Zakłady Wapiennicze w Płazie przynoszą strat, nie płacą ZUS-u, ani podatku do gminy. Według programu naprawczego, ratunkiem dla przedsiębiorstwa ma być ograniczenie kosztów i szybka prywatyzacja.
By ratować zakład, pracownicy już wyrzekli się części wynagrodzeń.
Na początku maja w Zakładach Wapienniczych w Płazie wprowadzony został zarząd komisaryczny. Podejmując tę decyzję, wojewoda kierował się słabymi wynikami ekonomicznymi (strata za ubiegły rok przekroczyła milion złotych).

Zaciskanie pasa
Pierwszym zadaniem, jakie stanęło przed zarządcą komisarycznym Januszem Dziurzyńskim, było stwierdzenie, czy przedsiębiorstwo nadaje się do naprawy. Po szczegółowej analizie okazało się, że tak. W tej sytuacji powstał program naprawczy, który zostanie zaakceptowany przez wojewodę.
- Przedsiębiorstwo w ciągu trzynastu lat nie dostosowało się do wymagań rynkowych. To, co nie udało się w tak długim czasie, muszę zrealizować w ciągu siedmiu miesięcy – mówi Janusz Dziurzyński.
Jedną z jego pierwszych decyzji była zmiana struktury organizacyjnej przedsiębiorstwa.
- Do tej pory nie była wiadomo, kto za co odpowiada. Teraz jest to już czytelne. Naczelny inżynier sprawuje nadzór nad produkcją i przerobem. Inna osoba jest odpowiedzialna za jakość produkcji i sprzedaż – informuje zarządca komisaryczny.
By wyjść na finansową prostą, należało też szukać oszczędności w kosztach. Pracownicy zgodzili się, by do końca roku zawiesić część poborów (od dłuższego czasu wynagrodzenie jest wypłacane w ratach). Chodzi o 300-400 zł miesięcznie od osoby. To spore wyrzeczenie, zważywszy, że średnia płaca wynosi ok. 1.600 zł brutto. Kolejne działania oszczędnościowe dotyczą majątku zakładu. Na przykład spieniężany jest złom znajdujący się w zakładzie. Cała administracja niedługo przeprowadzi się do mniejszego budynku, dzięki czemu nie trzeba będzie ogrzewać na zimę obecnej siedziby dyrekcji.

Potrzebne zmiany
Załatwienia wymagają też sprawy związane z należnościami i zobowiązaniami przedsiębiorstwa.
- Do kasy zakładu wpływało niewiele gotówki. Głównie były to dotacje do produkcji nawozów, które w przyszłym roku zostaną zlikwidowane. Wiele transakcji miało charakter wymiany barterowej. Trzeba to zmienić. Zaległości wobec ZUS-u sięgają 400 tys. zł, a gminie tytułem podatków jesteśmy winni półtora miliona złotych. Zalegamy też z opłatami za energię elektryczną. Rozpocząłem już rozmowy w sprawie prolongaty naszych długów. Ich wynik będzie bardzo ważny dla przyszłości zakładu – twierdzi zarządca Dziurzyński.
Nadzieja
w Czatkowicach
Zagospodarowania wymaga też zbędny majątek przedsiębiorstwa. Do wynajęcia od zaraz jest baza transportowa i dawna świetlica. Po przeprowadzce administracji, do wzięcia będzie też biurowiec.
Najważniejszą sprawą jest szybka prywatyzacja zakładu. Może się to odbyć w drodze przyłączenia do innego podmiotu lub sprzedaży przedsiębiorstwa. Bardziej prawdopodobny wydaje się ten pierwszy wariant. Potencjalnych kontrahentów na kupno firmy może bowiem odstraszać zdewastowany majątek.
- Najkorzystniejsze byłoby połączenie z zakładem w Czatkowicach. Tym bardziej, że kiedyś oba zakłady stanowiły jeden podmiot. Jestem dobrej myśli, że do końca roku uda się przeprowadzić prywatyzację – mówi zarządca komisaryczny, który zakłada na ten rok niewielki zysk przedsiębiorstwa.
W Zakładach Wapienniczych w Płazie pracuje 136 osób. Na koniec roku ma ich być 100-110.
- Odejdą głównie osoby mające prawa do świadczeń emerytalnych. Wypowiedzenia otrzyma też część pracowników pośrednioprodukcyjnych – zapowiada Janusz Dziurzyński.
Na razie pracowników czeka cykl szkoleń, podczas których nabędą nowe umiejętności. Do tej pory większość z nich ma dość wąskie specjalności.