Nie masz konta? Zarejestruj się

Raźniej we dwoje

18.02.2004 00:00
Ona – z zawodu nauczycielka, od lat oddająca się pasji malarskiej. On – emerytowany górnik, od niedawna amator fotografii.
Ona – z zawodu nauczycielka, od lat oddająca się pasji malarskiej. On – emerytowany górnik, od niedawna amator fotografii. Janinę Młotecką i Zdzisława Jurka łączy przyjaźń, zamiłowanie do przyrody i podróży, ale nade wszystko wrażliwość na sztukę.
„Wspomnienie lata” to tytuł najnowszej wystawy, prezentowanej do końca lutego w agendzie Miejskiej Biblioteki Publicznej w Chrzanowie, przy al. Henryka 30. Tworzą ją nasycone kolorem kwiaty, autorstwa znanej artystki Janiny Młoteckiej oraz uwiecznione na kliszy krajobrazy jak dotąd anonimowego twórcy Zdzisława Jurka.
- To nasz wspólny sposób na jesień życia. Nie narzekamy ani na brak zdrowia, ani na złe samopoczucie, tylko radujemy się każdą wspólnie i ciekawie przeżytą chwilą. Chcemy także pozostawić po sobie trwały ślad dla potomnych – wyjaśniają chrzanowscy artyści, tworzący od sześciu lat zgrany tandem.
Ona, mająca na swoim koncie szereg indywidualnych oraz zbiorowych wystaw, jak również idące w setki obrazy, siedzi za kierownicą.

Malarstwo
niczym ciąża
O sobie samej Janina Młotecka mówi: - Byłam niesfornym chłopcem, wspinającym się po drzewach, któremu ciężko przychodziło bezczynne siedzenie w miejscu. Ściana, którą udostępnili mi wówczas moi rodzice wraz z kredkami, na jakiś czas rozwiązała problem. Zamiłowanie do malowania pozostało. W związku z tym, że kocham przyrodę, najczęściej ona jest tematem moich prac. Znana jestem z tego, że lubię malować kwiaty. Od kilku lat dołączyły do nich pejzaże. Nigdy natomiast nie skusiłam się, by stworzyć czyjś portret. Może dlatego, że zanim bym się do tego zabrała, musiałabym wcześniej bliżej poznać tę osobę. Malowanie jest moim szaleństwem, przy którym zapominam o bożym świecie. Mogę nie jeść, nie pić, nie spać. Może się to wydać dziwnym, ale obrazy, które maluję, wcześniej dojrzewają we mnie. Noszę je niczym ciążę.
Obrazy domorosłej artystki zdobią wnętrza niejednego domu w Chrzanowie i okolicach, ale także kancelarie i gabinety wysoko postawionych urzędników, jak byłego premiera RP Tadeusza Mazowieckiego.

Z lekką
zadyszką
O sobie samym Zdzisław Jurek mówi: - Fotografią amatorsko zajmowałem się od dawna. Nigdy jednak nie przywiązywałem do niej wagi. Chowałem zdjęcia do szuflady lub rodzinnych albumów, bo z natury jestem nieśmiały. Do pokazania zdjęć większemu gronu osób nakłoniła mnie Nina. Moje dotychczasowe obawy związane były głównie z tym, jak zostaną one odebrane przez osoby postronne oraz czy spotkają się z dużą krytyką. Nie sądziłem jednak, że tak pozytywnie zostanę zaskoczony. Moi bliscy byli bardzo zdziwieni, ale wyrazili swoją aprobatę dla tego, co robię. Zdjęcia, które wykonuję, często służą Ninie przy malowaniu. Fotografia ma bowiem nad malarstwem tę przewagę, że potrafi uchwycić przelotne stany i zjawiska. Mogę dla przykładu w mig utrwalić zachód czy wschód słońca. Dzięki fotografii zostają także ślady po obrazach, które w formie prezentów trafiły do różnych osób, w różnych zakątkach kraju. Inspiracji dostarcza mi natura. Kocham las i góry, podobnie zresztą jak Nina. Dlatego też chętnie odbywamy dalekie podróże, dzięki którym możemy powiedzieć, że mamy przyjaciół od Bałtyku do Tatr.
Gdyby Zdzisław Jurek chciał dogonić panią Janinę, mógłby złapać lekką zadyszkę. Takie bowiem szalone tempo narzuciła sobie i swojej twórczości malarka, która niebawem zamierza podjąć nowe wyzwanie, jakie rzuca jej technika komputerowa.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 7 (619)
  • Data wydania: 18.02.04

Kup e-gazetę!