Nie masz konta? Zarejestruj się

Najlepszy dzielnicowy w województwie

09.09.2003 00:00
Sierż. sztab. Rafał Przejczowski z Alwerni to Najlepszy Dzielnicowy 2003 roku. Tytuł zdobył w wojewódzkim konkursie, w którym jako jedyny reprezentował powiat chrzanowski.
Sierż. sztab. Rafał Przejczowski z Alwerni to Najlepszy Dzielnicowy 2003 roku. Tytuł zdobył w wojewódzkim konkursie, w którym jako jedyny reprezentował powiat chrzanowski.
W pierwszym etapie zawodów zmierzył się z kolegami z Komendy Powiatowej Policji w Chrzanowie. Tam przeprowadzono test wiedzy na temat pracy dzielnicowych. Zdobyta ilość punktów pozwoliła mu na przejście do eliminacji wojewódzkich. Zakwalifikował się do nich wraz z 25 funkcjonariuszami z innych miast. Po raz drugi bardzo dobrze poradził sobie z testem oraz z konkurencją sprawnościową: bieg połączony ze strzelaniem. Liczyły się celne strzały i czas. Wygrał, bo, jak mówi, zawsze dobrze strzelał i szybko biegał. Wiele lat grał w piłkę nożną, więc nabyte umiejętności zostały.
Ma 31 lat, żonę i syna. Jest absolwentem Technikum Chemicznego w Oświęcimiu. W 1995 roku przyjęto go do Komendy Wojewódzkiej Policji. Przeszedł 8-miesięczny kurs w krakowskiej szkole policyjnej, a następnie szkolenie w podobnej placówce w Słupsku. Od 1999 roku pracuje jako dzielnicowy w komisariacie w Alwerni. Strzeże porządku w Kwaczale, Źródłach i Okleśnej.
- Powierzchniowo teren jest rozległy, ale z pracą nie mam większych problemów. 26 lat mieszkałem w tej gminie, a pięć byłem w drużynie patrolowej przy komisariacie w Alwerni. Znam więc ludzi i mam nadzieję, że oni mnie również. Myślę, że dobry dzielnicowy to ktoś, kto potrafi przekonać do siebie mieszkańców, by mogli mu zaufać. Nie zawsze jednak ludzie chcą rozmawiać z policjantem. Nadal pokutuje stereotyp, że funkcjonariusz robi krzywdę – mówi Rafał Przejczowski.
Przyznaje, że w żadnym sołectwie nie ma punktu, w którym przyjmowałby interwencje. Do wsi dojeżdża radiowozem, a potem odwiedza tych, którzy zgłosili problem wcześniej.
- Jeśli wystarcza czasu, zjawiam się w domach, do których nikt mnie nie zapraszał. Proszę o sugestie przypadkowych mieszkańców – dodaje.
Zdaniem dzielnicowego, największym problemem współczesnych sołectw jest zachowanie młodych ludzi.
- Młodzież czasem przesadza, szczególnie jeśli chodzi o prowadzenie samochodów. Szaleją pod oknami, przekraczają prędkość, hałasują. Staram się jakoś do nich dotrzeć... – opowiada.
Marzy, by „liczba osób niezadowolonych z jego pracy malała”, choć wie, że rozwiązując kłopoty jednych, naraża się innym.
I taki to już los dzielnicowego.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 36 (597)
  • Data wydania: 09.09.03

Kup e-gazetę!