Nie masz konta? Zarejestruj się

Rozprawa pod nadzorem

15.10.2003 00:00
Budynek chrzanowskiego sądu na kilka godzin został obstawiony kordonem oznakowanych i nieoznakowanych radiowozów. Każdy wchodzący do sądu był sprawdzany przez policjantów.
Budynek chrzanowskiego sądu na kilka godzin został obstawiony kordonem oznakowanych i nieoznakowanych radiowozów. Każdy wchodzący do sądu był sprawdzany przez policjantów. Tak zabezpieczono rozprawę Józefa F. ps. Bereta oraz Grzegorza L. w sprawie zeszłorocznych zdarzeń w restauracji Cyganeria, po których o Chrzanowie zrobiło się głośno. Rozprawa odbyła się w środę, 8 października.
W grudniu ubiegłego roku w chrzanowskiej Cyganerii doszło do szarpaniny, w wyniku której kelner wylądował w szpitalu ze złamanymi żebrami i urazem głowy. Mówiło się o tym, że grupa Józefa F. wymusza haracze od właścicieli chrzanowskich restauracji. Bereta został zatrzymany w Piwnicznej, kiedy według policji próbował uciec z kraju. Od grudnia on i jego koledzy siedzą w aresztach.
Trzecim oskarżonym w tej sprawie jest Grzegorz W., który nie został jednak przywieziony na rozprawę z Warszawy, gdzie przebywa w areszcie. Przewodniczący składu sędziowskiego zdecydował więc o objęciu go odrębną sprawą.
Józef F. i Grzegorz L. składali przed sądem zeznania dotyczące szczegółów zdarzeń z grudniowej nocy. Józef F. oskarżony jest o zamiar kradzieży, groźbę użycia przemocy, przeszukanie kasetki na pieniądze, zniszczenie mienia oraz pobicie Jerzego K.
Grzegorz L. odpowiada za pobicie. Wspólny zarzut to zniszczenie mienia oraz kradzież alkoholu o wartości 900 zł.
- Przyznaję się do zniszczenia mienia i podtrzymuję zeznania jakie złożyłem w Centralnym Biurze Śledczym. Poszedłem do Cyganerii na kolację, za którą zapłaciłem dając 20, 30 złotych napiwku, co jest moim zwyczajem. W pewnym momencie wywiązał się konflikt pomiędzy Grzegorzem L. a kelnerem. Ja podszedłem do barmanki i powiedziałem: oddajcie mi resztę kasy. Chodziło o napiwek. Nie groziłem jej, nie używałem słów, po których mogłaby się bać. Nie dostałem zwrotu napiwku, więc wziąłem krzesło, rzuciłem w bufet i wyszedłem – wyjaśniał Józef F.
Dodał, że odwiedził pobitego kelnera w szpitalu, ale po to, aby go przeprosić, a nie jak sugerowano, aby zmusić go do zmiany zeznań. Zaprzeczył jakoby poszedł do Cyganerii po haracz.
Twierdził, że o tym, iż szuka go policja dowiedział się z gazet i zamierzał zgłosić się dobrowolnie po Nowym Roku. Został zatrzymany kiedy jechał do domu na Wigilię.
Grzegorz L. przyznał się do bójki z kelnerem, rozbicia butelek oraz odwiedzin w szpitalu, gdzie jak mówił, również pojechał przeprosić.
- Może zaczęło się od tego, że jak podawał obiad to coś spadło. Wyzywałem Jerzego K., ale mu nie groziłem. Zaczęliśmy się szarpać, on mi oddał dwa razy, więc kiedy mnie uderzył, pobiegłem za nim do kuchni i tam dalej się szarpaliśmy. Nic z lokalu nie wynosiłem – mówił drugi z oskarżonych.
Po wysłuchaniu wyjaśnień oskarżonych, prokurator zawnioskował o przedłużenie aresztu, natomiast obrońcy o jego zniesienie. Obrońca Józefa F. już osiem razy składał zażalenia o uchylenie aresztu, jednak wszystkie zostały odrzucone przez Sąd Okręgowy w Krakowie.
Również tym razem chrzanowski sąd zdecydował o przedłużeniu aresztu o kolejne trzy miesiące do 15 stycznia.
Kolejną rozprawę, podczas której mają być przesłuchiwani poszkodowani, zaplanowano na 12 listopada.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 41 (602)
  • Data wydania: 15.10.03

Kup e-gazetę!