Nie masz konta? Zarejestruj się

Nie wstrzymuje produkcji

28.01.2004 00:00
Zakład odlewniczy firmy Alcor w Krzeszowicach został uruchomiony nielegalnie – uważa Władysław Gwiazdowski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego przy Starostwie Powiatowym w Krakowie.
Zakład odlewniczy firmy Alcor w Krzeszowicach został uruchomiony nielegalnie – uważa Władysław Gwiazdowski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego przy Starostwie Powiatowym w Krakowie.
Firma Alcor Odlew Metale Nieżelazne sp. z o.o. z Krzeszowic zaszła mieszkańcom miasta poważnie za skórę. Artur Jonczyk, wiceprezes zarządu spółki, przekonuje, że pod firmą dołki kopie zaledwie kilka osób, które na zniszczeniu przedsiębiorstwa chcą zbić kapitał wyborczy.

Bielusieńki śnieg...
Przypomnijmy: Alcor rozpoczął działalność odlewniczą w zeszłym roku, na obrzeżach Krzeszowic, przy ulicy Trzebińskiej. Kupił budynki, które przed laty należały do Chrzanowskich Zakładów Materiałów Ogniotrwałych. Alcor sp.
z o.o. dzieli sąsiedztwo z Alcor S.A. zajmującym się produkcją materiałów ogniotrwałych (to przedsiębiorstwo również kupiło majątek od ChZMO). Obie firmy były niegdyś powiązane kapitałowo. Dzisiaj związki między spółkami mają przede wszystkim charakter personalny. Artur Jonczyk jest przewodniczącym rady nadzorczej w Alcor sp. z o.o. i prezesem w Alcor S.A., natomiast Alfred Jonczyk prezesuje Alcor sp. z o.o., a przewodniczy radzie nadzorczej Alcor S.A.
Mieszkańcy domów sąsiadujących z Alcorem uważają, że firma ich truje, powoduje alergie i niszczy zbiory. Artur Jonczyk nie może się nadziwić tym zarzutom:
- Na terenie naszego zakładu były wykonywane specjalistyczne pomiary, które nie wykazały żadnych przekroczeń dozwolonych norm emisji szkodliwych substancji do powietrza. Opady z komina osiadają najdalej w promieniu 90 metrów od niego, a to wciąż jest obszar zakładu – zaznacza.
Przewodniczący Jonczyk wskazuje na śnieg na terenie firmy.
- Jeśli emitowalibyśmy do powietrza za dużo pyłów i sadzy, śnieg z pewnością nie byłby taki czysty – argumentuje.
Sprawa rzekomych zanieczyszczeń powietrza trafiła do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie i obecnie jest w toku.
- Nie mamy nic przeciwko temu, by WIOŚ zainstalował na terenie naszego zakładu na stałe swoje urządzenia pomiarowe – zapewnia Artur Jonczyk.

Nadzór ma obiekcje
Alcor ma jednak problemy nie tylko z ochroną środowiska, ale przede wszystkim z nadzorem budowlanym. Kilka tygodni temu powiatowy inspektorat nadzoru budowlanego wydał decyzję nakazującą wstrzymanie w trybie natychmiastowym przetopu aluminium w hali użytkowanej przez spółkę. Zdaniem PINB, Alcor naruszył prawo budowlane w zakresie zmiany użytkowania budynków. Zgodnie z artykułem 71. ustawy, zmiana taka wymaga pozwolenia. Spółka takiego pozwolenia nie posiada. Tymczasem Artur Jonczyk przekonuje, że nie doszło do zmiany użytkowania i na poparcie swoich racji przywołuje to samo Prawo Budowlane.
- W artykule 71. czytamy, że zmiana sposobu użytkowania obiektu budowlanego polega m.in. na podjęciu w nim działalności zmieniającej warunki bezpieczeństwa pożarowego, powodziowego lub pracy, warunki zdrowotne, higieniczno-sanitarne lub ochrony środowiska. W naszym przypadku nie doszło do zmiany żadnego z tych warunków. Dlatego też, nie staraliśmy się o pozwolenie na zmianę sposobu użytkowania obiektu. Taka zmiana bowiem nie nastąpiła – wyłuszcza swoje argumenty przewodniczący Jonczyk.

Pieców nie wygasimy
Po otrzymaniu decyzji PINB spółka Alcor złożyła odwołanie do Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Jednocześnie, nie wstrzymała przetopu aluminium.
- W decyzji PINB zapisano, że zatrzymanie produkcji ma nastąpić z zachowaniem bezpieczeństwa ludzi i mienia. W temperaturach poniżej zera nie jesteśmy w stanie zatrzymać produkcji bez uszczerbku na naszym mieniu. Nie zrobiliśmy więc tego – wyjaśnia Artur Jonczyk.
Władysław Gwiazdowski z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego uważa, że takie tłumaczenie jest nieprawdziwe:
- Zatrzymanie produkcji jest możliwe w ciągu 48 godzin. Dziwię się jednak, że skoro, jak mówią szefowie Alcoru, wygaszenie pieców nie jest możliwe w obecnych warunkach atmosferycznych, wręczają jednocześnie wypowiedzenia swym pracownikom. Kto w takim razie będzie pracować przy piecach, skoro wszyscy zatrudnieni mają być zwolnieni? – zastanawia się.
PINB uważa, że Alcor w każdej chwili może uzupełnić brakującą dokumentację dotyczącą zmiany sposobu użytkowania budynków. Wszystko wróciłoby wtedy do normy. Artur Jonczyk przekonuje, że czyni w tym kierunku starania, potrzebuje jednak czasu.
- Zatrzymanie produkcji na czas uzyskania niezbędnych pozwoleń wiązałoby się dla nas z ogromnymi stratami. 80 procent naszej produkcji idzie na eksport. Z zagranicznymi odbiorcami mamy podpisane nawet roczne kontrakty. Jeśli ich nie zrealizujemy, będziemy zmuszeni płacić przewidziane umowami kary – wyjaśnia.
Alcor pod lupę wzięły ostatnio wszelkie dokuczliwe dla przedsiębiorców instytucje: Urząd Kontroli Skarbowej, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, PINB. Artur Jonczyk broni się przed użyciem słowa „nagonka”, ale, jak sam przyznaje, czuje się, jakby Alcor znalazł się w samym jej centrum.
- Jeśli Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego podtrzyma decyzję PINB, pójdziemy do sądu – zapowiada.

Janusz Żbik, Małopolski Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego:
- Alcor nie dopatrzył pewnych formalnych procedur i stąd jego problemy. Firma broni się tym, że posiada wydaną przez burmistrza Krzeszowic decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. To jednak dopiero wstępny etap wymaganej procedury. Zapewniam, że WINB rozpatrując odwołanie Alcoru, weźmie pod uwagę wszystkie aspekty, zapisy Prawa Budowlanego oraz wyroki NSA w podobnych sprawach.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 4 (616)
  • Data wydania: 28.01.04

Kup e-gazetę!