Nie masz konta? Zarejestruj się

Idziemy na Dańca!

03.03.2004 00:00
Ludzie, widzę, w Chrzanowie elegancko poubierani. Krawaty w cenie peugeota 206. Kobiety prosto od fryzjera. Uśmiechnięci, zadowoleni... – skwitował chrzanowską publiczność Marcin Daniec.
Ludzie, widzę, w Chrzanowie elegancko poubierani. Krawaty w cenie peugeota 206. Kobiety prosto od fryzjera. Uśmiechnięci, zadowoleni... – skwitował chrzanowską publiczność Marcin Daniec.
Dwa razy wypełniała się w ostatnią sobotę sala teatralna chrzanowskiego MOKSiR-u. Marcin Daniec zagrał dwa ponaddwugodzinne przedstawienia. Na widowni trudno było znaleźć wolne miejsca. W Chrzanowie go lubią.
- Nigdy nie dzielę publiczności na tę z mniejszych i większych miast. Dla wszystkich gram z takim samym zaangażowaniem – zapewniał już po koncercie satyryk.
Lubimy pośmiać się z samych siebie. Publiczność wyczekiwała na żarty z lokalnym akcentem i reagowała na nie wyjątkowo żywiołowo i obowiązkowo nagradzała brawami.
- Państwo wiecie, że w Chrzanowie mieszkają ci górale, którzy spóźnili się na tratwę do Chicago? Nie chciało im się wracać, więc zostali i założyli osadę Chrzanów... W dawnych czasach każda kobita z Chrzanowa miała dwie służące z Trzebini do trzepania dywanów! – wymyślał ku uciesze widzów Marcin Daniec.
- Chrzanów znam bardzo dobrze. Bywałem tu jeszcze na długo zanim zacząłem występować. Zawsze staram się poznać miasto, w którym występuję. Dom kultury nie jest jedynym miejscem, jakie odwiedzam – podkreślał Daniec, który w trakcie występu dał się poznać jako znawca topografii miasta.
- Co by pani zrobiła, gdyby jadąc do Jaworzna na zakupy, napotkała na Kątach blokadę z traktorów? – dopytywał się jednej z kobiet w pierwszym rzędzie.
Aktor zebrał gromkie brawa za naigrywanie się z autostrady A4.
- Mieszkańcy Chrzanowa szpanują, że ledwo z chałupy wyjdą, już są na autostradzie... Płacicie wy w ogóle za jazdę po niej? A po co? Za te mijanki? – satyryk nawiązywał do robót drogowych na A4.
Tradycyjnie, Marcin Daniec upatrzył sobie na widowni kilka osób, którym „dokuczał”.
- Ty, młody, pamiętaj, że białe skarpetki można nosić tylko do dżinsów i tylko do adidasów – pouczał nastolatka w pierwszym rzędzie.
Dostało się też za swoje spóźnialskim.
- Co wyście, maluchem przyjechali?! Cała rodzina? – grzmiał artysta.
- Słyszałem, że mówi się, iż na koncercie u Dańca można oberwać. Ale czy ja komukolwiek ubliżam? Nie sądzę. Wydaje mi się nawet, że ludzie lubią, gdy z nich żartuję. Zależy mi na złapaniu bezpośredniego kontaktu z widzami. W trakcie występu satyrycznego zawsze jest miejsce na improwizację – podkreślał za kulisami Marcin Daniec.
Kto w Chrzanowie chodzi na Dańca? Ponad 330 biletów zamówił ZUS (fundusz socjalny pokrywał 50 proc. kosztów), kilkadziesiąt Fablok (zasłużeni pracownicy otrzymali bilety za darmo). Pozostałe wejściówki sprzedały się z „wolnej ręki”.
- Daniec to gwarancja pełnej sali – zapewniał Zdzisław Marcinkowski, dyrektor Impresariatu Artystycznego Koncert, organizatora występu.
- Trzeba skorzystać trochę z kultury – mówiła Jolanta Kozyra, która na Dańca przyszła razem z mężem Henrykiem i znajomymi.
Na widowni obecni byli również Jacek Bojdoł (dyrektor ZLA w Chrzanowie) z małżonką, Wanda Cygan (dyrektor ZUS) z mężem, Jerzy Kasprzyk z żoną (Urząd Miejski w Alwerni).
- Chcieliśmy Dańca zaprosić do Alwerni, ale nie mamy odpowiednio dużej sali - mówił J. Kasprzyk.
Na widowni zasiedli starsi fani, nawet po siedemdziesiątce, i młodsi, nastolatkowie.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 9 (621)
  • Data wydania: 03.03.04

Kup e-gazetę!