Mirosław P., były komendant libiąskiego komisariatu, został w minionym tygodniu zatrzymany przez krakowskich policjantów.
Prokuratura Okręgowa w Krakowie przesłuchała go w charakterze podejrzanego. Postawiono mu zarzut dotyczący wydarzeń ze stycznia 2001 roku. Będąc wówczas komendantem komisariatu w Libiążu, przekroczył swoje uprawnienia, dążąc do udaremnienia postępowania karnego prowadzonego przeciwko Jackowi U., który prowadząc samochód po spożyciu alkoholu wylądował na płocie.
9 stycznia 2001 roku Mirosław P., pomimo braku merytorycznych podstaw, pobrał od dyżurnego KPP w Chrzanowie dwie fiolki do pobierania krwi. Następnie 12 stycznia złożył raport komendantowi powiatowemu, w którym stwierdził, że fiolki się rozbiły, co było nieprawdą.
- Tym samym pan P. działał na szkodę wymiaru sprawiedliwości. Grozi mu za to kara do pięciu lat pozbawienia wolności – mówi Mirosława Kalinowska-Zajdak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
W sprawę zamieszany jest również przebywający w areszcie Kazimierz S., podejrzany o złożenie obietnicy wręczenia korzyści majątkowej policjantom. W Libiążu tajemnicą poliszynela były bliskie kontakty Mirosława P. z Kazimierzem S.
Po przesłuchaniu były komendant został zwolniony.
Przypomnijmy, że Mirosław P. od marca jest na przymusowej emeryturze, po tym jak stawił się u komendanta Gorzkowskiego w stanie upojenia alkoholowego. To jednak nie był koniec jego ekscesów, kilka miesięcy później został zatrzymany po pościgu przez oświęcimskich policjantów, których znieważył. Po kilku dniach zjawił się w oświęcimskiej komendzie z przeprosinami, ale w niczym mu to nie pomogło, i akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do sądu.