Nie masz konta? Zarejestruj się

Kokosy na słupach

18.06.2003 00:00
Kradzież przewodów energetycznych to coraz lepszy interes, za który zwykle nie ponosi się żadnej kary.
Kradzież przewodów energetycznych to coraz lepszy interes, za który zwykle nie ponosi się żadnej kary.
Prokuratura umarza sprawy z powodu niewykrycia sprawców lub niskiej szkodliwości czynu, a policja nie łapie złodziei na gorącym uczynku. Czy musi dojść do tragedii, by coś się w tej sprawie zmieniło?
Z pozoru błahy problem przybrał gigantyczne rozmiary. Linii przewodzących prąd kradnie się coraz więcej i sprzedaje w punktach skupu jako złom aluminiowy. Za kilogram można dostać nawet trzy złote. Złodzieje często „pracują” na słupach, które stoją na pustkowiu. Wtedy mają gwarancję, że nikt ich nie zauważy. W tym roku trzebińska policja postawiła zarzuty jedenastu podejrzanym, którzy kradli przewody telefoniczne i energetyczne. Jednego aresztowano, kolejnych objęto dozorem policyjnym. Sukcesem mogą się pochwalić mundurowi z komisariatu w Alwerni, którzy schwytali złodziejaszków w Babicach. W nocy z 10 na 11 czerwca połakomili się oni na przewody linii elektroenergetycznej o napięciu 15.000 V. Przywłaszczyli sobie 1.200 m przewodu o wartości 6 tys. zł i przy okazji uszkodzili słupy, których reperacja kosztowała 4 tys. zł.
- Zatrzymana trzyosobowa grupa młodocianych przyznała się do tego i podobnych czynów. 48 godzin spędzili w areszcie. Prokuratura zastosowała wobec nich dozór policyjny. To nie kara, ale środek zapobiegawczy. Część skradzionego łupu odzyskano, resztę przestępcy zdołali sprzedać – mówi komendant policji z Alwerni, nadkom. Roman Knapik.

Kokosy na słupach
- Sprzedaje się wszystko, co jest metalowe i stanowi dla złomiarzy jakąś wartość. Interes się opłaca zarówno złodziejom, jak i właścicielowi skupu. Nie ma przepisów, które by nakazywały skupującym ewidencjonowanie z nazwiska osób oddających złom – mówi komendant komisariatu policji w Trzebini, kom. Tomasz Zając.
W ubiegłym roku Rada Gminy Babice podjęła uchwałę, która nakazywałaby pracownikom skupów sprawdzanie tożsamości oddających złom. Wojewoda uchylił uchwałę, bo była niezgodna z konstytucją.
- Ewidencja ułatwiłaby nam pracę. Moglibyśmy udowodnić przestępstwo – dodaje komisarz T. Zając.

Ludzie się boją
Złodzieje przewodów energetycznych są praktycznie bezkarni. Policji zwykle nie udaje się ich przyłapać na gorącym uczynku, bo taka kradzież trwa zaledwie kilka minut. Do cięcia używają kombinerek, kleszczy, a kabel najczęściej zakopują w ziemi, by wrócić po niego po jakimś czasie.
- Nieraz ludzie widzą z okien, że ktoś usiłuje odciąć linie. Alarmują o przestępstwie, ale zwykle anonimowo. Podają numery tablic rejestracyjnych, marki samochodów, ale nigdy nie wymieniają nazwisk sprawców – ubolewa Jan Burzej, dyrektor Terenowego Zakładu Dystrybucji Energii Elektrycznej Siersza.

Brygada nie nadąża
Straty można podzielić na wartość samych przewodów, robociznę, niesprzedaną w wyniku awarii energię i odszkodowania w przypadku niewykrycia sprawców. Kradzieży jest tyle, że brygada remontowa nie nadąża z naprawą awarii. Reperacja uszkodzonych linii wysokiego napięcia może trwać kilkadziesiąt godzin.
- Brakuje czasu na konserwację słupów, podcinanie gałęzi, malowanie – skarży się dyrektor Burzej.
Najwięcej przewodów ginie na trzebińskich osiedlach: Energetyków, w Sierszy, Gaju, Górce, a także w Myślachowicach.
- Kradzieżom sprzyjają miejsca zalesione, gdzie łatwo jest przewód ukryć – relacjonuje komendant Tomasz Zając.
Sztandarowym tego przykładem stała się ulica Kopalniana w Trzebini, przy której mieści się jedynie...Terenowy Zakład Dystrybucji Energii Elektrycznej Siersza. Złodzieje cztery razy wycinali tu przewody łączące lampy oświetleniowe. Energetycy cztery razy naprawiali usterkę. Teraz już tego nie robią, bo nie ma sensu, dlatego Kopalniana tonie w ciemnościach.
Przestępcy czują się bezkarni, bo prokuratura umarza większość spraw.

Śmiertelne zagrożenie
- Z powodu niewykrycia sprawców tylko w tym roku umorzono już 63 sprawy – mówi zrezygnowany dyrektor Burzej wertując opasły segregator pism z prokuratury. - Umorzenia tłumaczy się też niską szkodliwością społeczną. Ja uważam zupełnie odwrotnie. Nie możemy akceptować takiego zjawiska. Obcięty, wiszący nad ziemią przewód stanowi śmiertelne zagrożenie dla przechodniów i może być przyczyną pożaru – przestrzega.
Życiem ryzykują przede wszystkim sami sprawcy. O wypadkach śmiertelnych głośno się jednak nie mówi. A co najważniejsze, niemal każda kradzież przewodu pozbawia prądu całą okolicę. Czasem na kilkanaście godzin.
- Chyba jedynym wyjściem byłoby wynajęcie przez nasz zakład firmy detektywistycznej, ale pytam: co dalej? – sumuje Jan Burzej z TZDEE Siersza.

Publiczna chłosta
Tylko w tym roku, z powodu niewykrycia sprawców, chrzanowska prokuratura umorzyła 63 postępowania w sprawie kradzieży kabli (na 90 prowadzonych). Trzebińska policja, na terenie działania której kradzieży jest najwięcej, ustaliła zaledwie 11 podejrzanych. Przedstawiono im zarzuty popełnienia przestępstwa. Aresztowano jedną osobę, pozostałe objęto nadzorem policyjnym. W Sądzie Rejonowym nie sposób uzyskać informacje na temat wyroków, jakie zapadły w sprawie kradzieży kabli. Właśnie trwa okres przygotowywania sprawozdań za pierwsze półrocze, ale wydzielenie tych spraw spośród setek innych jest podobno niemożliwe. Szkoda, bo wobec plagi tego rodzaju przestępczości może jakaś publiczna chłosta byłaby najskuteczniejszym środkiem prewencyjnym.


Dla ,,Przełomu”
Władysław Gąska, zastępca prokuratora rejonowego w Chrzanowie:
- Czynności operacyjne w sprawie kradzieży prowadzi policja. Jeśli dana sprawa nie rokuje szans na postawienie zarzutów, to ją umarzamy. Nie oznacza to jednak, że znika ona z pola zainteresowań policji. Zawsze można wznowić postępowanie. Od 1 lipca decyzje o umorzeniu prokuratura podejmować będzie musiała do 5 dni. Problem kradzieży kabli tkwi moim zdaniem w punktach skupu. Policjant nie może przecież stać przy każdym z nich i kontrolować dostawców złomu. Ustalenie sprawcy na tym etapie jest więc niemożliwe. Warto jednak pamiętać, że za kradzież grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat, a plaga kradzieży dotyka nasz rejon od dawna. Podobny problem ze złodziejami ma Telekomunikacja Polska S.A., PKP.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 25 (589)
  • Data wydania: 18.06.03

Kup e-gazetę!