Nie masz konta? Zarejestruj się

Cud w kościele

05.11.2003 00:00
Czy po odkryciu starych zdjęć wykonanych w zakładzie fotograficznym Władysława Kubiczka w Trzebini szykuje się kolejna niespodzianka? Prawdopodobnie w kościele pw. św. Mikołaja w Chrzanowie, pod warstwą farby i tynku, zachowały się niezwykłe w swojej treści malowidła Mariana Konarskiego.
Czy po odkryciu starych zdjęć wykonanych w zakładzie fotograficznym Władysława Kubiczka w Trzebini szykuje się kolejna niespodzianka? Prawdopodobnie w kościele pw. św. Mikołaja w Chrzanowie, pod warstwą farby i tynku, zachowały się niezwykłe w swojej treści malowidła Mariana Konarskiego.
Twórca jest kojarzony, przynajmniej przez niektórych mieszkańców stolicy powiatu, z projektem rzeźby orła na Placu Tysiąclecia. Tymczasem Marian Konarski, który zaznaczył swoją obecność artystyczną w około 120 kościołach, zostawił także swój ślad w chrzanowskiej świątyni.
- Pierwsze obrazy namalował właśnie w kościele św. Mikołaja w Chrzanowie. To było w 1931 roku, tata miał 22 lata. Od tamtego czasu zaczął malować w kościołach – odświeża pamięć o ojcu Jacek Konarski.
Mowa o kilkumetrowych malowidłach: „Obrona Częstochowy” i „Cud nad Wisłą”, które widniały na północnej ścianie nawy głównej.
- Jeszcze w I połowie lat 50. ks. Kazimierz Dzik i ks. Tadeusz Marekowski zabierali nas do kościoła i pokazywali te obrazy. Mieliśmy wtedy 11, 12 lat. Na tych obrazach uczyliśmy się historii, kształtowaliśmy poczucie dumy narodowej. To nie były święte malowidła. Było tam pełno walki, dział, trupów – mówi mój anonimowy rozmówca, który zamierza zasponsorować „odkrycie” dzieł Mariana Konarskiego.
Kto zlecił artyście wykonanie obrazów o tak ekspresywnej tematyce patriotycznej – tematyce nieczęsto spotykanej w obiektach sakralnych?
- Kiedy malowałem z ojcem kościoły, to najczęściej było tak, że proboszcz danej parafii proponował treść dzieła. Jednak zdarzały się przypadki, że tata realizował własne pomysły. Na przykład końcem lat 70., w przedsionku kościoła w Zembrzycach, ojciec namalował bardzo kontrowersyjny obraz przedstawiający łódź na wodzie, w łodzi Chrystusa, a przy sterze Wałęsę – opowiada syn artysty. - Nic natomiast nie wiem o okolicznościach powstania chrzanowskich malowideł – zapewnia.
Według niektórych świadków ostatniej wojny, obrazy zostały po raz pierwszy zamalowane na rozkaz żołnierzy gestapo w październiku lub listopadzie 1939 roku. Wówczas ściągnięto też koronowane orły z wiszącego pośrodku nawy świecznika.
- Malowidła przywrócono zaraz po wojnie, kiedy odnawiano to, co było patriotyczne. Niedługo potem przyszła siekiera komunizmu i na powrót zamalowali. Gdzieś w II połowie lat 50. – podaje mój informator.
Na tę chwilę pojawiła się inicjatywa przywrócenia zapomnianych obrazów Mariana Konarskiego. Jednak na początek trzeba sprawdzić, czy dzieła w ogóle istnieją. Jeżeli tak, to następnym krokiem będzie przeprowadzenie prac konserwatorskich. Jeżeli nie, to pozostaje jeszcze odtworzenie malowideł. Szkopuł w tym, że w zbiorach chrzanowskich kolekcjonerów zachowała się jedynie widokówka przedstawiająca malowidło „Cud nad Wisłą”. Nie ma „Obrony Częstochowy”.
- Wiem, że w latach 50. pewna pani kopiowała oba obrazy. Słyszałem, że obecnie mieszka w Gdyni. Na razie nie udało się do niej dotrzeć, chociaż w poszukiwania zaangażowałem 30 osób – przyznaje przyszły sponsor „odkrycia” obrazów.

Wszystkich Czytelników, którzy wiedzą coś więcej na temat chrzanowskich obrazów Mariana Konarskiego, proszę o kontakt z Redakcją.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 44 (605)
  • Data wydania: 05.11.03

Kup e-gazetę!