Nie masz konta? Zarejestruj się

Coraz trudniej urodzić

05.01.2004 00:00
Mniej dzieci, mniej młodych matek, więcej zagrożonych ciąż – to obserwacje lekarzy ginekologów położników z chrzanowskiego szpitala.
Mniej dzieci, mniej młodych matek, więcej zagrożonych ciąż – to obserwacje lekarzy ginekologów położników z chrzanowskiego szpitala.
Zaplanowany z rozmachem oddział ginekologiczno-położniczy w szpitalu powiatowym znacznie się skurczył. Początkowo rozlokowano go na dwóch piętrach, teraz mieści się na jednym. To z powodu dużo mniejszej liczby pacjentek, które tu trafiają.
- Zmniejszyła się też obsada personelu medycznego. Aktualnie tylko ordynator zatrudniony jest na pełny etat. Dziewięciu lekarzy ginekologów pracuje w niepełnym wymiarze. Towarzyszy im 40-osobowy średni personel medyczny (położne). Oddział zatrudnia też 16 salowych i sekretarkę – informuje Alicja Dobranowska, wicedyrektor szpitala.

Septyk ograniczony
Sporą część oddziału zajmowała do niedawna 17-łóżkowa część septyczna położnictwa przeznaczona dla pacjentek, które trafiły to szpitala bez wymaganych badań. Okazuje się, że takich przypadków jest też coraz mniej.
- Zdarzało się, że na septyku przebywała jedna rodząca lub nie było ich przez dłuższy czas wcale, a musieliśmy tam utrzymywać pełną obsadę medyczną. Ulokowanie go na tym samym piętrze co cały oddział po niezbędnej adaptacji architektonicznej, to znacząca oszczędność – wyjaśnia dyrektor Dobranowska.
Tymczasem w nowocześnie urządzonej sali są aż cztery łóżka porodowe wyposażone w podłączoną do komputera aparaturę non stop monitorującą skurcze macicy i tętno rodzącego się dziecka. Jest też świetnie wyposażona sala porodów rodzinnych.

Mężczyzn więcej
- Niezmiernie cieszy nas, że porodów rodzinnych jest coraz więcej. Czasem nawet dwa, trzy w tygodniu. To niewątpliwie efekt pracy przyszpitalnej szkoły rodzenia. Dzięki niej mężowie nie są już tylko kibicami tego ważnego wydarzenia, ale doskonale wiedzą co się dzieje na każdym etapie. Wiedzą też jak ulżyć żonie. Ich reakcje są różne. Czasem wychodzą w kulminacyjnym momencie, czasem niespodziewanie mdleją i personel musi też zwracać uwagę, aby tatuś padając z wrażenia nie zrobił sobie krzywdy. Kobieta urodzić musi, mężczyzna nie musi przy tym być, ale większość z tych, którzy się na to decydują dzielnie trwa do końca – relacjonuje doktor Aleksander Ulfik, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego.
- Wiedza na temat porodu i macierzyństwa jest wśród rodziców coraz większa. Dawniej przekazywały ją babcie i ciocie. Teraz jest mnóstwo materiałów edukacyjnych, wręczanych prezentów demonstrujących sposoby pielęgnacji noworodka – dodaje dyrektor Dobranowska.

Dlaczego nie
Warunki do rodzenia są w chrzanowskim szpitalu wymarzone, ale porodów nie przybywa.
- Wydaje się, że największy wpływ ma na to sytuacja ekonomiczna. Najpierw nauka praca, rozwój zawodowy, mieszkanie (wtedy partnerzy najczęściej zabezpieczają się przed ciążą), a potem myślenie o potomstwie. Obserwujemy, że kobiety rodzące dziś po raz pierwszy są coraz starsze. Kiedyś na oddziale dominowały młode matki, dziś jest odwrotnie. Najmłodsze (16-, 17-, 18-latki) są najczęściej narodowości romskiej. Kobiety po czterdziestce rodzące po raz pierwszy to żaden ewenement. Nie używa się też praktycznie określenia młoda i starsza „pierwiastka” (niegdyś mówiło się tak o 28-latkach, dziś o 35-latkach). Wiek kobiety może mieć jednak znaczenie jeśli chodzi o zajście w pierwszą ciążę. Im później, tym trudniej. Gdy przyszłemu potomkowi stworzy już dobre warunki przyjścia na świat, często zaczynają się schody... – zauważa doktor Ulfik.

Patologie
W przeciwieństwie do prawie pustych sal oddziału położniczego, pełne obłożenie jest wciąż na patologii ciąży. Pod ścisłym nadzorem medycznym przebywa tu 20 kobiet zagrożonych przedwczesnym porodem.
- Zapomnieliśmy już o czasach, gdy u ciężarnych badało się głównie grupę krwi. Diagnostyka poszła dziś tak daleko, że przy okazji ciąży wykrywamy choroby, które nie ujawniły się u tych pacjentek wcześniej. Ciąża je uaktywnia. To choroby nerek, choroby układu krążenia, cukrzyca kobiet, u których w rodzinie ktoś wcześniej na nie chorował. Gdyby nie macierzyństwo w pełnej postaci dałyby znać o sobie nawet za 20 lat. Wciąż zaskakuje mnie ilość ujawnianych przypadków – stwierdza ordynator.
Tylko niewielki procent mieszkańców powiatu chrzanowskiego przychodzi na świat poza szpitalem. Nie istnieją już tzw. izby porodowe, raczej nikt nie decyduje się na rodzenie w domu.
W innych lecznicach rodzą pacjentki ginekologów-położników spoza powiatu praktykujących w prywatnych gabinetach, a także te, które za wskazaniem neonatologów (np. gdy stwierdza się niedowagę płodu) kierowane są do klinik (kilka przypadków rocznie).

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 1 (613)
  • Data wydania: 05.01.04

Kup e-gazetę!