Nie masz konta? Zarejestruj się

Nieustanne szambo

22.07.2003 00:00
W rejonach, do których doprowadzono kanalizację, właściciele wszystkich posesji powinni się do niej podłączyć. W praktyce coraz więcej osób po prostu nie stać na wykonanie podłączenia.
W rejonach, do których doprowadzono kanalizację, właściciele wszystkich posesji powinni się do niej podłączyć. W praktyce coraz więcej osób po prostu nie stać na wykonanie podłączenia.
Z roku na rok gminy przeznaczają coraz więcej pieniędzy na kanalizację. Okazuje się jednak, że po zakończeniu inwestycji nie wszyscy podłączają się do sieci.

Kosztowny przykanalik
Dzieje się tak głównie ze względów finansowych.
- Odbiorcy na własny koszt muszą uzyskać pozwolenie na budowę przykanalika. Żeby je dostać, trzeba przedłożyć całą wymaganą dokumentację. Mapka kosztuje od 500 do 1.000 zł, a za projekt trzeba zapłacić około 400 zł. Do tego należy doliczyć koszty uzgodnień i wykonawstwa. Wszystko jest więc kosztowne i czasochłonne, bo na pozwolenie czeka się 3-4 miesiące – mówi prezes chrzanowskiego RPWiK-u, Emil Tobolski.
Nic więc dziwnego, że nie wszystkich stać na podłączenie się do sieci. Dalej więc korzystają z szamb, które nie zawsze są szczelne.
- Gdyby rzeczywiście ludzie mieli szczelne szamba i wywozili je regularnie, to bardziej opłacałoby im się podłączyć do kanalizacji. Rachunek jest prosty: za m3 ścieków odprowadzanych do kanalizacji trzeba zapłacić prawie 4 zł, a opróżnienie tej samej ilości ścieków z szamba kosztuje średnio ponad 10 zł. Dopóki jednak ludzie będą bezkarnie rozsączać ścieki, to nic się nie zmieni – twierdzi prezes Tobolski.

Rekontrola po wakacjach
W Chrzanowie stosunkowo najwięcej posesji niepodłączonych do kanalizacji jest na osiedlach Kąty i Wrzosowe. Powodowało to niesnaski wśród sąsiadów. Sprawą zainteresowała się straż miejska, która w ubiegłym roku przeprowadziła w Kościelcu i na Kątach kontrole.
- Dostaliśmy z wodociągów wykaz osób, które nie są podłączone do kanalizacji, ale mają podpisane umowy na pobór wody. Rodziło to podejrzenie, że łamane jest prawo. W niektórych przypadkach się to nie potwierdziło, bo na przykład woda została doprowadzona do niezabudowanej działki, albo dom był dopiero w budowie. Stwierdziliśmy, że właściciele 54 budynków nie mieli dostatecznie udokumentowanego wywozu nieczystości, a nie byli podłączeni do kanalizacji. Tym samym złamali uchwałę rady miejskiej zobowiązującą do podłączenia się do kanalizacji wszędzie tam, gdzie została wybudowana sieć – informuje Jacek Olewiński z chrzanowskiej straży miejskiej.
Strażnicy zobowiązali te osoby do podłączenia się do kanalizacji. Rekontrola nastąpi po wakacjach. Niezastosowanie się do zaleceń może skutkować nałożeniem mandatu (od 20 do 50 zł) lub skierowaniem wniosku o ukaranie do sądu. W tym ostatnim przypadku wysokość mandatu może sięgać nawet 5 tys. zł.
- Trzeba jednak każdy przypadek rozpatrywać indywidualnie. Wśród tej grupy są też osoby stare i samotne, korzystające z ubikacji na zewnątrz budynku. Trzeba rozważyć, czy zobligowanie ich do kosztownego podłączenia się do kanalizacji jest zasadne, skoro tym ludziom brakuje na lekarstwa? – zastanawia się Jacek Olewiński.

Uczytelnić projekty
Również w Trzebini są miejsca, w których do kanalizacji podłączyło się tylko 50-60 procent posesji. Chodzi o Wygnankę czy ulice: Zwycięstwa, 1 Maja i 22 Lipca. Użytkowników szamb, którzy nie podpięli się do sieci, nie brakuje też na ulicy Waryńskiego. Na tym tle stosunkowo najlepiej wygląda sytuacja w Młoszowej, gdzie zakończono pierwszy etap kanalizacji. Wszyscy właściciele domów wykonali przykanaliki. Aby poprawić sytuację sanitarno-porzadkową w Trzebini (gdzie nie ma straży miejskiej), ruszyły niedawno w teren komisje, w skład których weszli: policjanci i pracownicy wydziału ochrony środowiska. Akcja ma charakter profilaktyczny. Na razie więc kończy się na pouczeniach osób łamiących prawo.

Wobec postępującego zubożenia, należy się spodziewać wzrostu liczby tych, którzy nie będą się podłączać do kanalizacji. Być może częściowym rozwiązaniem sprawy byłoby upowszechnienie przydomowych oczyszczalni ścieków. Pod warunkiem jednak, że gminy zastosują dofinansowanie dla zainteresowanych ich instalacją mieszkańców. Może należałoby też rozważyć możliwość pomocy finansowej dla tych, których nie stać na wykonanie przykanalików? Może to kontrowersyjny pomysł, ale jeśli alternatywą miałoby być skażenie środowiska, to może warto mu się przyjrzeć? Słychać też głosy, że należy zmienić sposób wykonywania projektów kanalizacji tak, by obejmowały one również pozwolenia na budowę przykanalików. Wtedy od razu byłoby wiadomo, kto nie podłączył się do kanalizacji.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 29 (590)
  • Data wydania: 22.07.03

Kup e-gazetę!