Nie masz konta? Zarejestruj się

Świat zbyt czystej wody

08.10.2003 00:00
Czy zgadzają się państwo na wizytę naszego eksperta, który wykona bezpłatne badanie jakości wody pitnej? – coraz częściej słychać taką ofertę w słuchawce domowego telefonu.
Czy zgadzają się państwo na wizytę naszego eksperta, który wykona bezpłatne badanie jakości wody pitnej? – coraz częściej słychać taką ofertę w słuchawce domowego telefonu.
Zwykle zgadza się każdy. Pani z „instytutu badawczego” umawia termin przybycia eksperta. I proponuje, by zaprosić na spotkanie także sąsiadów. Niech każdy zobaczy, co pije z kranu.

Podgrzewanie atmosfery
- Pani z tego „instytutu” zatelefonowała do mnie wczoraj wieczorem. Powiedziała, że mieszkańcy mojej ulicy Kopernika skarżą się na gwałtowne pogorszenie jakości wody. I skoro zaproponowała naukowe wyjaśnienie tego zjawiska, zgodziłem się na przybycie eksperta do domu – opowiada Marek Świtalski, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Chrzanowa.
Ekspert, w osobie Ewy Łagan zjawił się punktualnie. Kazał sobie podać elektryczny przedłużacz, dwie szklanki wody z kranu (przegotowaną i nie) oraz przeprosił za brudno-ciemne plamy na dłoniach.
- Właśnie byłam na grzybach – poinformowała Ewa Łagan i zaczęła mówić same złe rzeczy o chrzanowskiej kranówce.

Cytat rakotwórczy
Ze stron internetowych (www.osmosis.pl) krakowskiej firmy Osmosis:
„Ochrona polskiego konsumenta przed masowym zagrożeniem czynnikami rakotwórczymi jest zastraszająco słabsza porównując z konsumentami w Unii Europejskiej. Jednym z najbardziej drastycznych przykładów są normy jakości zdrowotnej wody do picia i potrzeb gospodarczych. I tak na 11 substancji rakotwórczych, które mogą występować w wodzie z kranu również w Polsce, aż 6 z nich nie jest normowanych wcale.”
- Moi mili, sami nie wiecie, co pijecie - zakończyła wykład ekspertka.

Wytwarzanie farfocli
Do trzeciej, pustej szklanki pani Ewa nalała wody przyniesionej przez siebie w plastikowej butelce. Wyjęła z torebki miernik podobny do elektronicznego termometru i zanurzyła go kolejno we wszystkich szklankach.
- Proszę popatrzeć na wyniki. To miernik ilości wszystkich związków znajdujących się w wodzie. Ta moja ma ich ledwie kilkadziesiąt miligramów na litr. Natomiast państwa kranówka zawiera tych związków kilkaset mg. Jej przegotowanie redukuje ilość zanieczyszczeń w minimalnym stopniu. Zaraz zobaczymy, co to takiego jest – ekspert podłączył do prądu rodzaj grzałki o dwóch elektrodach.
Woda przyniesiona lekko zabarwiła się na zielono, natomiast w obu szklankach z kranówką zaczęły pływać kożuchy obrzydliwych farfocli.
- Oto, co państwo piją i o czym nie mówią specjaliści– obwieściła z triumfem Ewa Łagan. - A te tłuste obwódki na ściankach to dodatkowo związki rakotwórcze!
Wszystkich obecnych na pokazie przejęła zgroza.
- A teraz sprawdźmy jeszcze wodę świeconą, przywiezioną z sanktuarium w Lourdes – podał naczynie Marek Świtalski.
Okazało się, że po włożeniu elektrod, nawet w tej cieczy zaczęły pływać farfocle.
- To dlatego, że mam zabrudzone elektrody – wytłumaczyła niespodziewane skalanie świętości pani Ewa.

Oferowanie rozwiązań
- Jest na to wszystko nowoczesne i ekonomiczne rozwiązanie: system uzdatniania wody pitnej metodą odwróconej osmozy - pani ekspert wyciągnęła reklamowy folder.
Czytamy: „Umożliwienie jak największej rzeszy ludzi dostępu do własnej, czystej i zdrowej wody do picia to credo i misja naszej firmy. Kuna Group to założone w 1989 r. przedsiębiorstwo rodzinne. Jego siedzibą jest liczący 2.500 m2 powierzchni użytkowej budynek położony 20 km na północny-zachód od Sztokholmu. Zapraszamy do świata czystej wody!” – zachwalają swoje produkty Waldemar i Rafał Kuna.
Dystrybucją tych urządzeń w Polsce zajmuje się właśnie firma Osmosis. Podstawowy zestaw kosztuje prawie
3 tys. zł. Do tego dochodzą koszty zakupu wymienianych filtrów.
- Ale należność możemy rozłożyć na raty. Miesięczne wpłaty wynoszą wtedy po 120 zł – zaznacza Ewa Łagan.
Okazuje się, że takim ekspertem jak ona, może zostać właściwie każdy. Na stronach internetowych firmy Osmosis zamieszczono bowiem ogłoszenie o naborze pracowników. Zainteresowanym proponuje się przeszkolenie i zapewnia, że „wszystko, czego wam potrzeba, to chęć do pracy i odrobina ambicji. Czeka na was miła atmosfera, wysokie zarobki i nienormowany czas pracy”.

Odwrócony interes
Z folderu Kuna Group AB dowiadujemy się, że zakup ich filtrów to nasz życiowy interes. „Każdy racjonalnie myślący człowiek wybierze czystą wodę, jeśli tylko będzie sam mógł o tym zadecydować. Teraz już nie ma wymówek: wybór należy tylko do ciebie.”
- Za trzy tysiące złotych mogę kupić tysiąc pięciolitrowych baniaków dobrej wody mineralnej. Z żoną wypijemy tygodniowo najwyżej dwa, czyli sto rocznie. Wychodzi więc, że za pieniądze zainwestowane w urządzenia Kuny, mam zapewnioną wodę ze sklepu przez dziesięć lat - wylicza pan Marek.
- Ale wodę trzeba nosić – zauważa pani Ewa.
- A w filtrach trzeba wymieniać wkłady i dbać o urządzenie – odpowiada pan Marek.
Nie decyduje się na zakup systemu uzdatniania, bo jego zdaniem ta odwrócona osmoza to trochę „odwrócony interes”, czyli bardziej opłacalny dla producenta niż klienta. Nie przerażają go też uzyskane w szklankach z kranówką farfocle, bo skoro były nawet w świętej wodzie z Lourdes, to nie mogą być groźne.

Niebezpieczny destylat
Jak dowiedzieliśmy się w laboratorium RPWiK, zielone wytrącenia są m.in. związkami żelaza i powstają w wyniku reakcji fizyko-chemicznych wody z zanurzonymi w niej specjalnymi elektrodami. Takie zjawisko nie zachodzi tylko w wodzie destylowanej, albo zachodzi w niewielkim stopniu w przypadku wody przefiltrowanej przez membranę osmotyczną.
- Woda, nie zawierająca prawie wcale składników mineralnych, staje się niebezpieczna dla życia. Wykazuje bowiem agresywność chemiczną, a przy tym nie wykazuje nawet minimalnego stopnia zalecanej twardości. Z tych powodów, filtry działające na zasadzie odwróconej osmozy, choć jako urządzenia mają atest Państwowego Zakładu Higieny, produkują wodę, która takiego atestu już nie posiada – tłumaczy Alina Urbanik-Brzóska zastępca kierownika laboratorium RPWiK.
W zestawie filtrującym firmy Kuna jest tzw. mineralizator. Ale dostarcza on w sposób sztuczny tylko kilku pierwiastków. I o czymś takim jak smak trzeba właściwie zapomnieć, bo wody równie czyste jak destylat bardziej nadają się dla maszyn niż dla ludzi.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 40 (601)
  • Data wydania: 08.10.03

Kup e-gazetę!