Nie masz konta? Zarejestruj się

Nasi w Iraku

10.03.2004 00:00
Starszy chorąży Paweł Kaniewski z Chrzanowa, żołnierz zawodowy, z wykształcenia informatyk, 16 stycznia wyleciał do Iraku. Po raz pierwszy rozstał się na tak długi czas z żoną Małgorzatą i dwoma synami: dwuletnim Piotrem i ośmioletnim Sebastianem.
Starszy chorąży Paweł Kaniewski z Chrzanowa, żołnierz zawodowy, z wykształcenia informatyk, 16 stycznia wyleciał do Iraku. Po raz pierwszy rozstał się na tak długi czas z żoną Małgorzatą i dwoma synami: dwuletnim Piotrem i ośmioletnim Sebastianem. Gdy żegnał się z rodziną, uronił nie jedną łzę. Z powodu zimna oraz późnej pory wylotu, najbliżsi zostali w domu. Na lotnisku towarzyszyli mu rodzice.
- Mały Sebastian bardzo przeżywa, że tata wyjechał, ale akceptuje tę sytuację. Upłynęły prawie dwa miesiące od wyjazdu męża. Spodziewamy się jego powrotu w połowie lipca. Paweł kontaktuje się z nami przez pocztę elektroniczną i czasami dzwoni. Dzięki temu jestem spokojniejsza.Gdy słyszę w wiadomościach o wszystkich masakrach w Iraku, od razu włączam komputer i sprawdzam, czy Paweł przysłał wiadomość – opowiada Małgorzata.
Paweł przebywa w Karbali, gdzie 2 marca doszło do samobójczych zamachów. Na tradycyjne modły święta Aszura szły wówczas setki tysięcy pielgrzymów.W tym dniu szyici biczują się i ranią mieczami na cześć męczeńskiej śmierci wnuka Mahometa , Al.-Husajna. Wskutek zamachów zginęło 180 osób. Na szczęście żaden polski żołnierz nie został ranny.
A jak Irakijczycy, których spotyka Paweł Kaniewski, są nastawieni do Polaków? O tym opowiada sam Paweł, z którym udało się nam skontaktować przez Internet:
- Irakijczycy są do nas raczej przyjaźnie nastawieni, ale trudno powiedzieć czy wszyscy. Żołnierze iraccy są życzliwi i przyjacielscy – traktują nas jak sojuszników. Życie tutaj wygląda zupełnie inaczej niż u nas. Takiej nędzy jeszcze nigdy nie widziałem. Ludzie żyją w okropnych warunkach, nie znają pojęcia kanalizacji, ale mimo sytuacji panującej w kraju, dzieciaki uczą się w szkołach języka angielskiego. Jakiś chłopiec chwaląc się tym pokazywał mi swój zeszyt.
Paweł Kaniewski większość czasu spędza w bazie wykonując obowiązki, do których należy zapewnienie funkcjonowania stanowisk komputerowych oraz obsługa sieci w dowództwie brygady. Obraz wygłodzonych i cierpiących Irakijczyków jest mu jednak doskonale znany.
- Widziałem jak Irakijczycy szukali w koszach resztek zgniłej żywności. Dzieci proszą o wszystko, nawet o butelkowaną wodę. Bardzo cieszą się jak dostaną coś do jedzenia – pisze.
Nie może doczekać się powrotu do domu. Martwi się, czy żona podoła wszystkim obowiązkom. Gosia radzi sobie dzięki pomocy teściów, ale wszyscy z utęsknieniem czekają na powrót Pawła.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 10 (622)
  • Data wydania: 10.03.04

Kup e-gazetę!