Nie masz konta? Zarejestruj się

Na kawę, piwo, obiad...

18.02.2004 00:00
W chrzanowskim krajobrazie kawiarniano-restauracyjnym wiele zmieniło się w ciągu ostatnich lat. Pojawiły się nowe lokale, stare wyremontowano, zmieniła się klientela...
W chrzanowskim krajobrazie kawiarniano-restauracyjnym wiele zmieniło się w ciągu ostatnich lat. Pojawiły się nowe lokale, stare wyremontowano, zmieniła się klientela...
Prezentujemy krótki przewodnik po wybranych chrzanowskich restauracjach i kawiarniach. Zastrzegamy, że wybór był do pewnego stopnia przypadkowy. Fakt, że pominęliśmy wiele miejsc, nie znaczy, iż o nich nie wiemy lub nie doceniamy ich znaczenia. Na ich prezentację przyjdzie jeszcze czas.

Każdy chce do loży
Jednym z najpopularniejszych miejsc w Chrzanowie jest z pewnością kawiarnia Impuls. Każdego wieczoru panuje tam gwar i ruch. Kawiarnia istnieje dokładnie od 1 czerwca 2001 roku. Właścicielem Impulsu jest Mirek Kaletka, niegdyś jeden z pięciu właścicieli restauracji Arkady w Myślachowicach.
- Prowadzenie kawiarni zaproponował mi MOKSiR, właściciel budynku, w którym mieści się lokal – mówi właściciel Impulsu.
Jedną z największych, mających czysto praktyczny wymiar, zalet Impulsu jest znajdujący się przy lokalu duży parking. Wiosną i latem przy kawiarni działa również letni ogródek.
- Na upartego można by w nim siedzieć nawet zimą, ponieważ grzejemy na zewnątrz – zaznacza Mirek Kaletka.
Najbardziej pożądanym miejscem w kawiarni jest loża oddzielona parawanem od pozostałej części lokalu. Miejsce to zazwyczaj jest zarezerwowane wcześniej, najczęściej przez stałych klientów. Loża zapewnia odrobinę intymności, której goście często poszukują. To między innymi jej niedosyt sprawił, że Impuls przestali odwiedzać chrzanowscy notable.
- Znana w mieście osoba siedziała przy lampce wina, co samo w sobie nie jest przecież niczym złym, i czuła na sobie wzrok pozostałych gości. To nieco krępujące – przyznaje Mirek.
Właściciel Impulsu chciałby w przyszłości rozbudować lokal. Zdarza się bowiem, że klienci muszą odejść z kwitkiem, ponieważ brakuje dla nich wolnego stolika.
W zeszłym roku Impuls wsławił się również tym, że przez kilka miesięcy był ulubionym lokalem Józefa F., czyli Berety.
- Jego obecność odstraszyła nam część klientów – przyznaje Mirek.

Zakochane pary
w każdym wieku
Na podejrzanych klientów nigdy nie narzekali właściciele kawiarni Linda przy chrzanowskim Rynku.
- Do naszego lokalu przychodzą matki z dziećmi, w weekendy całe rodziny. Nie podajemy wysokoprocentowego alkoholu, więc nie przyciągamy klientów, którym zależy wyłącznie na wypiciu – mówi Dorota Bromboszcz, właścicielka.
W tym roku Linda będzie obchodzić dziesięciolecie działalności. Początkowo był to tylko niewielki cocktailbar, w którym podawano desery, lody i kawę. Po kilku latach właściciele powiększyli lokal o pizzerię. Latem przy kawiarni działa letni ogródek. Właściciele już planują, że po zmodernizowaniu Rynku, urządzą duży, elegancki ogródek z prawdziwego zdarzenia.
- Przychodzą do nas zakochane pary w każdym wieku. W ostatnie Walentynki trudno było znaleźć wolne miejsce... Zresztą, wśród zakochanych są nie tylko młodzi ludzie, ale również starsze, stateczne osoby – podkreśla właścicielka lokalu.
Państwo Bogusława i Ireneusz Bilińscy z Chrzanowa w Lindzie są niemal codziennie. Zamawiają kawę, czasami jakieś ciastko, siedzą przy stoliku, rozmawiają, obserwują gości.
- Przychodzą tu przeróżni ludzie, w każdym wieku... Nic dziwnego. Linda to spokojne, przytulne miejsce. W zimie można ogrzać się przy kominku, wypić wyborną kawę. A i obsługa jest bardzo miła – wychwala pani Bogusława.
Jej mąż zwraca uwagę na półmrok panujący w kawiarni.
- Mogłoby tu być trochę jaśniej... Ale z drugiej strony, taki tajemniczy klimat odpowiada zakochanym. Na przykład tam, w kącie, siedzą miłośnicy – wskazuje pan Ireneusz.
Starsi państwo nie zamawiają w Lindzie pizzy. Wola przyrządzić ją sami w domu.

Maleńka, czyli szafa gra!
Nie do poznania zmieniła się kawiarnia Maleńka przy Rynku. Wyremontowana zarówno z zewnątrz, jak i w środku przyciąga dzisiaj głównie młodzież. W lokalu stoi, co rzadkość jak na chrzanowski rynek, szafa grająca, która, według zapewnień personelu, cieszy się ogromnym powodzeniem wśród gości. W Maleńkiej można zjeść smaczne śniadanie, obiad (dania można zamawiać telefonicznie na wynos), ale i tak wieczorem największym powodzeniem cieszy się piwo i drinki. No i kawa. Jak mówią kelnerki, w Maleńkiej pije się hektolitry kawy. Zmiana wizerunku bardzo pomogła kawiarni, która odzyskała dobre imię stając się popularnym miejscem, w którym organizuje się również imprezy zamknięte.

Wagary z Fantazją
Do Fantazji, kawiarni mieszczącej się w pasażu przy ul. Trzebińskiej (w pobliżu Biedronki), chodzi m. in. szkolna młodzież, która z upodobaniem spędza tu wagary. Wieczorem kawiarnię odwiedza nieco starsza klientela, studenci, młodzi ludzie, którzy już pracują.
- Lokal prowadzimy od trzech lat. To bardzo spokojne miejsce. Jakiś czas temu wprowadziliśmy wprawdzie wysokoprocentowy alkohol (można zamówić jeden z sześćdziesięciu drinków), ale podejrzani osobnicy trzymają się od nas z daleka. Szkoda tylko, że nasze społeczeństwo ma coraz mniej pieniędzy i oszczędza na wszelkich zbytkach, w tym na wyjściach do kawiarni... Staram się jednak być optymistką i powtarzam sobie: „oby tylko nie było gorzej” – opowiada Bożena Biała, właścicielka Fantazji.
Magda, Ewelina i Dominik przychodzą do Fantazji prawie codziennie. Cenią sobie klimat tego miejsca i to, że nie muszą obawiać się nieprzyjemnych zaczepek.
- Przychodzą tu głównie młodzi, najczęściej całymi ekipami. Można posiedzieć przy piwie, pogadać, czasami coś zjeść. Pełna kultura – zapewniają młodziutcy klienci.

Pizza przy Szpitalnej
W chrzanowskim krajobrazie szybko zadomowił się PePe’s, restauracja przy ulicy Szpitalnej. Charakterystyczny, żółty, nieco dziwaczny z wyglądu budynek tętni życiem.
- Szybko pozyskaliśmy stałych klientów – przyznaje z zadowoleniem Sławek Małocha, właściciel lokalu.
PePe’s to przede wszystkim pizza. Ta zjadana na miejscu i zamawiana do domu. Colę i pizzę zamawiają bardzo młodzi klienci. Nastolatki umawiają się tu na podwójne randki.
Sławek Małocha ceni sobie położenie restauracji tuż przy wjeździe do miasta, przy centrum handlowym Albert. Klienci narzekają jednak na brak parkingu i zbyt dużą bliskość ruchliwej ulicy Szpitalnej. Przeszkadza to zwłaszcza latem, gdy działa ogródek. Zapach spalin nie jest bowiem najatrakcyjniejszym dodatkiem do pizzy i innych włoskich potrwa serwowanych przez PePe’s.
Co jest najtrudniejsze w prowadzeniu gastronomii w Chrzanowie?
- Brak uśmiechu na twarzach klientów. Ludzie są jacyś tacy sfrustrowani... – mówi Mirek Kaletka z Impulsu.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 7 (619)
  • Data wydania: 18.02.04

Kup e-gazetę!