Nie masz konta? Zarejestruj się

Z widokiem na miliony

03.03.2004 00:00
Hałda alwerniańskich odpadów nie ma w Polsce równej sobie. Jest także wyjątkowa dla niektórych mieszkańców gminy. Rosła bowiem razem z nimi.
Hałda alwerniańskich odpadów nie ma w Polsce równej sobie. Jest także wyjątkowa dla niektórych mieszkańców gminy. Rosła bowiem razem z nimi.
Zmierzając ul. Krasickiego nad Zalew Skowronek, po prawej stronie widać najpierw instalacje Zakładów Chemicznych, potem podłużne, jakby ścięte za jednym zamachem wzniesienie. Gdy spadnie śnieg, jaśniejące na tle nieba. Wiosną i latem otoczone zielenią drzew i krzewów.
Słynna hałda! Trzy miliony ton trujących substancji i przekleństwo lokalnego samorządu, marzącego o turystycznym biznesie. Niczym bumerang powracający temat grubych pieniędzy, potrzebnych na rekultywację ekologicznej bomby, których nikt nie chce wyłożyć lekką ręką. Utrapienie alwernian, załamujących ręce na samą myśl, czym może grozić – jak zwykli mówić – sąsiedztwo „tablicy Mendelejewa”.

A ja się do niej przyzwyczaiłam...
72-letnia Władysława pamięta czasy, kiedy w miejscu sztucznego wzgórza szumiał las, a sosny schodziły w dolinę płynącego nieopodal potoku Regulka. Któż wtedy nie lubił spędzać tam wolnych chwil? Odkąd teren przeznaczono pod wywóz odpadów, ubywało drzew, za to potężniała góra chromu. Każdego roku coraz większa, z czasem zaczęła dominować nad okolicą. W końcu wpisała się na dobre w krajobraz – niczym przydrożna kapliczka. Dorośli szli „Pod Hałdę” – na grzyby. Młodzież wybierała się „Pod Hałdę” – nad rzekę. Ktoś inny zmierzał „Pod Hałdę” – do sąsiada.
- Rosła razem ze mną, więc musiałam się do niej przyzwyczaić – babcia Władysława śmieje się, kręcąc młynka spracowanymi dłońmi. - Poza tym, przynosiła pożytek. Wie pan, ilu ludzi na niej pracowało? Nocami świeciło się, wagoniki jeździły tam i z powrotem, a hałasowały co niemiara. A jak robotnicy opowiadali na górze kawały, to do nas dochodził ich chichot. Wyglądało tak, jakby na wzniesieniu było jakieś miasteczko – opowiada.
Córka pani Władysławy, Bożena, zerka w okno, za którym wznosi się chromowa góra i mówi, że nie może już ścierpieć jej widoku. Nie darzy hałdy sentymentem, choć podobnie jak matka urodziła się u stóp chemicznego wzniesienia. Przyznaje, że od pewnego czasu nie czuć smrodu zgniłych jajek. Poza tym posadzono drzewa wokół hałdy...
- ...i zaczęła nawet ładnie wyglądać – wtrąca babcia Władysława.
- Nieważne: ładnie czy nieładnie. Najgorsza jest świadomość, że to trucizna. Bo rozumie pan, na przykład idę do ogródka urwać truskawkę i wiem, że została ona zniszczona przez Zakłady – tłumaczy Bożena. - My jakoś przeżyjemy, ale co będzie dalej – patrzy na swoją córkę Monikę.
Czternastolatka nie myśli o hałdzie. Ani ją ona ziębi, ani parzy. Góra jak góra. Po prostu stoi i trudno sobie wyobrazić, że nagle zniknie.

...choć jedna kobieta umarła
Zbigniew Burzyński, członek alwerniańskiego zespołu Tradycja, w 1999 roku kupił dom kilkaset metrów od hałdy.
- Zasłania widok na świat, ale żeby szkodziła, to nie wiem... – wzrusza ramionami. – W zimie młodzież zjeżdża na nartach pod samo składowisko, a w lecie całe tabuny ludzi chodzą tam na grzyby. Nie trzeba się wybierać do Włoszczowej, bo dorodne maślaki rosną pod nosem. Bażantów i saren też nie brakuje – zapewnia.
Dawniej zdarzało mu się widzieć żółto-zielony śnieg, a cztery lata temu, przed burzą, jak zawiało chemikaliami, to nie mógł później szyb domyć.
- Od tamtego czasu jest spokój. Nawet moja córka chce się tutaj przeprowadzić – pod Mount Giewont, bo tak nazywam hałdę – wyznaje Zbigniew.
Ponad 50-letnia Helena nie mieszka w bezpośrednim sąsiedztwie zwałowiska. Wychodząc przed gospodarstwo, nie musi przynajmniej patrzeć na trzy miliony ton odpadów. Jednak skutki bliskiej obecności chromowej góry widzi gołym okiem.
- Zboże, zaraz po wzejściu, zaczyna żółknąć, a w niektórych miejscach znika z korzeniami. Jakby jednej nocy przylecieli kosmici i narysowali żółte plamy. Warzywa rodzą się małe i szybko gniją w kopcach. Dwudziestolatkowie, którzy byli dotąd zdrowi, uskarżają się na alergie, katary, wysychającą skórę. Hałda daje w kość dopiero po latach – uważa Helena.
Po okolicy chodzi fama, że jedna kobieta umarła przez hałdę na raka. O innych przypadkach śmiertelnych, spowodowanych odpadami poprodukcyjnymi, nie słyszano.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 9 (621)
  • Data wydania: 03.03.04

Kup e-gazetę!