Nie masz konta? Zarejestruj się

Dawid i Goliat

10.03.2004 00:00
Astma jest ciężką chorobą. Ludzie, którzy na nią cierpią, muszą przyjmować drogie lekarstwa, unikać wysiłku. Nierzadko są zmuszeni porzucić pracę i zmienić dotychczasowy tryb życia.
Astma jest ciężką chorobą. Ludzie, którzy na nią cierpią, muszą przyjmować drogie lekarstwa, unikać wysiłku. Nierzadko są zmuszeni porzucić pracę i zmienić dotychczasowy tryb życia. Pomóc w tym może im renta. Chyba że ZUS się uprze i nie będzie chciał jej przyznać...
Dziadek pana Władysława chorował na astmę. Zmarł na tę chorobę w kwiecie lat. Wnuk zachorował w podobnym wieku, dziesięć lat temu.
Panu Władysławowi zależy, aby podkreślić, iż przez całe życie ciężko pracował i płacił ubezpieczenie.
- Zacząłem pracować bardzo wcześnie, w wieku szesnastu lat. Od początku byłem zatrudniony na umowę o pracę – podkreśla.
Na początku lat dziewięćdziesiątych u pana Władysława wystąpiły kłopoty z oddychaniem. Diagnoza była jednoznaczna: astma oskrzelowa. Lekarze wysłali chorego na dwuletnią rentę.
- Początkowo miałem lekką astmę i mogłem jeszcze normalnie pracować. Z czasem, mimo leczenia, stan mojego zdrowia pogarszał się – wspomina pan Władysław.
W 1998 roku skończyła mu się renta. I wtedy wydarzyło się coś, co zaważyło na jego dalszym życiu.
- Zgłosiła się do mnie niejaka pani Teresa. Wiedziałem tylko, że mieszka w Chrzanowie. Oznajmiła, że może mi pomóc w załatwieniu renty. Powoływała się na znajomości w ZUS. Jednocześnie zamówiła w mojej firmie towar na kwotę około 14 tys. zł oraz usługę. Wydawała się bardzo wiarygodną osobą – podkreśla pan Władysław.
Chory obiecał pani Teresie wykonanie usługi gratisowo. Jednocześnie liczył, że kobieta zapłaci za zakupione materiały.
- Okazało się, że zupełnie się nie zrozumieliśmy. Pani Teresa wyzwała mnie od oszustów i zagroziła, że za to, iż żądam zapłaty za towar, sprawi, że nigdy już nie dostanę w chrzanowskim ZUS renty - opowiada.
Krótko po tym incydencie pan Władysław miał stawić się na kolejną komisję lekarską.
- Potraktowano mnie bardzo źle. Miałem wrażenie, że wszystko jest z góry przesądzone. Starałem się opowiedzieć komisji o tym, że mam nasilające się duszności i krwioplucie. Niestety, odrzucono mój wniosek o przyznanie renty. Odpuściłem. Liczyłem, że moje zdrowie się poprawi. Prowadzenie firmy szło mi coraz gorzej, nie miałem siły, by się tym porządnie zająć. Sprzedałem samochód, jakoś sobie radziliśmy – mówi pan Władysław.
Po jakimś czasie, na kolejnej komisji lekarskiej, orzecznicy ZUS wysłali go do sanatorium prewencyjnego w Muszynie.
- Lekarze z sanatorium byli zaskoczeni, że skierowano do nich chorego człowieka. Zresztą, co to za sanatorium. Bardziej przypominało obóz karny. Zmuszano mnie do ćwiczeń fizycznych, które przy moim pogarszającym się stanie zdrowia nie były niczym dobrym. Z sanatorium wyjechałem bardziej chory, niż przyjechałem. Jestem też niemal pewny, że to w Muszynie zostałem zarażony gronkowcem. Warunki sanitarne były tam tragiczne – dzieli się swoimi spostrzeżeniami rozmówca.
Lekarze z sanatorium w wypisie pana Władysława zanotowali, że jego stan zdrowia nie rokuje poprawy. Dla chorego zabrzmiało to jednoznacznie: renta należy mu się bezsprzecznie. Mimo to, na kolejnych dwóch komisjach lekarskich, odmówiono mu przyznania renty.
- Jesienią zeszłego roku w komisji zasiadała lekarka z Suchej Beskidzkiej. Obejrzała dokumenty, wypisy ze szpitali, diagnozy lekarskie, wyniki badań i stwierdziła, że już dawno należy mi się renta. Zaznaczyła przy tym, że ostateczna decyzja należy jednak do lekarza orzecznika ZUS. Nie miała dobrego przeczucia i nie pomyliła się. Decyzja komisji była jednoznaczna: zdolny do pracy - mówi rozgoryczony pan Władysław.
Jednocześnie jesienią zeszłego roku pan Władysław otrzymał po dwunastu miesiącach oczekiwania wyrok Sądu Okręgowego w Krakowie. W 2002 roku zaskarżył jedną z odmownych decyzji komisji lekarskiej. Sąd przyznał mu rentę na pół roku.
- Rentę przyznano mi „do tyłu”, za okres, w którym pobierałem zasiłek chorobowy. Okazało się, że muszę zwrócić ten zasiłek w zamian za to, że dostałem za ten sam okres rentę. Niestety, zasiłek był od niej wyższy i ostatecznie musiałem jeszcze dopłacić ZUS-owi różnicę – opowiada.
Pan Władysław przez prawie cały luty leżał w szpitalu. Przeszedł udar mózgu. Do jego dolegliwości związanych z astmą doszła choroba wieńcowa. Obecnie ma 34 dni zwolnienia lekarskiego. Ciągle stara się o rentę.
- Mam nadzieję, że w końcu uda mi się ją otrzymać. Zastanawiam się tylko, czy to, co mi się przytrafiało przez te lata, faktycznie miało jakiś związek z groźbami pani Teresy?...

Imię bohatera tekstu zostało zmienione

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 10 (622)
  • Data wydania: 10.03.04

Kup e-gazetę!