W ubiegły wtorek pacjent chrzanowskiego szpitala wyskoczył z siódmego piętra. Kiedy weszła na salę jego małżonka, zobaczyła tylko otwarte okno.
71-letni mieszkaniec Balina chorował na przewlekłe zapalenie oskrzeli. Co jakiś czas trafiał na oddział pulmonologiczny do Jaworzna lub Chrzanowa.
- U leczonego mężczyzny nie występowało bezpośrednie zagrożenie życia – zapewnia Ewa Potocka, dyrektor chrzanowskiego szpitala.
Pacjent zajmował osobną salę – jedynkę. W dzień tragicznego zdarzenia, w godzinach dopołudniowych, odwiedziła chorego małżonka. Około 14. wyszła do pielęgniarki, bo zabrakło kroplówki. Gdy wróciła po kilkuminutowej nieobecności, sala była pusta, a okno otwarte. Balinianin roztrzaskał się pod budynkiem Pogotowia Ratunkowego.
- Wykluczyliśmy udział osób trzecich. Prawdopodobnie było to samobójstwo – przypuszcza komisarz Dariusz Pogoda, rzecznik prasowy powiatowej policji.
Balinianie są zdziwieni tą śmiercią:
- Facet należał do statecznych, nigdy nie wchodził w żadne zatargi. Pożenił swoje dzieci. Miał górniczą emeryturę i był nieźle sytuowany – mówią okoliczni mieszkańcy.
Dlaczego wyskoczył?
Niektórzy szepcą, że przed pobytem w chrzanowskiej lecznicy „uciekł” ze szpitala w Jaworznie, bo nie mógł już wytrzymać widoku białych łóżek.
Jak informuje dyrektor Potocka, to pierwszy skok ze śmiertelnym skutkiem.
- Pracując w chrzanowskim szpitalu 10 lat, spotykałam się z przypadkami targania się pacjentów na swoje życie, na przykład dwa lata temu kobieta wyskoczyła z drugiego piętra. Również wcześniej, ze starych budynków szpitalnych, pacjenci wyskakiwali z oddziału chirurgicznego. Nigdy nie doszło jednak do takiej tragedii – przyznaje.