Za plagę kradzieży kabli energetycznych nie należy winić policji, uważa nadkomisarz Marek Gorzkowski, komendant Powiatowej Policji w Chrzanowie.
To po części uwaga do wypowiedzi zastępcy prokuratora rejonowego, który tydzień temu powiedział „Przełomowi”, że prokuratura umarza postępowania w sprawach kradzieży kabli, bo policja nie wykrywa sprawców.
- Nie można powiedzieć, że nic nie robimy. Jeżeli na tego typu procedery jest społeczne przyzwolenie, sprawcy stają się zuchwali. Nikt dotąd nie reagował na rozkradanie kabli z likwidowanych zakładów pracy, znaków drogowych. A straty ponosi przecież państwo. Samorządowcy powinni zrobić wszystko, by stworzyć lokalne prawo zakazujące skupowania skradzionych przedmiotów. W olkuskich skupach złodziej nie sprzeda łupu w sklepie jak się nie wylegitymuje – dodaje komendant.
Tego samego zdania jest Jan Burzej.
- W powiecie chrzanowskim złodzieje mają większe możliwości; złom mogą sprzedać do skupu bez problemu i bez żadnych sankcji. Kradzieże linii energetycznych pojawiły się po raz pierwszy w 1999 roku. Likwidacja KWK Siersza nie była najważniejszą przyczyną tego typu przestępstw. Ten problem dotyka nie tylko naszego terenu, ale także rejonów energetycznych w Sosnowcu, Będzinie, Dąbrowie Górniczej, Jaworznie, Zawierciu i Mysłowicach. Jednak tylko w Zawierciu kradzieży przewodów było w ubiegłym roku więcej niż w obrębie Rejonu Energetycznego Siersza. W tym roku nasz powiat odstaje już wyraźnie od innych rejonów, bo od stycznia zanotowano już 93 kradzieże. Wzrost jest więc gwałtowny – mówi Jan Burzej, dyrektor Terenowego Zakładu Dystrybucji Energii Elektrycznej Siersza.
Komendant Marek Gorzkowski przypomina, że skupowanie złomu od nieletnich jest przestępstwem. Tymczasem właściciele punktów bezprawnie płacą im nawet za przyniesione puszki. Kto ukróci ten proceder?