Nie masz konta? Zarejestruj się

Kto wziął piłę do ręki?

25.02.2004 00:00
W lecie ubiegłego roku nielegalnie wycięto lipy i robinie akacjowe w pobliżu remizy w Dulowej. Postępowanie w tej sprawie, na wniosek rady sołeckiej i gminy, prowadziła trzebińska policja.
W lecie ubiegłego roku nielegalnie wycięto lipy i robinie akacjowe w pobliżu remizy w Dulowej. Postępowanie w tej sprawie, na wniosek rady sołeckiej i gminy, prowadziła trzebińska policja. O popełnienie wykroczenia obwiniono prezesa OSP w Dulowej Czesława Starzykiewicza, który stanął ostatnio przed chrzanowskim sądem.
W czerwcu ubiegłego roku trzebiński M-GOKSiR poinformował radę sołecką i strażaków z Dulowej, że przed dożynkami, konieczne będzie przygotowanie terenu wokół remizy. Chodziło między innymi o wycięcie niektórych drzew. Przy okazji zamierzano usunąć te, które zagrażały bezpieczeństwu. Na wniosek rady sołeckiej 24 czerwca 2003 roku burmistrz wydał decyzję zezwalającą na usunięcie pięciu topoli i dwóch robinii akacjowych. Ponieważ drzewa rosły na terenie gminnym, wycinkę drzew powinien zlecić urząd – w trybie zamówień publicznych – wyspecjalizowanej firmie. By nie mnożyć kosztów, urzędnicy zdecydowali się na inne rozwiązanie.
- Rada sołecka chciała wykorzystać drewno do wykonania ławek dla gości, którzy mieli przyjechać na dożynki. Dlatego sołtys podpisał oświadczenie, że bierze odpowiedzialność za przeprowadzenie wycinki, którą miała wykonać znaleziona przez niego firma mająca stosowne uprawnienia – opowiada Krzysztof Pilch, inspektor w wydziale ochrony środowiska UM w Trzebini.
Tak się jednak nie stało.
- Okazało się, że gmina nie ma pieniędzy na wycinkę, dlatego większość drzew stoi do dziś – mówi sołtys Waldemar Wszołek.
Poza dwoma, które ktoś wyciął.
Gdy Waldemar Wszołek odkrył ten fakt, zawiadomił radę sołecką. Razem wystosowali pismo do urzędu miasta. Na miejsce przyjechał Krzysztof Pilch.
- Stwierdziłem, że ktoś wyciął lipę i robinię akacjową. Obwód pni na wysokości ścięcia wynosił około metra. Wnioskuję stąd, że drzewa miały około 30-40 lat – ocenia Krzysztof Pilch. Wartość drewna z wyciętych drzew nie była zbyt wielka. Wynosiła 150 zł. Jednak przepisy są w tym przypadku jednoznaczne: na wycinkę drzew mających ponad pięć lat potrzebna jest decyzja burmistrza. Dlatego sprawa trafiła na policję. Powiadomiono też wojewódzkiego konserwatora przyrody, gdyż drzewa znajdowały się na obszarze Jurajskiego Parku Krajobrazowego. Funkcjonariusze starali się dojść do ustalenia sprawcy wykroczenia. Podejrzenie padło na strażaków z OSP w Dulowej.
- Na początku lipca przyszedł do mnie naczelnik OSP w Dulowej Czesław Starzykiewicz. Powiedział, że straż chce ściąć drzewa rosnące przy jej siedzibie. Podobnie jak sołtysowi, dałem mu do podpisania stosowne oświadczenie. Dotyczyło tylko tych drzew, które obejmowała decyzja o wycince. Byłem pewien, że pan Starzykiewicz zna treść decyzji i wie, o które drzewa chodzi. Jeśli nie wiedział, powinien się do nas zwrócić w tej sprawie – mówi naczelnik wydziału ochrony środowiska UM w Trzebini, Marian Fiszer.
Czesław Starzykiewicz twierdzi, że otrzymał ustną zgodę na wycięcie drzew. Przed sądem przyznał jednak, że nie widział decyzji zezwalającej.
- Dostałem ustną zgodę na wycięcie czterech drzew: dwóch topól, lipy i robinii. Drzewa były suche i nadawały się do ścięcia. Jestem strażakiem od 1965 roku i przeszedłem wszystkie szkolenia, dlatego mogę to stwierdzić. Podpisałem oświadczenie, że zrobi to uprawniony pilarz. Przekazałem chłopakom z jednostki, że możemy usunąć drzewa. Mam dwudziestu ludzi z uprawnieniami do wycinki. Strażacy je wycięli, pocięli na klocki i złożyli w piwnicy. Drewno zostało przeznaczone do spalenia – zeznał przed sądem Czesław Starzykiewicz. Jego zdaniem jeśli już ktoś jest winny, to całe dulowskie OSP.
Na pierwszej rozprawie nie padła odpowiedź na zasadnicze pytanie, zadane przez sędziego: kto wziął piłę do ręki?
Na policji sołtys Waldemar Wszołek, skądinąd również członek OSP w Dulowej, zeznał, że „wycinki dokonał przy użyciu piły motorowej Czesław Starzykiewicz, czego świadkiem był naczelnik jednostki Jerzy Trzybik”. Przed sądem jednak zmienił zeznanie. Stwierdził, że nie widział na własne oczy, kto wyciął drzewa. Rozbieżność w zeznaniach tłumaczył zaś tym, że został źle zrozumiany przez policjantów i pobieżnie przeczytał protokół z przesłuchania.
Być może sprawa wyjaśni się podczas kolejnej rozprawy. Zgodnie z życzeniem obwinionego, najprawdopodobniej zostanie na niej przesłuchanych czternastu strażaków, którzy uczestniczyli w wycince drzew.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 8 (620)
  • Data wydania: 25.02.04

Kup e-gazetę!