zdarza się, że decyzje są podejmowane pod wpływem emocji.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 10 (622)
  • Data wydania: 10.03.04

Kup e-gazetę!