O siedemnastu gminach waszego regionu, które już przystąpiły do naszego programu, usłyszy wkrótce cały świat. A wy jesteście wśród nich pierwsi – oświadczył w Chrzanowie przedstawiciel UNDP w Polsce, Kamil Wyszkowski.
Jak zapewnił, wkrótce powstaną tak dobre projekty zrównoważonego rozwoju poszczególnych gmin, że będą się na nie musiały znaleźć pieniądze.
– Staniecie się oczkiem w głowie rządu – wywodził dalej Wyszkowski.
Chrzanowscy radni i urzędnicy, zgromadzeni w sali posiedzeń magistratu, tylko popijali wodę mineralną z butelek. Nie wiadomo czy pod wpływem tych obietnic, czy z powodu upału.
Tymczasem prelegent zaczął podgrzewać atmosferę, opowiadając jak ścisły kontakt łączy UNDP z ministrem Hausnerem, i że z pewnością minister właśnie czyta przedłożony mu raport o działaniach podjętych w Chrzanowie.
- Abyśmy faktycznie zostali zauważeni przez wojewodę, ministra, rząd, urzędników UE w Brukseli i ONZ w Nowym Jorku, musimy miejscowy program zrównoważonego rozwoju wpisać w program regionalny, obejmujący 17 gmin Małopolski Zachodniej – stwierdził Marek Władyka z UNDP, zastępując przy rzutniku i ekranie K. Wyszkowskiego.
Jak dodał, najpierw należy „uwspólnić język”, by podstawowe terminy stały się powszechnie i jednoznacznie zrozumiałe dla uczestników spotkania. Przykładowo, zamiar budowania „programu zrównoważonego rozwoju” oznacza „określenie stanu rozwoju danej jednostki i wyznaczenie sposobów, aby ten stan polepszyć”.
Blisko godzinę omawiał Marek Władyka rolę tzw. wskaźników, które obiektywnie opisują rozmaite właściwości gminy: pozytywne, negatywne oraz uzupełniające. Audytorzy z UNDP z blisko dwóch tysięcy stosowanych na świecie wskaźników wybrali ponad trzysta preferowanych przez UE. Za ich pomocą rozłożą na czynniki pierwsze wszystko, czym dysponuje Chrzanów w zakresie gospodarczych możliwości rozwoju, tak by dzięki tej analizie ułatwić starania gminy o fundusze w Brukseli.
Wykonanie audytu potrwa kilka miesięcy i będzie gminę kosztować 10 tys. zł.
Opracowanie podobnego dokumentu przez Agencję Rozwoju Regionu Krakowskiego, które przyniosło niewiele korzyści, bo zawierało wnioski banalne, kosztowało cztery lata temu aż 35 tys. zł. Jak będzie teraz?