Nie masz konta? Zarejestruj się

Doborowe towarzystwo

08.10.2003 00:00
Komendant chrzanowskiego hufca, Marian Pałczyński, zamiast kawy lub herbaty, proponuje gościom grochówkę. Staropolsko-harcerskim zwyczajem: „czym chata bogata”.
Komendant chrzanowskiego hufca, Marian Pałczyński, zamiast kawy lub herbaty, proponuje gościom grochówkę. Staropolsko-harcerskim zwyczajem: „czym chata bogata”.
Starsi harcerze, którzy podczas zlotu w Babicach trzymają porządek, chwalą, że pani Henryka to kucharka na medal. Ma za sobą niejeden obóz i niejeden kocioł grochówki. Jednak przepisu na zupę zdradzić nie chce.
- Trzeba sobie znaleźć dobrą żonę – krzyczy znad wielkiego gara, tym razem pełnego herbaty.
Dzisiaj to już drugi, bo druhowie spragnieni. Dużo piją.

Dwieście mundurów
- Organizatorem imprezy jest Komenda Hufca Chrzanów i Harcerski Krąg Instruktorski „Plon”. Mamy około dwustu harcerzy i zuchów z Chrzanowa, Babic oraz Płazy. Dziesięć drużyn harcerskich i trzy gromady zuchowe. Trzeba coś zrobić z tym harcerstwem, bo się mocno postarzało – stwierdza komendant zlotu Wojciech Godoń.
Klucząc wśród szarych i zielonych mundurów, druh Wojtek streszcza program zlotu. Sobotnim przedpołudniem spotkali się przy babickiej parafii. Miejscowi przyszli, reszta przyjechała PKS-ami. Całą brać harcersko-zuchową trzeba było jakoś upchać w domu oazowym „Betania”. Później przyszła pora na grochówkę, teraz trwa giełda papierowa, potem będzie turniej sportowy. Jednak na prawdziwe atrakcje należy poczekać do wieczora. Wszyscy pognają wtedy na średniowieczny Lipowiec, gdzie zapłonie wielkie ognisko i zabrzmi w powietrzu Apel Poległych. To w 64. rocznicę powstania Szarych Szeregów.

Sto szarpanych strun
Z góry zlot wygląda jak dźwięczące mrowisko. Harcerze i zuchy uwijają się przy giełdzie papierowej. Każde bractwo chce się pochwalić zdjęciami albo zapiskami z podróży. Pytam uśmiechniętej po uszy dziewczyny, czy te eskapady prawdziwe.
- Ależ skąd?! To dziennik podróży zmyślonych,nieznanych wypraw do Szkołolandii, Zucholandii, Parafiolandii. A wszystko po to, by zdobyć stopień wszędobylskiego – tłumaczy instruktor programowy Barbara Wójcik.
W innym miejscu oglądam zdjęcia z faktycznych wyjazdów. Wokół gitarowe granie. Może sto, może więcej szarpanych w jednej chwili strun.
- Gitara jest harcerzowi niezbędna. Nie ma gitary, nie ma klimatu – ucina Ola Sendor, przyboczna drużyny „Widmo” z Chrzanowa.

Wielka rodzina
Kończy się giełda papierowa. Wszyscy zdążają na apel. Grające „pudła” zostały gdzieś w trawie. Pewnie długo nie poleżą, bo tutaj cały czas ktoś wybija rytm.
- Harcerstwo to wielka rodzina. Masz swoje grono i niczego nie musisz się wstydzić. Jesteś u siebie – mówi drużynowy Paweł Zagórski, niestrudzony „pogromca wzgórz”. - I musisz pamiętać, żebyś nigdy nie stracił wiary w mundur i żebyś zawsze zaświadczał swoją postawą o harcerskich ideałach – dodaje.
Gaśnie dzień, ale przed harcerzami i zuchami długa noc i ważna lekcja historii. W ruinach Lipowca pamięć o poległych. A jutro niedzielny poranek i ta nagląca myśl, by wrócić, by spotkać się raz jeszcze. Nie ważne, gdzie. Ważne z kim.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 40 (601)
  • Data wydania: 08.10.03

Kup e-gazetę!