Nie masz konta? Zarejestruj się

Niezatapialny

11.02.2004 00:00
Jerzy Bogusz dwukrotnie był szefem zakładów bądź spółek administrujących budynkami komunalnymi i dwukrotnie tracił to stanowisko. W Trzebini za nieudolne zarządzanie, w Chrzanowie za złamanie prawa.
Jerzy Bogusz dwukrotnie był szefem zakładów bądź spółek administrujących budynkami komunalnymi i dwukrotnie tracił to stanowisko. W Trzebini za nieudolne zarządzanie, w Chrzanowie za złamanie prawa.
Kilka tygodni temu Bogusz wrócił do Trzebini jako prezes TTBS – spółki, z której przed ponad pięcioma laty, w czerwcu 1998 roku, odchodził w niesławie.
Dziś już tego nie pamięta.
Epizod pierwszy
– kontra radzie nadzorczej
- Zostałem wtedy odwołany przez zgromadzenie wspólników, bo taka jest procedura, ale ja już wcale nie miałem zamiaru pracować z tym towarzystwem – mówi po pięciu latach prezes Bogusz.
Najwyraźniej niechęć ta była obustronna, bo tuż przed odwołaniem go ze stanowiska, ówczesna rada nadzorcza TTBS udzieliła zarządowi spółki, na czele której stał Bogusz nagany za całokształt pracy i niewywiązywanie się z poleceń. Według przewodniczącego tejże rady, Bogusława Gąsiorowskiego, zarząd TTBS wymagał sterowania i nie podejmował żadnej inicjatywy.
Wniosek o odwołanie złożył Janusz Kawala, pełniący w tym czasie funkcję wiceburmistrza Trzebini. W czerwcu 1998 r. zgromadzenie wspólników, czyli Zarząd Miasta Trzebini, odwołał Bogusza.
- Nic mi o tych zarzutach nie wiadomo, muszę je sobie poczytać – powiedział lakonicznie w ubiegłym tygodniu zainteresowany.
Lepszą pamięć mają mieszkańcy lokali administrowanych przez TTBS, którym do dziś Bogusz dobrze się nie kojarzy.
Niezatapialny
Epizod drugi – kontra mieszkańcom
Szczególnie zapamiętali prezesa Bogusza mieszkańcy osiedla Krakowska w Trzebini. Zafundowano im niegdyś liczniki ciepła (w ramach oszczędności), na których wyszli jak Zabłocki na mydle. Pamiętają zaskakujące rozliczenie w lutym 1998 roku, kiedy po kilku miesiącach dowiedzieli się, że wskazania liczników należy pomnożyć np. przez 10 lub 6. Nikt nie potrafił im wyjaśnić od czego ów wskaźnik zależy.
W tym samym czasie wybuchła głośna akcja windykacyjna prowadzona przez MZBK (Spółka TTBS powstała w 1998 roku z przekształcenia Miejskiego Zakładu Budynków Komunalnych, a Jerzy Bogusz był zarówno dyrektorem MZBK jak i – przez krótki czas – prezesem TTBS).
Poszło o rozesłanie około tysiąca wezwań do zapłaty pod groźbą eksmisji. Otrzymali je nawet ci którzy spóźnili się z wpłatą o kilka dni. Niektórzy, zanim otrzymali wezwania, już dłużnikami nie byli. Aby ochronić dyrektora przed publicznym linczem, przed siedzibą MZBK w Gaju musiała interweniować straż miejska.
Na zebraniu w lutym 1998 r. ówczesny burmistrz Zbigniew Duda przeprosił wszystkich, którzy poczuli się dotknięci pismem sygnowanym przez Bogusza. Obecny na zebraniu dyrektor Bogusz nikogo nie przepraszał.

Epizod trzeci – kontra prawu
Dwa lata o Boguszu było cicho, po czym w 2000 roku, wygrał konkurs na dyrektora chrzanowskiego Zarządu Budynków Komunalnych (ZBK).
Po dwóch latach i z tego stanowiska został odwołany, tym razem przez burmistrza Ryszarda Kosowskiego.
- Jerzy Bogusz jest udziałowcem prywatnej firmy, i nie może być nadal dyrektorem ZBK. Nie mogłem podjąć innej decyzji jak tylko odwołać go z pełnionej funkcji – wyjaśniał w grudniu 2002 r. burmistrz Kosowski powołując się na art. 18 Ustawy o pracownikach samorządowych, który mówi, że ,,pracownik samorządowy nie może wykonywać zajęć, które pozostawałyby w sprzeczności z jego obowiązkami, albo mogłyby wywołać podejrzenie o stronniczość lub interesowność”.
Bogusz oraz kilku jego współpracowników z ZBK, założyli jesienią 2002 r. prywatną spółkę (ZB sp. z o.o.), która miała zarządzać zasobami wspólnot mieszkaniowych (w myśl prawa ZBK jako zakład budżetowy nie mógł tego robić). ZBK-owi zostały do zarządzania tylko mieszkania komunalne.
Przez kilka miesięcy Bogusz był więc zarówno dyrektorem gminnego ZBK jak i współwłaścicielem prywatnego ZB. Sprawą wyjaśnienia powiązań pomiędzy obydwoma podmiotami zajmuje się prokuratura.
Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez współwłaściciela ZB sp. z o.o., przywłaszczenia na szkodę ZBK mienia ruchomego oraz praw majątkowych o łącznej wartości 51 tys. zł, złożyła Maria Góra, która objęła funkcję dyrektora ZBK w Chrzanowie po Boguszu. Sprawa jest w toku.

Epilog
Od miesiąca Jerzy Bogusz jest ponownie prezesem TTBS-u w Trzebini. Został powołany na to stanowisko przez burmistrza Trzebini Adama Adamczyka, który nie zdecydował się zorganizować konkursu.
Oburzenia tym wyborem nie kryją lokatorzy mieszkań komunalnych:
,,Jak można takiego człowieka powołać na prezesa – dziwi się w liście do redakcji czytelnik. ,,Prosimy to dobrze skontrolować, bo coś tu zaczynają kombinować”.
Co tak ujęło burmistrza Adamczyka w zachowaniu, kompetencjach, a może osobowości Jerzego Bogusza, że to właśnie jemu zaproponował stanowisko szefa TTBS-u?
W ubiegły czwartek zwróciliśmy się do burmistrza Trzebini Adama Adamczyka, poprzez rzecznika urzędu, z pytaniami jakie postawiliśmy w powyższym tekście.
Odpowiedział rzecznik Robert Siwek, bo burmistrz z prasą lokalną nie ma odwagi obcować:
- W dotychczasowej historii Trzebińskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego nie stosowano procedury wyboru prezesa spółki w drodze konkursowej, a jedynie w drodze powołania na to stanowisko przez Zgromadzenie Wspólników. Z tego też powodu taką samą drogę wyboru prezesa spółki zastosowano w styczniu bieżącego roku.
Przy powołaniu na Prezesa TTBS Jerzego Bogusza, burmistrz Trzebini, Adam Adamczyk kierował się przede wszystkim wieloletnim doświadczeniem zawodowym kandydata w dziedzinie zarządzania budynkami komunalnymi oraz jego wszechstronnym wykształceniem zawodowym (m.in. w dziedzinie prawa budowlanego, zarządzania nieruchomościami, geodezji i kartografii), co stwarza najlepsze przesłanki ku temu, iż nowy prezes będzie w sposób kompetentny sprawował swoją funkcję – napisał rzecznik burmistrza.

Jerzy Bogusz dwukrotnie miał okazję sprawdzić się w roli szefa firmy zarządzającej budynkami komunalnymi. Czy rzeczywiście dał się poznać jako kompetentny i doświadczony zarządca, jak sugeruje burmistrz Adamczyk? Historia jego rozstań z tymi firmami pokazuje, że niezupełnie. A przynajmniej zadania na ten temat są podzielone.
Burmistrz nie zdecydował się jednak na ogłoszenie konkursu na stanowisko prezesa TTBS-u, choć może wtedy wśród kandydatów znalazłyby się mniej kontrowersyjne osoby. Nawet gdyby konkurs wygrał Bogusz, sytuacja byłaby zdecydowanie bardziej przejrzysta, a i podejrzeń o ,,kolesiostwo” byłoby mniej.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 6 (618)
  • Data wydania: 11.02.04

Kup e-gazetę!