Nie masz konta? Zarejestruj się

Po kąpiel i wypłatę

03.12.2003 00:00
Ostatnie promyki słońca oglądamy kilka minut po ósmej. Przed nami dwie godziny w ciemnościach, rozpraszanych jedynie słabym światłem górniczych lamp, 350 m pod ziemią.
Ostatnie promyki słońca oglądamy kilka minut po ósmej. Przed nami dwie godziny w ciemnościach, rozpraszanych jedynie słabym światłem górniczych lamp, 350 m pod ziemią.
Celem wędrówki jest ściana 241 na oddziale II KWK Janina.
Burmistrz Libiąża Tadeusz Arkit oraz dwoje jego zastępców Maria Siuda i Jacek Latko zamierzają złożyć życzenia górnikom z okazji zbliżającej się Barbórki. Towarzyszy im Leszek Tworzydło, znany libiąski fotografik. Z całej piątki tylko ja zjeżdżam pod ziemię po raz pierwszy.

Przestraszyć żółtodzioba
Zaopatrzeni w lampy i osobisty aparat POG, który umożliwia oddychanie w razie wypadku przez jedną godzinę (pod warunkiem, że nie będziemy odcięci od tlenu), ruszyliśmy do wind.
- Ta winda to już nadaje się do remontu..., ale chyba jeszcze nią zjedziemy... Ale tak na wszelki wypadek, to niech się pani trzyma tej kratki – żartują przewodnicy – naczelny inżynier ,,Janiny” Andrzej Fraś i Zbigniew Młynarz, główny inżynier BHP.
Ich celem jest oczywiście przestraszenie kopalnianego żółtodzioba, czyli mnie.

Brodząc w wodzie i błocie
Na dole jest ciepło. Zdecydowanie cieplej niż się spodziewałam.
- Temperatura wynosi tu około 17oC. To nie jest dużo. Są w Polsce kopalnie, gdzie temperatura przekracza 30oC – wyjaśnia naczelny.
Od ściany 241 dzieli nas około czterech kilometrów. Kilka minut maszerujemy do podziemnej kolejki osobowej, która po około 10 minutach dowozi nas prawie na miejsce. Jeszcze krótki spacer biegnącym lekko w dół chodnikiem i jesteśmy przy ścianie.
Brodząc w wodzie i błocie, potykając się co chwilę o wyłaniające się nagle z ciemności pagórki, rozumiem po co przed zjazdem na dół zaopatrzono nas w drelichowe spodnie, kurtkę, gumiaki, rękawice i oczywiście hełm.

Podziemne podchody
Niczym świetliki wyłaniają się z ciemności pierwsi górnicy.
- Gdy sztygar, czy ktoś z dozoru, chce zaskoczyć górników, aby sprawdzić na przykład jak pracują, to zakłada lampę na hełm, tak jak je noszą górnicy. Zwyczajowo bowiem dozór trzyma lampę w ręce – opowiada Andrzej Fraś.
Dołącza do nas zastępca kierownika oddziału II, Jacek Norys.
Górnicy pracują przy zamknięciu ściany.
- Eksploatowaliśmy ją sześć miesięcy. Tu były bardzo dobre pokłady – informuje kierownik Norys.
- O, widzę, że sam pan burmistrz tu do nas zjechał – wita jowialnie burmistrza Arkita, górnik Stanisław Dunaj. - O, i zdjęcia będą... Do ,,Przełomu”, a to ja poproszę – zagaduje pan Stanisław i układa kolegów do fotografii.
- Szczęść Boże i wszystkiego najlepszego z okazji waszego święta – Tadeusz Arkit i towarzyszący mu wiceburmistrzowie podają rękę Dunajowi i pozostałym górnikom.

Strzałowy pod obstrzałem
Wracając spotykamy górnika strzałowego, Krzysztofa Szalę. W maju minie dwadzieścia lat jego pracy pod ziemią.
Górnik strzałowy to wyjątkowo odpowiedzialna funkcja. Musi mieć nieposzlakowaną opinię popartą wywiadem środowiskowym.
- To musi być człowiek bez zarzutu – dodaje naczelny. – A teraz zaostrzyły się przepisy i górnicy strzałowi będą obowiązkowo przechodzić badania psychiatryczne.
- No to, Krzysiu, trzeba się będzie pożegnać z pracą, co? – dogadują żartem koledzy-górnicy.
Po dwóch godzinach podziemnej wędrówki jesteśmy spoceni i zmęczeni.
- Dla górnika są dwie najprzyjemniejsze rzeczy: – kąpiel w łaźni po wyjeździe z dołu i wypłata – usłyszeliśmy od naszych przewodników.
Za chwilę czekała nas pierwsza z nich...

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 48 (609)
  • Data wydania: 03.12.03

Kup e-gazetę!