Nie masz konta? Zarejestruj się

Chciał umrzeć

21.01.2004 00:00
Po trzech dniach dochodzenia policja zidentyfikowała zamarzniętego mężczyznę. Okazał się nim 45-letni Jerzy K.
Po trzech dniach dochodzenia policja zidentyfikowała zamarzniętego mężczyznę. Okazał się nim 45-letni Jerzy K.
Dochodzenie trwało, ponieważ zmarły żył samotnie i choć zajmował lokal na osiedlu Gaj w Trzebini, nie utrzymywał kontaktów z sąsiadami. Nie znali go nawet mieszkańcy tej samej klatki, a co dopiero innych bloków. Dlatego, choć policjanci pokazywali w sklepach zdjęcie, nikt długo nie potrafił rozpoznać twarzy.
- To był dobry, ale chory człowiek. Wykształcony, po studiach. Nie pił, nie palił, nie zażywał narkotyków. Nawet lekarstw nie brał do ust. Podobnie jak jedzenia. On po prostu już od dawna chciał umrzeć – opowiada kobieta, która znała zmarłego.
- Miał prawie tysiąc złotych renty na swoją chorobę, ale chciał się na śmierć zagłodzić. Więc często przynosiłem mu coś na talerzu i pilnowałem, by to zjadł – dodaje mężczyzna, który też znał Jerzego K.
- On miał zaufanie tylko do kilku osób. Ludzi omijał z daleka, ustępował im z drogi, a często nawet chował się. Z domu w ogóle wychodził rzadko. Musiał czuć się już bardzo źle, by otworzyć drzwi na klatkę i kogoś zawołać na pomoc. Albo, żeby jak rok temu powiedzieć, że prosi o pochowanie na cmentarzu, gdy zabierze go śmierć. Wtedy go uratowaliśmy, dzwoniąc po karetkę pogotowia – dodaje kobieta.
Z relacji tych osób wynika, iż Jerzy K. po raz ostatni jadł w poniedziałek 12 stycznia, a w piątek późnym wieczorem wyszedł po cichu z bloku. Widocznie, skoro nie pozwalano mu umrzeć z głodu, postanowił umrzeć z zimna. Nie ubrał butów ani kurtki, tylko na kalesony nałożył spodnie. Nocą tego dnia temperatura spadła znacznie poniżej zera.
Zwłoki odkryli w sobotę, 17 stycznia, przed południem dwaj mieszkańcy osiedla Gaj, którzy spacerowali w okolicy ogródków działkowych przy ul. Jana Pawła II. Zauważyli tam, na skraju lasu, częściowo przysypanego śniegiem człowieka, ubranego tylko w koszulę i spodnie. Widzieli go po raz pierwszy w życiu, chociaż Jerzy K. mieszkał na ich osiedlu od dziecka, czyli prawie pół wieku.
- Zmarły nie miał na ciele obrażeń wskazujących na śmierć inną, niż z powodu wychłodzenia organizmu. Ale o tym będziemy wiedzieć na pewno dopiero po przeprowadzeniu sekcji zwłok – zastrzega komisarz Dariusz Pogoda z Komendy Powiatowej Policji w Chrzanowie.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 3 (615)
  • Data wydania: 21.01.04

Kup e-gazetę!